wolf_1003
Życzenia od Charlotte Chris odczytał dopiero wczesnym rankiem. Pogodzony z chłopakami, siedział z nimi do późna, rozmawiając, czego mu bardzo przez ostatnie dni brakowało, ale nie chciał się sam przed sobą do tego przyznać.Chciał blondwłosej odpisać, lecz nie miał odwagi. I chyba nie wiedział, co miałby jej napisać. Po tym jak ją potraktował, pozostało mu tylko błagać ją o wybaczenie, ale na to nie był jeszcze gotowy.
Parę minut po 9 zameldował się w gabinecie u lekarza. Doktor Yeom, co było do przewidzenia, nie był zachwycony, że Chan tak późno do niego trafił. Obsobaczył chłopaka i kazał mu jeszcze tego samego dnia udać się do poleconego rehabilitanta. Ostrzegł go, że przez jego zaniedbanie może już nie doprowadzić się do stanu sprzed udaru, a jeżeli nawet, to będzie to długa i żmudna droga.
Chris położył uszy po sobie, przyznając lekarzowi rację. Już dawno powinien się leczyć, ale czekał na nie wiadomo co, bo nawet nie na cud, ponieważ w cuda nie wierzył.
Prosto z gabinetu doktora Yeoma udał się dwa piętra wyżej, do fizjoterapeuty. Zastukał. Drzwi otworzył mu wysoki, barczysty, ale całkiem młody mężczyzna.- Co my tu mamy? - Spojrzał na kartkę podaną mu przez Bangchana. - Lewa ręka, niedowład po udarze... Dobrze. Zaczynamy.
Po godzinie Chris wyszedł od rehabilitanta. Czu się jakby przejechał po nim walec drogowy. Na samą myśl, że takich zabiegów będzie musiał zafundować sobie jeszcze bardzo dużo, zrobiło mu się niedobrze. Musiał jednak na nie chodzić, jeżeli chciał odzyskać sprawność. A chciał i to bardzo. Nawet nie tyle dla siebie, co dla Charlotte. Mimo, że ich drogi się rozeszły, Bang wciąż ją kochał, ale był zbyt uparty, żeby się przełamać i do niej napisać. I zbyt tchórzliwy.
~~~~ <> ~~~~
Minął miesiąc odkąd Chris zaczął chodzić do fizjoterapeuty. Minjae, bo tak miał na imię mężczyzna, okazał się świetnym facetem, z dużym poczuciem humoru, doskonale znającym się na swoim fachu. Chwalił Chana za postępy, korygował błędy, tłumaczył i pomagał. A chłopak z ogromnym samozaparciem wykonywał wszystkie jego polecenia. Na efekty nie trzeba było długo czekać, chociaż nie były spektakularne. Mięśnie, na szczęście, nie zanikły i wkrótce Chris mógł już na powrót samodzielnie ruszać ręką w górę i w dół. Wychodził z gabinetu Choia zgrzany jak koń po defiladzie, ale wiara w odzyskanie sprawności dodawała mu skrzydeł.
Któregoś popołudnia, robiąc porządki w szafie, trafił na schowany na samym dnie obraz. Wyciągnął go i rozłożył na łóżku, przyglądając się z zachwytem. Obraz był po prostu piękny. Dopracowany w każdym szczególe. A wilk, tak jak na projekcie, miał jego oczy. Chan nie miał pojęcia jak Charlotte udał się uzyskać takie podobieństwo, ale był pod wrażeniem. Postanowił zawiesić materiał na ścianie, zdejmując z niej uprzednio ramki z randomowymi widoczkami. Oczywiście nie dałby rady zrobić tego sam, bo nie był w stanie utrzymać młotka w dłoni, a co dopiero wbijać nim gwoździe.
Wyszedł z pokoju i zastukał do Minho. Ten, jak się można było spodziewać, był z Hanem.
- Minnie, mam prośbę. Pomożesz mi zawiesić coś na ścianie? - zapytał, uchylając drzwi.
- No pewnie! - Lee zeskoczył z łóżka, zrzucając Jisunga na podłogę. Młodszy jęknął, po czym pozbierał się i podążył za nimi.
- O, jakie to ładne! - Hanowi aż zaświeciły się oczy. - Skąd to masz?
- Zamówiłem jakiś czas temu. Trochę leżało w szafie - Chris się zarumienił.
Lee przymrużył oczy, patrząc na Bangchna i wystawił oskarżycielsko palec w jego stronę.
- Ty! Przyznaj się, że to robota Charlotte! Mam rację? - Czerwony jak pomidor Chan pokiwał głową. - I ty to schowałeś?! No, naprawdę głupi jesteś!
- Minho, zamknij dziób i lepiej pomóżmy mu to powiesić! - Jisung szturchnął brązowowłosego pod żebra. - Dawaj młotek i gwoździe!
Niestety, okazało się, że wiewiórkowaty jest za niski, więc na pomoc ściągnęli Inniego. Zawsze to trzy centymetry więcej.
Jeeongin od razu zorientował się, że to dzieło Yuvenijki, ale o nic nie pytał. Czuł, że to dla lidera bolesny temat.
Po jakimś czasie i po paru uderzonych palcach, obraz zawisł nad łóżkiem Chrisa. Trzeba było przyznać, że prezentował się imponująco.
~~~~ <> ~~~~
lisek.stepowy
- Witaj, moja śliczna! - Innie patrzał w monitor, na którym pojawiła się buzia Yenny. - Co tam porabiasz, kotku?
Dziewczyna podniosła kubek z parującym napojem.
- Popijam sobie pyszną herbatkę, ponieważ dopiero pół godziny temu wróciłam z pracy, a na dworze tak wieje, że chce głowę z płucami urwać. Chyba wkrótce spadnie pierwszy śnieg. - oznajmiła, poprawiając bluzę.
Pierwszy śnieg.
Jeonginowi przyszedł do głowy szalony pomysł. A gdyby tak pierwszy śnieg przywitać z Yenną w Lunis? To jest myśl!
Bezwiednie rozciągnął usta w uśmiechu.
CZYTASZ
You Are My Breath
FanfictionCzy można się zakochać w kimś, kogo się nigdy nie widziało? Bangchan zaintrygowany wpisami na czacie chce odnaleźć ich autorkę. Ona nie marzy o niczym więcej, jak zobaczyć go chociaż raz z bliska. Czy kiedykolwiek uda im się spełnić swoje pragni...