34

181 10 2
                                    

Charlotte poszła spać, ale Yenna i Jeongin nadal siedzieli w salonie, z tym, że już nie przy stole, a na kanapie. Oglądali jakiś film, z którego Innie nie rozumiał prawie niczego, bo był mieszanką flamandzko-francuskiego slangu, co kojarzyło mu się z gulgotaniem indyka, w dodatku z chorym gardłem.

- Może pójdziemy do mnie? - zaproponowała Yenna, widząc, że chłopak wpatruje się w ekran jakby był na tureckim kazaniu. - No, chyba, że jesteś śpiący, to nie będę cię dłużej męczyć.

Yang rzeczywiście był zmęczony, ale za nic nie odmówiłby sobie spędzenia każdej chwili z ukochaną.

- Chętnie obejrzę twoje królestwo - mrugnął do niej porozumiewawczo, a dziewczyna zarumieniła się jak dojrzały pomidor. - OBEJRZĘ, bez podtekstów - dodał, widząc jej zmieszanie.
- To chodź - pociągnęła go za rękę, jednocześnie wyłączając telewizor. Poprowadziła go na koniec korytarza i uchyliła drzwi. - Zapraszam. Sorry za nieporządek, ale...
- Przecież nie musisz mi się tłumaczyć, jesteś u siebie. Ciesz się, że nie widzisz pokoju Hana, tam to dopiero jest bajzel! - prychnął.

Pierwszym, co rzuciło się w oczy Jeonginowi, była jego podobizna wisząca nad łóżkiem.
- Prezent od mamy - wyjaśniła Yenna, czerwieniąc się po końce uszu. Wyglądała tak słodko, że Innie nie mógł się powstrzymać, by jej nie pocałować. Przylgnął wargami do miękkich ust dziewczyny, najpierw delikatnie, potem coraz mocniej, dostając się językiem do ich wnętrza. Ta, nieco zaskoczona, oddawała pocałunki z równą zachłannością jak on.  Jeongin objął ją mocno, jakby bał się, że mu zaraz zniknie jak sen złoty. Zanurzył palce we włosy niższej, zachwycony ich miękkością. Yenna popchnęła go w stronę łóżka, nie odrywając się od wilgotnych ust chłopaka. Całowali się z takim zapamiętaniem, odrywając się od siebie tylko po to, by zaczerpnąć powietrza. Blondynka wsunęła dłonie pod jego koszulkę, drapiąc  delikatnie po plecach. Przeszedł go dreszcz rozkoszy. Przesunął usta na jej szyję, zostawiając mokry ślad i zjechał jeszcze niżej, rozpinając jej bluzkę. Całował obojczyki Yuvenijki, docierając prawie do jędrnych piersi. Zatracili się we wzajemnej pieszczocie...

Yenna oprzytomniała pierwsza. Gwałtownie usiadła, prawie rozbijając  Inniemu nos głową. Na chłopaka podziałało jakby ktoś wylał na niego kubeł zimnej wody.

- Przepraszam, chyba mnie poniosło - Yang był zażenowany. Boże, ale zrobił z siebie napaleńca! Co ona sobie o nim pomyśli?!
- Chyba nas oboje poniosło - nastolatka była czerwona jak piwonia, nie wiadomo czy z emocji, czy ze wstydu.  Spojrzała na speszonego bruneta, siedzącego ze spuszczoną głową. - To nie twoja wina. Ja... po prostu jeszcze nigdy... Po prostu się przestraszyłam! - zakończyła desperacko.

Jeongin podniósł wzrok. Dziewczyna siedziała zerkając na niego, w zapiętej już bluzce.
- Naprawdę nie jesteś zła?
- Nie jestem. Ale myślę, że powinniśmy jeszcze poczekać.

Yang pocałował Yennę w czoło.
- Mam bardzo mądrą dziewczynę - przytulił ją do siebie. - Dla ciebie mogę czekać nawet dziesięć lat.
Siedemnastolatka parsknęła śmiechem. 
- Chyba tyle nie będzie trzeba - cmoknęła go w czubek nosa. - A teraz wybacz, ale muszę iść spać, bo jutro mam sprawdzian z fizyki, a to zdecydowanie nie jest mój ulubiony przedmiot, więc chciałabym chociaż trochę kontaktować.

No tak.  Jeonginowi całkiem wyleciało z głowy, że blondynka jeszcze się uczy. Z żalem podniósł się  z łóżka. Odprowadziła go do drzwi jego pokoju.

- Dobranoc, kochany - wtuliła się w  jego tors.
- Dobranoc kotku - oddał uścisk.
Oderwała się od niego i wróciła do siebie. A Yang, mimo zmęczenia, nie mógł zasnąć. 

O mały włos, a byłby narobił niezłego syfu! Dobrze, że chociaż Yenna była opanowana, bo nie wiadomo jakby to się skończyło. A on nie chciał robić niczego bez jej zgody, choćby miał czekać wieczność. 

You Are My BreathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz