33. Słowa

135 9 1
                                    

Aleks nie spał dobrze, a teraz w dodatku nie mógł się skupić na pracy. Na całe szczęście nie miał żadnych zleceń i goniących go terminów, ale bezczynność go przybijała. Wiedział, co pomagało mu w takich chwilach: bliska obecność pewnego czarnowłosego chłopca i iskry inspiracji, które niezawodnie krzesał, ani trochę nie będąc tego świadomym. Teraz jednak nie mógł na to liczyć. Tak naprawdę nie wiedział, na co może liczyć, czego się spodziewać, czego oczekiwać. Jeśli miał być wobec siebie szczery, zwyczajnie się bał. Bał się tego, jak ich relacje się zmienią. Musiały się zmienić.

Tego wieczoru, kiedy wracali przez pogrążający się w zmroku las, ich dłonie pozostały splecione. Żaden z nich nie potrafił puścić. Żaden. Rozmawiali tylko spojrzeniami. Słowa były za ciężkie, mogły stłamsić prawdę, mogły ją zniszczyć. Kiedy odwiózł chłopca do jego domu, na pożegnanie otrzymał uśmiech, który miał mu powiedzieć, że wszystko jest w porządku, ale nie potrafił go odwzajemnić. Strach sparaliżował wszystkie jego uczucia. Obejmował jego klatkę piersiową ciasną, uciskającą obręczą. Nie mógł się uwolnić.

W dodatku ta wiadomość od siostry... Z samego rana napisała mu, że zbliża się termin i jej wybranek panikuje, więc gdyby tylko nie miał co robić i akurat odkrył w sobie ochotę na bardzo chaotyczne i mało relaksujące wakacje, to nie pogardziłaby jego fizyczną obecnością i mentalnym wsparciem. Po kilku godzinach rozmyślań, w których na powierzchnię wciąż wypływała fraza „ucieczka od problemów", podjął coś na kształt decyzji i wysłał wiadomość, za pośrednictwem której ostrożnie przyjmował jej propozycję, nic jednak nie obiecując.

Zmierzch przyszedł sam nie wiedział kiedy. Zdawało mu się, że dzień rozpłynął się jak skapujące lody, przeciekł przez palce niewykorzystany, zostawiając po sobie tylko rozbabrany chaos myśli. Właśnie próbował go uporządkować, kiedy rozległ się dzwonek u drzwi. Wzdrygnął się, nurt myśli zawirował, serce przyspieszyło. Oderwał się od książki, której bezskutecznie starał się poświęcić uwagę i poszedł otworzyć.

Zawód wymierzył cios prosto w rozchwiane serce, gdy przed oczami ukazała mu się przystojna, lecz nieprzyjazna twarz młodego chłopaka o podejrzliwym spojrzeniu i prostych, zaczesanych do tyłu i na bok blond włosach.

– Dobry wieczór. Jest Radek?

– A kto pyta? – burknął, zirytowany faktem, że jakiś nieznany mu chłystek nachodzi go o tej porze i w dodatku wypytuje o wiadomo kogo z bezczelnością wymalowaną na twarzy jak z reklamy jakiejś sieciówki odzieżowej.

– Kacper, kumplujemy się. – Mężczyzna nie mógł powstrzymać cichego parsknięcia, ale zostało ono zignorowane. – Jest Radek?

Aleks uniósł brwi i kpiąco wygiął usta.

– A dlaczego miałby tu być?

– Wszyscy wiemy, że spędza tu całe dnie.

– Jacy wszyscy?

– Wszyscy, którzy go choć trochę znają. Zawsze taki był. Zawsze się przyczepiał do tych, którzy okazywali mu uwagę. I nie dawał im spokoju, aż nie mieli dosyć. – Kacper wzruszył ramionami. – Najwyraźniej teraz padło na pana.

– Bardzo mnie to cieszy – odparł sucho Aleks.

– Czyli Radka nie ma?

– Nie.

– A wie pan, gdzie jest? W jego domu już sprawdzałem.

– Być może wiem. A czemu go szukasz?

– Chcę porozmawiać. Nie może mnie unikać w nieskończoność. Nie mamy pięciu lat.

– On cię unika?

– Od zakończenia szkoły nie byłem w stanie spotkać się z nim ani razu.

– I ciekawe, czyja to wina...

Kacper spojrzał na niego z wyraźną niechęcią.

– Chcę tylko porozmawiać.

– O czym?

Aleks wiedział, że zachowuje się jak wkurzający stary piernik, ale nie mógł się powstrzymać. Chłopak był coraz bardziej poirytowany.

– A pan co, jego rzecznik?

– Pytasz mnie, gdzie jest, więc muszę ocenić, czy warto ci to zdradzić. Tak więc lepiej daj mi dobry powód.

– Mówiłem już, chcę pogadać! Ten kretyn zamyka się w pokoju, odcina od wszystkich znajomych, nie odpisuje, a oni zwalają to na mnie.

– Ach, jakże ci musi być ciężko... – zakpił mężczyzna.

Kacper spojrzał na niego spode łba.

– Pan nic nie rozumie! Jest pan nowy i nie wie pan, jak to jest w miasteczku takim jak to. Jak Radek nie będzie się zachowywał jak człowiek, to wszyscy zaczną węszyć i zaraz się rozniesie, że to niby moja wina.

– Ośmielę się stwierdzić, że Radek właśnie zachowuje się jak człowiek, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Nie wiem natomiast, czy mogę to powiedzieć o tobie.

– Whatever – zezłościł się Kacper. – Sam go poszukam.

– Och, w nagrodę za pogawędkę powiem ci, gdzie zapewne jest Radek. Siedzi w swoim pokoju za zamkniętymi drzwiami, żeby nie musieć oglądać twojej paskudnej mordy i słuchać, jak jakiś idiota mówi mu, jak powinien żyć.

– Ktoś chyba musi mu powiedzieć. Lepiej żeby zaczął myśleć nad tym, co robi. Inaczej dopiero będziemy mieć sensację w mieście: siedemnastoletni gej zgwałcony przez czterdziestoletniego pedzia-pseudoartystę, który przyjechał z wielkiego miasta i obsypał go złotem w zamian za dostęp do jego dupy...

CHLAST!

Gogusiowata twarz odskoczyła, gdy Aleks wymierzył chłopakowi siarczysty policzek. Nie myślał nad tym, co robi. Zaślepiła go wściekłość. Poddał się jej.

Kacper złapał się za zaczerwieniony bok twarzy. W jego oczach błysnęły łzy, ale to nie przeszkodziło mu uśmiechnąć się z drwiną i wycedzić:

– Nawet bijesz się jak pedał.

ŁUP!

Wszystko rozegrało się za szybko. Słowa jeszcze sączyły się z wąskich ust jak trucizna, gdy szczupła sylwetka przemknęła przez podwórko, wskoczyła na schody i jednym ruchem ściągnęła nieproszonego gościa na ziemię. Kacper uderzył o grunt, oszołomiony, a z jego ust wyrwał się jęk. Kiedy jego twarz i pierś zaczęły zasypywać ciosy, skulił się i zakrył twarz dłońmi.



Odprowadzę cię do domuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz