Deceiver_of_fools
Robert był twardym zawodnikiem. Zawsze doskonale przygotowany, wysuwający niepodważalne argumenty i znany z ciętego języka, więc nie na darmo wiele gwiazd muzyki zabiegało o to, żeby je reprezentował. On jednak klientów dobierał rozważnie. Każdego najpierw "prześwietlał" zanim zdecydował się na współpracę. Nie interesowały go osoby rozkapryszone i niestabilne emocjonalnie - od swoich klientów wymagał skupienie równego temu, które sam miał. Dlatego też wybrańcy, z którymi pracował, szanowali go i traktowali nieomalże jak Boga. Nie sprawiało to jednak, że mężczyźnie uderzyła woda sodowa do głowy. Wręcz przeciwnie - w pracy wymagający, w domu był ciepłym serdecznym człowiekiem, kochającym rodzinę i gotowym nieść pomoc wszystkim dookoła, nie dając się jednocześnie wykorzystywać.
Gdy Charlotte zwróciła się do niego z prośbą o pomoc, w pierwszej chwili chciał odmówić. Nie było w tym nic dziwnego - branża koreańskiego popu była dla niego jak astrofizyka - istniała, ale nic o niej nie wiedział. Jednakże lubiący wyzwania Westerholt postanowił zmierzyć się z tym zadaniem. Jeden z członków zespołu, o dziwnie brzmiącym, jak na europejskie standardy, nazwisku, przysłał mu wszystkie materiały dotyczące kontraktu. Ba! Postarał się nawet o ich tłumaczenia, co Robert bardzo docenił, ponieważ ujęło mu to niezwykle dużo pracy. Po przeczytaniu wszystkiego sporządził krótki zarys nowego kontraktu, do szczegółowego omówienia z głównymi zainteresowanymi. Nie omieszkał też skonsultować się z innymi prawnikami z branży w sprawie punktów, co do których nie był w 100% pewny.
Powiadomił Charlotte o swojej decyzji, a po kilku godzinach otrzymał wiadomość zwrotną, potwierdzającą chęć zatrudnienia go. Po rozmowie z... hmm.. partnerem kobiety, zdecydował, że jak najszybciej musi znaleźć się w Korei i na miejscu ustalić szczegóły. Zabukował najbliższy lot z Amsterdamu do Seulu i zaczął się pakować, a ponieważ tego serdecznie nie znosił, poprosił żonę o pomoc. Sharon spakowała mu kilka garniturów i koszul, ale też sportowe bluzy i jeansy, bo mąż poza pracą cenił sobie wygodę. Nazajutrz, wczesnym popołudniem Sharon zawiozła małżonka na lotnisko. Nie lubiła kiedy wyjeżdżał, ale taką miał pracę. Uściskał go raz jeszcze przed odprawą, nie wiedząc kiedy może się go spodziewać z powrotem. Mężczyzna ucałował ciemnowłosą, zabrał torbę podręczną i przeszedł przez bramki, ostatni raz posyłając jej buziaka.
Miał wykupione miejsce w klasie biznesowej, więc nie narzekał na komfort lotu. Poza przerwą na posiłek i kawę, prawie całą podróż przeglądał jeszcze raz dokumenty. Nawet nie zorientował się kiedy samolot zbliżył się do Incheon.
W terminalu czekała na niego Charlotte w towarzystwie dwóch Azjatów. Robert poczuł się trochę niezręcznie, bo był od nich sporo wyższy, ale ci kompletnie się tym nie przejęli, widocznie przyzwyczajeni do tego. Zawieźli go do hotelu, jak objaśniła blondynka, tego samego, w którym ona mieszkała. Laundberg ze swoim chłopakiem pomogła mu się zameldować i został sam w pokoju. Po jakimś czasie, odświeżony, zjechał na dół do restauracji na obiad, bo zaczynało mu już burczeć z głodu w żołądku. Lokalne jedzenie, choć nieco za ostre jak na jego podniebienie, okazało się być zaskakująco smaczne. Posilony, wrócił do pokoju, gdzie ponownie zakopał się w dokumentach.
Około 17 do drzwi zastukała Charlotte. Narzucił na siebie skórzaną kurtkę, zabrał torbę z laptopem i komórkę, i wyszli z hotelu. Przed wyjściem stał czarny Hyundai, z siedzącym za kierownicą niższym z dwóch mężczyzn poznanych na lotnisku, Changbinem, czy jakoś tak. Szybko znaleźli się w mieszkaniu zespołu.
Robert był ciekaw partnera Charlotte. Z tego, co zdążył zobaczyć, pochodzący z Australii chłopak był sporo młodszy od Yuvenijki. Westerholt nie miał z tym najmniejszego problemu. Nie takie rzeczy przyszło mu oglądać w jego karierze prawnika. Zauważył też, że młodszy mężczyzna ma niesprawną lewą rękę, ale nie chciał o nic pytać.
Zasiedli w salonie. Starszy otworzył laptopa i pokazał Chrisowi, co może mu zaproponować. Przez następne 2 lub 3 godziny omawiali szczegóły, które Robert skrupulatnie zapisywał. Był mile zaskoczony dojrzałością chłopaka. Spodziewał się raczej jakiegoś nieogarniętego młokosa, a zastał rozsądnego, racjonalnie myślącego, poważnego mężczyznę, posiadającego jednocześnie poczucie humoru. Bardzo dobrze pracowało mu się z Bangiem. Ustaliwszy pierwsze szczegóły, zmęczony Robert wrócił do hotelu, a właściwie to zawiózł go Changbin, na stałe już chyba przejmujący rolę kierowcy Europejczyków.
Przez kolejne dwa dni prawnik prawie nie wychodził z pokoju, intensywnie pracując. Termin go naglił, bo gdyby konieczne były jakieś niezbędne poprawki, musiał mieć czas aby je wprowadzić.
Z prezesem umówieni byli na poniedziałek, więc przez weekend Robert chciał trochę odpocząć i zobaczyć co nieco w tym, egzotycznym dla niego, kraju.
Jako, że Charlotte chciała pobyć trochę sam na sam z Chrisem, mężczyźnie towarzyszyli najmłodsi - Seungmin i Jeongin, który, ku zaskoczeniu starszego, okazał się być chłopakiem Yenny, córki Charlotte. Chcąc poznać nieco tradycji, wybrał się z nimi do Bukchon Hanok, gdzie zagłębił się w klimacie i wyglądzie dawnej Korei. Chłopcy wypożyczyli hanboki i zrobili sobie z Robertem małą sesję zdjęciową. Odwiedzili też Ikseondong Hanok, z niezliczonymi kawiarenkami i niewielkimi sklepikami, gdzie Westerholt zakupił drobne upominki dla rodziny. Do hotelu wrócił wieczorem, dosłownie padając z nóg. Przygotował jeszcze tylko dokumenty na jutro i, zmęczony, zasnął głębokim snem.
~~~~ <> ~~~~
JYP_PARK
Park zacierał ręce. Miał przygotowany przez swoich prawników kontrakt, zbytnio nie odbiegający od poprzedniego, a zespół raczej był w czarnej dziurze, bo najprawdopodobniej nikt nie chciał się podjąć tego, aby stanąć naprzeciwko JYP.
W poniedziałkowy poranek siedział zrelaksowany w swoim gabinecie i, popijając kawę, oczekiwał na przybycie Banga i reszty. Punktualnie o dziewiątej Chan wraz z Minho, Changbinem i Hanem pojawili się w sali konferencyjnej wytwórni, gdzie CEO czekał już z dwoma smutnymi mężczyznami w szarych garniturach i stosem papierów przed nimi.
Z niby serdecznym, ale w rzeczywistości kpiąco - drwiącym, uśmiechem przywitał się z nimi. Kłaniali się grzecznie po kolei. Ostatnią osobą był nieznany mu mężczyzna o europejskich rysach. Podał Parkowi rękę na powitanie, jego "papugom" również, przedstawiając się jako prawnik reprezentujący zespół.
Park o mało nie roześmiał się. Ależ sobie znaleźli mentora! Co taki człowiek może wiedzieć o branży k-pop i panujących w niej zasadach?! Był pewien, że zniszczy go na samym wejściu.
Niestety, Park po raz kolejny nie docenił przeciwnika. Im dłużej trwało spotkanie, tym bardziej on był zdenerwowany, bo Westerholt na każdy punkt kontraktu, przedstawiony przez jego pełnomocników miał opracowaną swoją odpowiedź. I to zaskakująco dobrą. Prawnicy Parka byli już cali spoceni i zestresowani, a Europejczyk z diabelskim błyskiem w oku wciąż wytaczał nowe działa.
Po kilku godzinach kontrakt był gotowy. Niezupełnie taki, jak to sobie CEO zaplanował i, niestety, musiał się z tym pogodzić. Ostateczną formę umowy mieli podpisać pod koniec tygodnia. Do tego czasu prawnicy wytwórni i Westerholt chcieli go jeszcze przeanalizować i, w razie czego, wprowadzić poprawki.
Złośliwy uśmieszek na dobre zniknął z twarzy prezesa JYP Entertaiment. Wiedział, że przegrał.
~~~~~ <> ~~~~
MastersOfChaos
Innie oparty o Hyunjina oglądał jakąś dramę w telewizji. Oglądał, to było za dużo powiedziane, bo gdyby go ktoś zapytał o wątek, z pewnością nie umiałby odpowiedzieć. Ale musiał się czymś zająć, bo czekanie na Chana i resztę dobijało go. Trochę wcześniej zadzwonił do Yenny, budząc dziewczynę bladym świtem, bo zupełnie wyleciało mu z głowy te osiem godzin różnicy czasowej. Nie rozmawiali długo, bo jakkolwiek Yenna bardzo ucieszyła się z telefonu od niego, to po prostu była kompletnie nieprzytomna. Wrócił więc do salonu, gdzie siedział Hwang, bezceremonialnie uwalił mu się na ramieniu i dołączył do oglądania.
W kuchni Felix piekł ciasteczka. Stwierdził, że musi czymś zając myśli, bo oszaleje z nerwów. Jednak wszystko leciało mu z rąk i pomieszczenie wyglądało jak po wybuchu bomby.
Jedynie Seungmin wydawał się być oazą spokoju. Zamknięty u siebie, metodycznie trenował wokalizę. Wgłębi duszy również był kłębkiem nerwów.
Charlotte wolała zostać w hotelu. Musiała zająć się swoją pracą, nawet jeśli ograniczało się to do odpowiadania na wiadomości.
Około 16 szczęk zamka w drzwiach postawił wszystkich do pionu. Jak jeden mąż rzucili się do wejścia, gdzie przybyła czwórka zdejmowała wierzchnie okrycia. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem.
- I co? - nie wytrzymał w końcu Felix.
- Mamy to! - słowa Minho zagłuszył wrzask radości.
Innie podszedł do Chrisa.
- A co z tym zapisem o zakazie umawiania się?
Bang wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
- Usunięty. Od tej pory sam decydujesz o sobie - powiedział, a Jeongin poczuł, że kamień wielkości asteroidy spada mu z serca. Nareszcie!
Od Autorki:
Dzisiaj poznaliście trochę lepiej Roberta. Będzie się jeszcze przewijał w trakcie tej książki .
Do następnego!
CZYTASZ
You Are My Breath
FanfictionCzy można się zakochać w kimś, kogo się nigdy nie widziało? Bangchan zaintrygowany wpisami na czacie chce odnaleźć ich autorkę. Ona nie marzy o niczym więcej, jak zobaczyć go chociaż raz z bliska. Czy kiedykolwiek uda im się spełnić swoje pragni...