40. Bliskość

246 10 2
                                    

Aleks pobladł.

– Nie mogę...

– Możesz.

– Przestań...

– Nie.

Radek z hukiem odłożył kubek na stół i wstał. Aleks miał wrażenie, że przez tych parę miesięcy urósł jeszcze kilka centymetrów. Chłopiec podszedł do niego szybkim krokiem i spojrzał mu w twarz ze zbyt małej, zbyt niebezpiecznej odległości.

– Pocałuj mnie – rozkazał.

– Co ty...

Aleks nie dokończył. Radek pchnął go na ścianę, osaczył, wplótł palce głęboko w jego włosy. A potem pocałował go łapczywie, agresywnie, bez żadnych zahamowań. Wsunął język głęboko, prosząc o więcej... Kiedy mężczyzna w końcu mógł złapać oddech, zobaczył parę wilgotnych szmaragdowych oczu, które bezgłośnie wyrzucały mu wszystkie jego grzechy.

– Przepraszam – wykrztusił, nie wiedząc, czy przeprosiny dotyczą długich miesięcy rozłąki, czy tego wszystkiego, co obawiał się, że zaraz zrobi. – Tak bardzo przepraszam...

– Ja też – szepnął Radek i znów go pocałował, wolniej, namiętniej, lecz nie mniej stanowczo. Tym razem doczekał się odpowiedzi.

Aleks przyciągnął go do siebie, wciągając zachłannie jego zapach i rozkoszując się dotykiem szorstkiego języka wewnątrz swoich ust. Zsunął dłonie wzdłuż pleców, a potem powędrował nimi w górę, zaciskając palce co kilka centymetrów, jakby chciał się upewnić, że to, co się dzieje, jest prawdziwe. Obejmowane ciało reagowało na każdy jego najmniejszy dotyk, mówiło, żeby nie przestawał.

– Tęskniłem za tobą jak cholera – wyszeptał, kiedy ich usta oddaliły się na krótki moment.

– Pokaż mi, jak bardzo.

Zmysłowy głos i powłóczyste spojrzenie miały doprowadzić go do szaleństwa i dokładnie to zrobiły. Ponownie złączył ich usta i nacisnął językiem na lekko rozchylone wargi, domagając się wstępu. Potem wsunął się głęboko i nie wyszedł, dopóki z gardła chłopca nie wydobył się głuchy jęk, który nie miał szans wydostać się poza ramy ich połączonych ciał.

– Tak bardzo – szepnął wprost do jego ucha i natychmiast przygryzł kuszący płatek, w nagrodę otrzymując kolejny jęk aprobaty. Przyszczypnął skórę poniżej, pocałował kącik szczęki, objął ustami wąską szyję, tańcząc językiem po chłodnej skórze. Zacisnął zęby i choć wiedział, że sprawia chłopcu ból, nie mógł przestać, czując, jak jego ciało reaguje na tę pieszczotę.

– Tak bardzo – powtórzył, zaglądając w zasnute mgiełką rozkoszy oczy, zanim ich usta znów złączyły się w pocałunku.

Wzdrygnął się, kiedy poczuł, jak ręce chłopca obejmują jego plecy i zsuwają się w dół wzdłuż kręgosłupa. Nie zatrzymały się aż do pośladków. Kciuki pogładziły biodra, jednak nie był to czuły dotyk.

– Ja bardziej.

Głos chłopca wzbudził w nim ciarki, ale to było jeszcze nic w porównaniu z dreszczem, który przeszedł go, gdy palce zacisnęły się mocno na jego biodrach i przyciągnęły go z nie znoszącą sprzeciwu stanowczością. Ciało Radka wyszło mu na spotkanie; chłopiec nie ukrywał swoich zamiarów.

– Hej. – Aleks zebrał całą siłę woli, żeby to przerwać. – Czekaj.

– Dość już czekałem.

– Nie musisz robić tego ze mną. Jestem pewien, że znalazłoby się wielu o wiele bardziej odpowiednich kandydatów.

Sam nienawidził siebie za te słowa, więc nie zdziwił się zanadto, kiedy w błyszczących oczach dostrzegł rodzącą się złość.

– Chcę ciebie, idioto. Tylko ciebie. – Głos chłopca drżał, pobudzony przez frustrację i rozpalony pożądaniem. – Muszę cię mieć.

Po tym stwierdzeniu, od którego mężczyźnie zmiękły kolana, Radek znów przyciągnął go do siebie i głęboko pocałował. Wsunął wciąż zimne dłonie pod jego koszulkę, ugryzł mocno jego szyję, do bólu, w ramach słodkiej, ach, jakże słodkiej zemsty za jego poprzednie poczynania. Wygiął plecy w łuk, starając się być jak najbliżej, aż w końcu natarł na niego biodrami, a jego ciało krzyczało o tym, jak bardzo go pragnie.

– Dżizas... – jęknął Aleks i pociągnął go za pasek u spodni do sypialni. Tej najbliższej, na dole. Nie mógł czekać tak długo, ile trwałoby wejście po schodach. Grzmotnął plecami o zamknięte drzwi, przyciśnięty do chłodnego drewna przez szczupłe ciało, wyjątkowo pewne swoich dążeń. Kościste kolano skryte w nogawce luźnych dżinsów odnalazło szparę między jego nogami i wsunęło się w nią, nie czekając na zaproszenie. Ruch w górę i w przód wydarł z jego gardła ochrypły jęk.

– Cholera – zaklął, bezskutecznie usiłując wymacać klamkę na powierzchni drzwi. Radek odnalazł jego dłoń i poprowadził ją ku chłodnemu metalowi obłego kształtu. Gdy ten ustąpił pod ich wspólnym naciskiem, wpadli do pokoju i wzbili tumany kurzu, padając na łóżko. Aleks, kaszląc i klnąc, ściągnął zakurzoną kapę i cisnął ją w kąt. Kiedy to zostało załatwione, nic już nie mogło go powstrzymać.

Rzucił chłopca na niedbale pościelony materac, ściągnął jego koszulkę w ciągu dwóch sekund i zatracił się w dotyku jedwabistej skóry, przesuwając dłońmi wzdłuż jego boków i po brzuchu, wsuwając je pod plecy... Całując jego ciało namiętnie, bez opamiętania...

– Ty też... – szepnął Radek.

– Co...?

Zrozumiał, gdy palce chłopca zahaczyły o krawędź tkaniny. Wyswobodzenie się z własnej koszulki zajęło mu więcej czasu. Znów zaczął kląć, próbując wyplątać się z rękawów. Radek nie mógł powstrzymać parsknięcia.

– Widzę, że rozbudowałeś słownik, kiedy cię nie było.

– To jedyna rzecz, którą dało mi zajmowanie się bachorem.

Chłopiec chciał coś jeszcze powiedzieć, ale już nie zdążył; ich usta złączyły się w pełnym pasji dialogu. Westchnienia, jęki i ciężkie oddechy wraz z językiem ich ciał wystarczały, aby wyrazić to, co w tej chwili było najważniejsze. Rozkoszowali się bliskością, dotykiem skóry o skórę, przedziwnym zjawiskiem przenikania jednego ciała w drugie, syntezą umysłów, która objawiała się w tym, że tak zgodnie dążyli do jednego celu.

Aleks zbadał już każdy cal nagiego torsu i pleców; chciał więcej. Przesunął prawą dłonią wzdłuż nogawki dżinsów, przyciskając materiał do twardego uda, wciąż ukrytego przed jego oczami. Kiedy jego palce powędrowały na jego wewnętrzną stronę, ekscytacja Radka wyraźnie wzrosła. Nawet gruba tkanina spodni nie była w stanie ukryć rosnącego pragnienia – pragnienia pewnego dotyku i spełnienia. Dłoń zatrzymała się karygodnie blisko i spełzła z powrotem w dół, gładząc naprężone mięśnie uda. Aleks powtórzył sekwencję ruchów na drugiej nodze, po czym zaczął błądzić palcami coraz bliżej celu, nie wiedząc, czy słodka tortura jest wymierzona przeciw chłopcu, czy przeciw niemu samemu.

W końcu, kiedy odgłosy wymykające się z doprowadzających go do szału, kusząco rozchylonych ust, stały się nieznośnie seksowne, jego dłonie odnalazły zapięcie spodni, Guzik wymykający się z dziurki i metaliczny zgrzyt suwaka był jak ostatni sygnał ostrzegawczy, który Aleks z pełną premedytacją zdecydował się zignorować.

Tego dnia zabił głos, który wmawiał mu, że nie ma prawa być szczęśliwy.


Odprowadzę cię do domuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz