4

88 12 45
                                    

Minął tydzień odkąd George był ostatnio u mnie. Jednak czułem się obserwowany od tamtego czasu. Słyszę jakieś dziwne szelesty, ale staram się tym nie przejmować. Jest 4⁰⁰, a ja nie zmrużyłem oka. Na dodatek idę dzisiaj do firmy ojca przejąć ją.  

Cały zestresowany wysypałem na stół heroinę od razu formując ją w kreskę. Wciągnąłem proszek, po czym zakaszlałem. Następnie schowałem towar do skrytki i położyłem się na łóżku. Tak po chwili zasnąłem. Obudziłem się, a następnie spojrzałem na telefon. Godzina 21⁰⁰ i 150 nie odebranych połączeń od ojca. Przekonałem głośno ślinę, żeby po chwili oddzwonić do taty.

-Słuchaj kurwa gówniarzu ja ci daje szansę na dobrą przyszłość, a ty co!? Tak się odwdzięczasz!? Myślę, że jeszcze nie jesteś wystarczająco odpowiedzialny na prowadzenie firmy.

-ale..

-Nie ma kurwa żadnego ale! Zmarnowałeś szansę! No i chciałem ci powiedzieć, że już nie będę opłacać rachunków w twoim domu jak i również dawać pieniędzy.

-To przez to, że się spóźniłem? Przepraszam tato.. ja mam gorszy czas ostatnio..

-Ty kurwa całe swoje życie masz gorszy czas. Twoja matka umarła dla takiej pizdy jak ty! Poświęciła życie, żeby ocalić ciebie, a ty co!? Marnujesz się. Jesteś nikim.- Po moich polikach zaczęły spływać łzy. To bolało.. w chuj bolało..

-Ale tato.. ja przepraszam.. nie chciałem..- mówiłem łamliwym głosem.

-Żegnam cię. Idź się potnij, naćpaj, upij czy co ty tam umiesz najlepiej.- i po tym się rozłączył. Zacząłem płakać. Wziąłem poduszkę i waliłem w nią z całej siły krzycząc. Biłem się, gryzłem i turlałem po łóżku pozwalając to kolejnym łzą spłynąć po moich polikach. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Wstałem z łóżka, a następnie poszedłem otworzyć. Zobaczyłem tam bruneta.

-Clay co się stało?- zapytał. Wszedł do domu od razu pomagając mi dojść do kanapy.

-Nie chcę o tym rozmawiać.- powiedziałem pociągając nosem.
-Skąd wiedziałeś, żeby przyjść?- zapytałem ocierając nieudolnie swoje poliki z łez, których było coraz więcej.

-Przeczucie.- odpowiedział, a następnie poszedł do kuchni, żeby po chwili wrócić do mnie ze szklanką wody.
-Muszę napisać Alex'owi, żeby dał kogoś za mnie na zastępstwo.- powiedział pod nosem. Ja piłem powoli wodę pociągając co chwilę nosem.

-Pracujesz jako diler?- zapytałem, a ten się na mnie spojrzał i skinął głową.

-Tak, dobra już go poinformowałem.-oznajmił siadając obok mnie.

-Czy on ci nic nie zrobi.. wiesz w końcu opuszczasz dzień w pracy jako diler i może cię nie wiem pobić czy coś.

-Jesteśmy ziomami. Mi tego nie zrobi.- zaśmiał się.
-ale dzięki za troskę. Teraz mi lepiej powiedz kiedy ty ostanie jadłeś?

-Dzisiaj.- ten wywrócił oczami, a następnie poszedł do kuchni, żeby chwilę później wrócić z talerzem na którym były kanapki.

-Będziesz mnie kanapkami faszerować?- zapytałem, a ten chichocząc to potwierdził.
-George?

-hm?- wziąłem głęboki oddech, a następnie zacząłem mówić.

-Bo ja nie mam za co żyć. Jak niedługo nie znajdę pracy to nie będę miał gdzie się podziać.

-Chyba mam pomysł.- wyjął komórkę chwilę później dzwoniąc do kogoś.
-Alex, czy znalazło by się miejsce dla nowego pracownika?- zapytał, a ja wytrzeszczyłem oczy.
-Dobra, przyjdę z nim dzisiaj.- rozłączył się chowając telefon do kieszeni.
-No co się tak patrzysz? Szukaj się i idziemy. Tylko zanim to zjedz te kanapki.- Powiedział, a ja grzecznie je zjadłem, żeby w następnej kolejności się wykąpać oraz przebrać. Kiedy byłem gotowy poszedłem do salonu, a tak zauważyłem George'a.
-Gotowy?- skinąłem głową. Poszedłem wraz brunetem ubrać buty, a później zaczęliśmy iść właściwie sam do końca nie wiem gdzie.

I'll try change myself just for you||Dreamnotfound||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz