Nadszedł marzec, przynosząc całkiem nietypową jak na tę porę roku pogodę i wzbudzając konsternację wśród mieszkańców miasteczka. Przygotowani mentalnie na przelotne deszcze, gwałtowne rozpogodzenia, wichury i gradobicia, patrzyli podejrzliwie na mgłę zalegającą przy ziemi jak gęsta zupa. Dom nad rzeką stał się wyspą pośród szarości; oazą ciepła, przytulnym schronieniem, bezpiecznym azylem.
W tym czasie Radek wyglądał już przyjazdu brata na przerwę wiosenną i po cichu przygotowywał się mentalnie na spotkanie dwóch najważniejszych osób w swoim życiu w całkiem nowym kontekście. Okazało się jednak, że próba nadeszła, zanim się tego spodziewał, wraz z przyjściem kalendarzowej wiosny.
Aleks właśnie mieszał budyń w wielkim garnku, marszcząc brwi, kiedy Radek wszedł do kuchni z zamyślonym wyrazem twarzy.
– Cholera, czego bym nie zrobił, zawsze i tak robią się kluski.
– Rozmieszałeś na zimno?
– Tak.
– I mieszasz przez cały czas?
– Jak widać.
– Masz pozytywne nastawienie i wiarę we własne zdolności robienia budyniu?
– Jak mam mieć, jak nigdy mi nie wychodzi?!
– No widzisz, sam zaklinasz rzeczywistość swoimi negatywnymi myślami.
– No i trudno, będzie budyń z kluskami.
– Uwielbiam twój budyń z kluskami.
Aleks obrócił się, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
– To całe szczęście, bo będzie go duuużo.
Radek też się uśmiechnął, po czym znów się zamyślił.
– Co jest?
– Hm?
– Jakieś newsy? Czy znowu natchnęła cię ta książka filozoficzna, którą poczytujesz za ladą, kiedy Alicja pójdzie na zaplecze?
– Akurat Alicja sama mi ją wcisnęła. Ale nie, myślałem o czymś innym.
Aleks wyzerował palnik i wciąż z uporem mieszając, spytał:
– Mgła za oknem usposabia cię do bycia tajemniczym?
– Hm... Nie, po prostu...
Ruch ręki ustał. Radkowi udało się ściągnąć na siebie pełnię uwagi swojego chłopaka, choć trudno było stwierdzić, czy był z tego zadowolony.
– O co chodzi?
Chłopiec odetchnął i wyrzucił z siebie:
– Wujek Marek zaprosił nas na obiad.
– Ten, co zrobił ci sweter na drutach?
– I czapkę, i szalik, i rękawiczki, i torbę na laptopa. Tak, właśnie ten. Wbrew pozorom to jeden z bardzo niewielu członków mojej rodziny, którzy zasługują na określenie ich „normalnymi". Ciocia Ela, jego żona, też jest bardzo w porządku.
– No to fajnie. Kiedy?
– W przyszłą niedzielę.
– To baw się dobrze.
Chłopiec spojrzał na niego niepewnie.
– Eee... On zaprosił NAS.
– No, wiem, że w-
Nagle na twarzy Aleksa pojawił się przebłysk zrozumienia.
– Nas? Mnie i ciebie?
– Właśnie tak. – Twarz Radka była już tak czerwona, że mógłby smażyć na niej omlety. – No bo... on spytał o ciebie, jak ostatnio gadaliśmy przez telefon... no i ja mu powiedziałem. Że jesteśmy razem.
CZYTASZ
Odprowadzę cię do domu
RomansStary dom nad rzeką, książki, hektolitry herbaty i towarzystwo ekscentrycznego czterdziestolatka - to rzeczy, które nie powinny przypaść do gustu siedemnastolatkowi z małego miasteczka. Ale co jeśli przypadną? Co się stanie, kiedy znajdzie radość z...