44. Sweter

274 14 23
                                    

Nadszedł marzec, przynosząc całkiem nietypową jak na tę porę roku pogodę i wzbudzając konsternację wśród mieszkańców miasteczka. Przygotowani mentalnie na przelotne deszcze, gwałtowne rozpogodzenia, wichury i gradobicia, patrzyli podejrzliwie na mgłę zalegającą przy ziemi jak gęsta zupa. Dom nad rzeką stał się wyspą pośród szarości; oazą ciepła, przytulnym schronieniem, bezpiecznym azylem.

W tym czasie Radek wyglądał już przyjazdu brata na przerwę wiosenną i po cichu przygotowywał się mentalnie na spotkanie dwóch najważniejszych osób w swoim życiu w całkiem nowym kontekście. Okazało się jednak, że próba nadeszła, zanim się tego spodziewał, wraz z przyjściem kalendarzowej wiosny.

Aleks właśnie mieszał budyń w wielkim garnku, marszcząc brwi, kiedy Radek wszedł do kuchni z zamyślonym wyrazem twarzy.

– Cholera, czego bym nie zrobił, zawsze i tak robią się kluski.

– Rozmieszałeś na zimno?

– Tak.

– I mieszasz przez cały czas?

– Jak widać.

– Masz pozytywne nastawienie i wiarę we własne zdolności robienia budyniu?

– Jak mam mieć, jak nigdy mi nie wychodzi?!

– No widzisz, sam zaklinasz rzeczywistość swoimi negatywnymi myślami.

– No i trudno, będzie budyń z kluskami.

– Uwielbiam twój budyń z kluskami.

Aleks obrócił się, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.

– To całe szczęście, bo będzie go duuużo.

Radek też się uśmiechnął, po czym znów się zamyślił.

– Co jest?

– Hm?

– Jakieś newsy? Czy znowu natchnęła cię ta książka filozoficzna, którą poczytujesz za ladą, kiedy Alicja pójdzie na zaplecze?

– Akurat Alicja sama mi ją wcisnęła. Ale nie, myślałem o czymś innym.

Aleks wyzerował palnik i wciąż z uporem mieszając, spytał:

– Mgła za oknem usposabia cię do bycia tajemniczym?

– Hm... Nie, po prostu...

Ruch ręki ustał. Radkowi udało się ściągnąć na siebie pełnię uwagi swojego chłopaka, choć trudno było stwierdzić, czy był z tego zadowolony.

– O co chodzi?

Chłopiec odetchnął i wyrzucił z siebie:

– Wujek Marek zaprosił nas na obiad.

– Ten, co zrobił ci sweter na drutach?

– I czapkę, i szalik, i rękawiczki, i torbę na laptopa. Tak, właśnie ten. Wbrew pozorom to jeden z bardzo niewielu członków mojej rodziny, którzy zasługują na określenie ich „normalnymi". Ciocia Ela, jego żona, też jest bardzo w porządku.

– No to fajnie. Kiedy?

– W przyszłą niedzielę.

– To baw się dobrze.

Chłopiec spojrzał na niego niepewnie.

– Eee... On zaprosił NAS.

– No, wiem, że w-

Nagle na twarzy Aleksa pojawił się przebłysk zrozumienia.

– Nas? Mnie i ciebie?

– Właśnie tak. – Twarz Radka była już tak czerwona, że mógłby smażyć na niej omlety. – No bo... on spytał o ciebie, jak ostatnio gadaliśmy przez telefon... no i ja mu powiedziałem. Że jesteśmy razem.

Odprowadzę cię do domuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz