43. Perspektywy

155 10 2
                                    

Z początkiem lutego stoły, blaty, szafki, podłogi i inne powierzchnie poziome w domu rodzinnym Radka pokryły się już zauważalną warstwą kurzu. Dom nad rzeką ponownie skradł jego serce, a razem z nim uwagę, którą poświęcał na rzeczy tak przyziemne jak cotygodniowe sprzątanie.

Z każdym dniem czuł się tam coraz śmielej, jako że gospodarz ani razu nie dał mu do zrozumienia, że chłopiec mu się narzuca. Właściwie było dokładnie na odwrót. Gdy po trzech nocach, które spędził u niego, ani na moment nie wracając do siebie, Radek oznajmił, że musi pójść podlać kwiatki, Aleks był wyraźnie niezadowolony i wymógł na nim obietnicę, że wróci w ciągu dwóch godzin.

Kiedy zadzwonił do drzwi, będąc już w czystym ubraniu i mając czyste sumienie (zmyte uspokajającą świadomością, że nie zaniedbał roślinek brata), Aleks prawie wybiegł mu na spotkanie i rzucił się na niego, zamykając w szczelnym uścisku.

– Boże, czemu tak długo...?

– Godzina pięćdziesiąt – powiedział Radek z trudem, bo mężczyzna miażdżył mu żebra. – Miałem się zmieścić w dwóch.

– Za długo. Następnym razem dam ci tylko godzinę.

– Będę musiał biec, żeby zdążyć wszystko załatwić.

– Trudno. – Ramiona jeszcze bardziej się zacisnęły.

– Wszystko okej? – spytał Radek niepewnie, zastanawiając się, czy lepiej trwać w tym uścisku, który nie był całkiem nieprzyjemny, czy może jednak warto ewakuować się, zanim zostanie zgnieciony jak pusty karton po mleku.

Aleks nie odpowiedział. Piesek przechodzący obok w towarzystwie starszego pana zaczął wyrywać się i szczekać, a on wciąż stał, nie rozluźniając ramion i oddychając głęboko.

– Może wejdziemy? – zaproponował chłopiec i delikatnie popchnął mężczyznę do środka. Drzwi zamknął stopą.

Po dłuższej chwili Aleks odezwał się.

– O tym marzyłem każdego dnia naszej rozłąki. Właśnie o tym. Tylko o tym, aby znów być blisko ciebie.

– Ja też – powiedział Radek cicho.

– Gdybym nie był takim idiotą, nigdy nie musielibyśmy się rozstawać.

– No, nie wiem. Ostatecznie chyba dobrze to nam zrobiło.

– Nigdy więcej tego nie zepsuję. – W głosie Aleksa zabrzmiały tłumione uczucia. – Obiecuję. Jeśli tylko będziesz chciał ze mną zostać, będę najszczęśliwszy. I postaram się, żebyś tego chciał.

– Wygląda na to, że starasz się wystarczająco – zaśmiał się Radek, choć jego oczy zawilgotniały, ukazując jego prawdziwe emocje.

– Będę się starał jeszcze bardziej.

W odpowiedzi dłonie chłopca zacisnęły się mocniej na jego plecach. Dopiero wtedy Aleks nieco się zreflektował i wypuścił go z objęć.

– Wybacz – mruknął. – Chwila słabości.

– Wiedziałem, że w głębi serca jesteś wrażusiem.

– Dni bez ciebie – Aleks popatrzył mu teraz prosto w oczy – były najgorsze. Po prostu najgorsze. Nienawidziłem każdej ich sekundy, nawet wtedy, kiedy się śmiałem. Nie byłem sobą. Nie byłem na swoim miejscu.

– A teraz jesteś?

– Tak. – Niespodziewany uśmiech rozjaśnił twarz, jak słońce nagle wychodzące zza czarnej chmury. – Teraz jestem. I dlatego...

Radek uniósł brwi, spoglądając pytająco.

– ...Następnym razem dostaniesz godzinę i będziesz musiał biec.

Westchnienie.

– W takim razie po prostu następnym razem powinieneś pójść ze mną.

– W takim razie po prostu powinieneś zamieszkać ze mną.

Chwila ciszy, unikające siebie spojrzenia i nieśmiałe uśmiechy.

– Nie za wcześnie na takie propozycje?

– Trochę tak. Powtórzę za pół roku.

– Trzymam za słowo.

– Trzymaj.

***

– Aleks!

Radek wpadł do gabinetu i zamarł, widząc puste krzesło. Zaraz potem wybiegł i równie gwałtownie wparował do łazienki. Rozejrzał się z konsternacją.

– Gdzie się podziałeś? Dopiero co...

– Chyba mam prawo pójść do toalety w trakcie pracy?

Głowa wychynęła zza drzwi sypialni.

– Przecież nie jesteś w toalecie – zauważył rozsądnie Radek.

– No i całe szczęście, inaczej właśnie ujrzałbyś to, czego nie powinno się oglądać, póki nie jest się starym dobrym małżeństwem.

– Co tam robiłeś?

– Czekałem. Liczyłem na szybki seks w trakcie przerwy na lunch w ramach benefitów.

Radek wyszczerzył się.

– Mam coś lepszego.

Brwi jego chłopaka uniosły się z powątpiewaniem.

– Dostałem SMS-a od pani Alicji.

– Jeśli to jest lepsze, to...

– Ciicho, daj mi dokończyć!

Mężczyzna zamilkł posłusznie i wpatrywał się w uradowaną twarz z wyczekiwaniem.

– Napisała, że dostali dofinansowanie i może sobie pozwolić na kolejnego pracownika!

– I tym pracownikiem masz być...

– Ja! Zaproponowała mi pracę!

– To...

– Zajebiście, prawda? – Oczy błyszczały szczęściem.

– Właśnie, zajebiście. – Aleks uśmiechnął się pod nosem. – Z ust mi to wyjąłeś.

– Pełen etat, pięć dni w tygodniu, cztery kafle z marszu! – ucieszył się chłopiec.

– Pełen etat? – Aleks spojrzał z oburzeniem. – Jeśli myślisz, że zamierzam rozstawać się z tobą na ponad czterdzieści godzin w tygodniu...

– Możesz chodzić ze mną i pracować przy tym stoliczku w kąciku dla dzieci.

– Ha, ha. Nie ma mowy. Poproś o pół etatu.

– Pół? Niby jak mam się z tego utrzymać w dłuższej perspektywie?

– No to trzy czwarte.

– Nie.

– Tak.

– Nie.

– Sam do niej pójdę i powiem, że w ramach benefitów mam zapewniony seks w południe, więc nie możesz pracować osiem godzin dziennie.

Radek wybuchnął śmiechem.

– Co cię wzięło z tym seksem w południe?

– No właśnie mnie wzięło, więc teraz twoja kolej.

Uśmiech nie zniknął, gdy chłopiec przekroczył próg, kładąc dłoń na piersi Aleksa i popychając go do środka.

– Jeśli zaakceptujesz pełen etat i przestaniesz marudzić, to zrobię ci...


Odprowadzę cię do domuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz