9

86 7 35
                                    

Minął już trzeci dzień, dwie godziny i pięćdziesiąt dwie sekundy od kiedy nie biorę. Już mnie ciągnie. Stałem się bardziej agresywny przez odstawienie Heroiny. Nie przypominałem siebie. 

-Zrobiłem grzanki z dżemem na śniadanie.- powiedział brunet przynosząc mi śniadanie do łóżka. Położył przede mną rozkładany stoliczek, a na nim mój posiłek, a do tego mrożoną kawę.

-George?- gdy usłyszał mój głos natychmiast spojrzał się na mnie zmartwionym wzrokiem.

-Coś się stało?- zapytał, a ja spojrzałem smutny w jego czekoladowe oczy. 

-Mogę dostać chociaż grama?- zapytałem dobrze znając odpowiedź na to pytanie.

-Nie Clay. Coś się stało, że znowu cię do tego ciągnie? Czy tak po prostu?- Westchnąłem zaczynając powoli swoje śniadanie. Postanowiłem, że to pytanie przemilczę. Jednak chłopak położył swoją dłoń na mojej i zaczął ją gładzić kciukiem. 

-Chcę wiedzieć jak się czujesz. To jest kluczowe, żeby wyjść z tego gówna.- Moje ślepia wlepiły się w tę brązowe tęczówki. Odchrząknąłem tylko biorąc łyka kawy.
-Odpowiesz mi? 

-Chujowo, jak zwykle.- przewróciłem oczami, a ten uśmiechnięty zabrał swoją dłoń.

-Dziękuje, że mi mówisz.- Uśmiechnięty dalej spożywałem swoje śniadanie i kiedy na talerzu zostały same okruszki zacząłem pić kawę. Gdy naczynia były puste brunet zabrał stoliczek jak i porcelanę, aby ją umyć.

Jeśli jesteście ciekawi co brunet wciąż tu robi to postanowił przez te dwa tygodnie u mnie nocować, żeby pilnować mnie. Chcę mieć pewność, że będę czysty. Ma nadzieję, że nie oprę się pokusie i odstawie tą niszcząca mnie od zewnątrz jak i na zewnątrz substancję. Kiedy wrócił do pokoju od razu uśmiech wrócił mi na twarz.
-Zastanawiałem się czy nie chciałabyś gdzieś wyjść?- Zapytał.
-Wiesz, Nick do mnie dzwonił. No dobra do ciebie, a ja odebrałem. Powiedział, że robi domówkę i nie przyjmuje odmowy. Poinformował mnie również, że mogę pójść z tobą. 

-Chętnie się wyrwę z tych czterech ścian.- powiedziałem rozciągając przy tym moje ciało.

-No i mam takie jedno pytanie.

-Wal śmiało.- powiedziałem, a on wziął głęboki oddech, po czym zaczął mówić.

-Czy poszedłbyś ze mną coś kupić? Nie mam w co się ubrać i chciałbym żebyś mi pomógł.- Zacząłem się śmiać z niego.
-Co cię tak śmieszy?

-Ja mam ci pomóc coś wybrać?- Ten skinął głową chichocząc.

-Nie mów, że Clay Wastaken nie zna się na modzie, a ubiera się jak hotuwa.- Wywróciłem oczami.

-Też sobie coś kupię do ubrania.- Wstałem z łóżka od razu kierując się do wyjścia. Tam ubrałem obuwie i ruszyłem do pojazdu. Gdy siedziałem w środku zapiąłem pasy, a George tylko się uśmiechnął i ruszył swoim czarnym samochodem.

-Czy Nick często cię zaprasza na takie domówki?- zapytał brunet.

-Nie. Mam na myśli, że często ich nie robi. Wiesz, pracuję on u swoich rodziców w sklepie. Jego chłopak też tam zarabia i myślę, że nie mają czasu na takie głupoty.- Poprawiłem pozycję na fotelu bo zaczęło mi się robić nie wygodnie.

-Rozumiem, ale czasem chcą się pewnie rozerwać, a przy okazji wciągając w to ciebie.- Uśmiechnięty skinąłem głową.

-Ostatnio wyciągnął mnie do klubu wraz z Karlem, ale czasem mam ich dość. Cały czas się liżą przede mną, a ja siedzę i muszę na to patrzeć.- Szatyn się zaśmiał, a ja po chwili również wybuchnąłem śmiechem.

I'll try change myself just for you||Dreamnotfound||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz