11

87 7 47
                                    

Obudziłem się udając, że wciąż śpię słysząc rozmowę George'a.
-Żyje?- usłyszałem zastanawiając się o co może mu chodzić.
-O boże.- usłyszałem ponownie głos brytyjczyka.
-Clay nie będzie miał problemów?- gdy dotarło to do moich uszu, po moim ciele rozniósł się nieprzyjemny dreszcz.
-Rozumiem, pa.- powiedział rozłączając się. Otworzyłem oczy przenosząc się do siadu, ale od razu tego pożałowałem kładąc głowę z powrotem na poduszkę.

-Z kim rozmawiałeś?- zapytałem, a brunet usiadł obok mnie podając mi szklankę wody i tabletkę. Wziąłem od razu okrągłą pastylkę popijając ją wodą. Po chwili odłożyłem naczynie.

-Z Nickiem. Floris trafił do szpitala przez ciebie. Powiedział, że rudzielec się nie wygada. Mam nadzieję, że tak będzie. Najlepiej będzie jak uciekniemy stąd.- Moje ślepia spoczęły na nim. 

-Co masz na myśli przez uciekniemy stąd?- zapytałem przerażony.

-Policja nie może mnie zobaczyć. Z resztą, co jeśli jakimś jebanym cudem dowiedzą się o naszej pracy? Lepiej będzie jak wyjedziemy.- sprostował, a z moich oczu wypłynęły niekontrolowanie łzy.

-A Nick i Karl? To znaczy, że ich nigdy nie zobaczę?- mój głos drżał, a myśli szalały.

-Nie mazgaj się. Masz do nich numer, co nie? Będą mogli w odwiedziny przyjeżdżać.- spojrzałem na niego rozżalonym wzrokiem.

-Na pewno musimy wyjeżdżać?- zapytałem, a on westchnął.

-ty nie musisz. Jednak mi by się przydało. Mam tu dużo wrogów, a Florisowi niedawno dragi sprzedawałem. W ramach zemsty na tobie może pisnąć parę.- brunet wstał i zaczął chodzić nerwowo w kółko.
-Decyzja należy do ciebie.- stanął w miejscu wlepiając we mnie wzrok.
-Jedziesz ze mną, albo zostajesz.- Dłonie mi drżały, głowa bolała, a oddech był nierównomierny.

-Ja..- nie wiedziałem co powiedzieć. Miałem do wyboru. Dać odejść kochankowi, albo jechać z nim nie wiadomo gdzie i zostawić swoich przyjaciół. Myśli po mojej głowie zastanawiały się nad plusami i minusami podjęcia decyzji A i B. Nie chciałem tracić bruneta, ani zostawiać swoich przyjaciół. Po kilku minutach ponownie się odezwałem.
-Ja.. ja nie wiem. Nie możesz zostać?- ten pokręcił głową, a ja zaczęłam płakać. Nie chciałem go stracić. Moje serce kazało mi jechać z nim, równocześnie nie chcąc zostawiać przyjaciół.

-To jak będzie?- zapytał George patrząc się na mnie z kamienną twarzą. Nie pokazywała ona żadnej emocji. Ani smutku, ani współczucia. Po prostu nic.
-Mam zamiar wyjechać dzisiaj wieczorem. Chcę znać twoją decyzję najlepiej teraz.- patrzyłem się na George'a z żalem w oczach. Byłem rozdarty, zagubiony. Nie wiedziałem czy chcę wybrać kochanka ponad przyjaciół. Nawet nie jesteśmy jeszcze razem. Westchnąłem powoli się uspakajając.

-Zostaje.- George skinął głową. Podszedł do mnie, następnie całując moje czoło, po czym się mocno we mnie wtulił.

-Nasza historia się kończy Dream.- powiedział, a ja odsunąłem się od niego.

-Dream?- George skinął głową uśmiechając się przez łzy.

-Będę o tobie marzył nie zważając, że nie będę cię mógł mieć. Znamy się krótko, ale ja cię polubiłem i przyznam się, że czasem obserwowałem cię zza okna. Kocham cię.- powiedział łamiącym się głosem.

-Jebany stalker.- powiedziałem śmiejąc się przez łzy. To był śmiech przez ból.

-Weź to.- dał mi wisiorek w kształcie serca. Ścisnął moją rękę nie dając mi jej otworzyć.
-jak będziesz mieć jakiś problem to ściśnij go w dłoni i opowiedz mu co cię gnębi. Trzymaj go zawsze przy sobie, żeby ci o mnie przypominał.- Moje serce pękło na miliony małych kawałeczków, a pustka która panowała przez więkrzość mojego życia wróciła z podwójną siłą. Właśnie to do mnie dotarło. Tracę  osobę, z którą mogłem dzielić życie.
-Żegnaj Dream.- powiedział.  

I'll try change myself just for you||Dreamnotfound||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz