17

62 4 0
                                    

Szedłem właśnie wolnym krokiem. Moja nie chęć, aby wrócić do domu była niewyobrażalna. Wychodzę teraz na wielkiego tchórza, ale za wszelką cenę pragnę ominąć rozmowę z George'em. Wiem, że to musi się kiedyś wydarzyć, ale ja tak bardzo nie chcę. Głowa mnie bolała, a suchość w gardle tworzyła pustynie na moim języku. Czułem się źle. Psychicznie i fizycznie. Mój telefon wydzwaniał od dobrej godziny, a ja miałem go schowanego głęboko w kieszeni. Po prostu chciałem być sam, żeby wszystko przemyśleć. Kiedy doszedłem do miejsca docelowego, usiadłem na trawie patrząc na naturę.   

-Jestem na ciebie zły.- odtwarzałem sobie jego głos w głowie.

-Zerwę z tobą jak się nie poprawisz.- wymyślałem kolejne słowa, które przejdą przez usta bruneta. 

-Nie kocham cię już.- Po moich polikach zaczęły spływać łzy. Nie mogę tam iść. On ze mną zerwie. Postanowiłem odebrać telefon. Był to Karl. Odebrałem.

-Cześć Karl.- powiedziałem do komórki.

-płaczesz?

-Nie.

-Słuchaj Clay, George się o ciebie martwi. Nie odbierasz od niego. Unikasz go. Powiedz co się dzieje.

-George już mnie nie chcę.- Szatyn westchnął próbując utrzymać łagodny ton głosu.

-Masz raz dwa być w dom, bo inaczej nie będę taki miły.- Głos nie brzmiał za przyjemnie, ale cóż się dziwić. Właśnie uciekłem z domu jak ten ostatni tchórz, bo boje się porozmawiać z George'em. Trzeba być totalnym kretynem, żeby tak zrobić. Właśnie dlatego nim jestem. Zachowuje się jak dziecko, które nie umie kontrolować swoich emocji i chowa się przed światem, żeby go nie pochłonął w całości. Wstałem w końcu, po czym zacząłem iść w stronę domu. Powoli, krok za krokiem. Co chwilę rozglądałem się jak ludzie idą ulicą, jedni uśmiechnięci, drudzy jakby odebrano im cechy życiowe, a jeszcze innych rozpierała duma. Szedłem tak, aż nie dostałem się pod drzwi frontowe, a następnie wszedłem do środka. Zastałem tam Nick'a ze sfrustrowaną miną. Od razu zakryłem się rękoma, szykując się na cios, który nie nastąpił. Te wspomnienia we mnie uderzyły. Te przykre pozbawione dzieciństwa chwile. 

-Clay, nie uderzę cię. Chodź tu.- rozłożył swoje ręce, żebym mógł się przytulić. Dlatego chwilę później wpadłem w jego ramiona szlochając cicho.

-Ja nie chcę tutaj być.- wyszeptałem.
-Ale nie mogę zostawić George'a.- Nick gdy to usłyszał jeszcze mocniej mnie ścisnął w swoich ramionach.

-Zapiszemy cię na terapię. Bo ty długo nie wytrzymasz w takim stanie. Nie ma nawet słów sprzeciwu.- Wyprzedził mnie zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć.

-Ja i tak się zgodziłem tam iść.- odparłem odsuwając się od niego, a następnie poszedłem do swojego ukochanego, który jak mnie zobaczył, to się we mnie wtulił. Objąłem jego plecy zataczając tam kółeczka.

-George?

-hmm?- wymruczał niskim głosem.

-Co byś zrobił jakbym zniknął?- spojrzał do góry skanując każdy skrawek mojej twarzy.

-Nawet o tym nie myśl.- wysyczał, a następnie podwinął mi bluzę i zaczął całować mój brzuch. Chichotałem co chwilę z przyjemnego odczucia. W mym brzuchu była chmara motyli. Czułem się jak w niebie. Boże jak ten chłopak na mnie działa.

-Stop, już, przestań- oddalił się ode mnie. Spojrzałem w jego ciemne oczy. Nie mogłem odkleić od niego wzroku. Patrzyłem się na bruneta jeszcze jakiś czas, a po chwili przyciągnąłem go do siebie i przytuliłem. Chłopak zachichotał w moją klatkę piersiową.

-Mój blondi.- wyszeptał.

-mój brunecik.- Po wypowiedzeniu tych słów zacząłem zataczać kółeczka na plecach George'a. Mruczał co jakiś czas. Ta chwila była magiczna. Przepełniona uczuciami.

-Zostaniesz ze mną na zawsze?- zapytałem.

-Nie.- W mych oczach zebrały się łzy.

-Co się stało?- Spojrzałem na niego, po czym z bólem zepchnąłem go z siebie. Był skołowany. Nie wiedziałem co się dzieje. Czy to znów demony chciały zawładnąć moim umysłem? A może George serio to powiedział? Miałem natłok myśli. Nie wiedziałem co się dzieje. Nie mogłem przyjąć do wiadomości co się dzieje.

***

Chodziłem już jakiś czas na terapię. Stwierdzili, że mam schizofrenię paranoidalną. Powiedzieli mi, że mój przypadek nie jest najgorszy, ale i tak muszę brać leki. Dzięki nim nie słyszę tak często głosów w głowie, które nie zostały wypowiedziane. Nie widzę ludzi, którzy są na drugim końcu świata, np. Alex aka Quackity itd.

Było coraz lepiej. George rozpoczął studia pedagogiczne, a ja otworzyłem swój butik pod nazwą "All Your Dreams".

-Panie Wastaken, mamy problem na magazynie.- powiedziała moja pracownica Hellie. Była to czarnowłosa dziewczyna o zielonych oczach. Miała drobną posturę ciała i była dosyć niska.

-Co się stało?

-Camila znowu nie zamówiła wieszaków. Ostatnio się zepsuły i prosiłam ją, żeby to zrobiła.

- Przestraszyłaś mnie. Myślałem, że chodzi o coś poważniejszego, ale i tak muszę prosić, żebyś opuściła pomieszczenie.- Dziewczyna wyszła z pomieszczenia. Zostałem tylko ja i Camila.

-To już trzeci raz w tym tygodniu. Camila, ja wiem, że jesteś moją kuzynką. Jednak nie może tak być. Musisz wykonywać swoje obowiązki, bo inaczej będę zmuszony cię zwolnić. Teraz przepraszam cię na chwilę.- Poszedłem do łazienki i zamknąłem się tam. Następnie wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do George'a.

-Halo?- uśmiechnąłem się gdy tylko usłyszałem jego głos.

-Cześć serduszko ty moje. Chciałem się spytać czy jak wrócę z pracy wyjedziemy gdzieś?

-Naturalnie. Gdzie dokładnie?

-Zobaczysz.- powiedziałem tajemniczo.

***

Czekałem pod uczelnią na mojego brunecika. Powinien zaraz się tu pojawić. Tak właśnie po kilku minutach znalazł się przede mną i pocałował mnie. Oddałem pieszczotę biorąc go na ręce.

-Pedały!- krzyknął ktoś w oddali, a ja pokazałem tej osobie środkowego palca. Następnie oderwaliśmy się od siebie.

-tęskniłem.- powiedział łącząc nasze nosy.

-ja też, a to tylko kilka godzin.- zachichotałem.

-no właśnie.- zaniosłem go do samochodu, po czym sam usiadłem za kierownicę. Jechałem tak z godzinę, aż w końcu dotarłem na miejsce. Znajdowaliśmy się na łące. Wyjąłem koc z bagażnika, a następnie jedzenie, po czym zasiadłem na kocu. Chłopak usadowił się obok mnie i oparł swoją głowę o mój bark.

-kupiłeś sushi.- powiedział uśmiechnięty.

-No oczywiście. Przecież to twoje ukochane danie.- chłopak zmienił miejsce i teraz siedział przede mną na kolanach, po czym otworzył opakowanie z rybną potrawą. Wziął jedną porcję, zamoczył w sosie sojowym po czym włożył mi to do buzi. Zjadłem to, po czym się skrzywiłem.

-Wolę bez sosu.- skomentowałem, a George przewrócił oczami dając mi teraz jedną porcję bez sosu.


-Clay?

-huh?

-Będziemy ze sobą na zawsze?- zapytał. Uśmiechnąłem się do niego, przybliżyłem go do siebie, a następnie odpowiedziałem.

-Na zawsze. W końcu zmieniłem się tylko dla ciebie. Pamiętaj to dzięki tobie jestem lepszym człowiekiem.- przytuliliśmy się do siebie patrząc na naturę wokół nas.

The end

I'll try change myself just for you||Dreamnotfound||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz