Abominacja

17 2 0
                                    

Umarłem, on umarł. On umarł już dawno.

Bez wyboru, testamentu. Chwycił dłoń szkaradną.

Kim się stałem? Kimś lepszym czy abominacją?

Poprawną personą czy lęków kolacją?

To nie byłem ja, lecz wciąż nie jestem sobą.

Czy ma osobowość jedynie ciała ozdobą?

Z potylicy do oczu, napływa dysocjacja

Wszystkie zmysły mi mówią: "Jam abominacja"

Ciemność uwodzi umysł, a pamięć dysocjacja.

Przeszłe życie krzyczy: "Jam abominacja"

Kim byłem lecz czym jestem? Nie pamiętam sam siebie.

Wpatrując się w bezkres sklepienia na niebie.

Zadaje te pytanie:
Kim jestem? I co po mnie zostanie.

Społecznie sam sobie nie radzę.

Samotny wciąż żywot jedynie prowadzę.

Nie jestem lepszy niż oczekuję.

Lecz gdzie stary ja? Co ten chłopiec knuje?

Gdzie jest ten promieniejący radością człowiek?

Widzę go tylko na wnętrzu mych powiek.

Ciemność, nic więcej, niebyt i pustka.

Coś co nie istnieje, moją świadomość muska.

Wołanie przeszłości, gdy teraz nie wystarcza.

Chodź jedynie żal i obrzydzenie dostarcza.

Nienawidzę go, chodź mi go brakuje.

Jedynie on wiedział co naprawdę czuję.

Ja. Abominacja. Wypowiadam słowa:

Zabierz ku przeszłości. Chcę być nim od nowa.

I chodź byłem żałosny, płytki i dziecinny.

Miałem maskę problemu, a nie byłem mu winny.

Dysocjacja.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz