O książce

191 12 23
                                    

Jak już wspominałam w podziękowaniach, chciałabym podzielić się z wami pewnymi rozterkami, z jakimi miałam do czynienia podczas pisania tej książki.
Ame najlepiej wie, jak jej się ciągle żaliłam, że nie mam pojęcia które warianty historii wybrać...
Zaczniemy więc od początku.

Pierwsze na liście są niemieckie dzieci.
Gdy myślałam nad całokształtem (bo gdzieś tak od chyba trzeciego rozdziału postanowiłam rozpisać dokładnie książkę, by ją prawidłowo poukładać) doszłam do wniosku, że Rzesza właściwie nie miałby z kim mieć dzieci. Mogłam co prawda wrzucić tam cokolwiek jako uzasadnienie, ale pojawił się pewien malutki problem...
Jedna znajoma się zainteresowała książką. Tak, o tobie mówię Amadea.
Bardzo chciałam z tego tytułu zrobić ukłon w jej stronę, wprowadzając coś w historię, z czego byłaby bardziej zadowolona. Wtedy w mojej głowie pojawił się koncept Poli (również Ahnenerbe który się pojawił na końcu został stworzony z myślą o Amadejce)
Oryginalnie chciałam, żeby ta kobieta była II-gą RP, jednak II RP już wtedy w książce się pojawił jako niezbyt przyjemny mężczyzna. Stąd postawiłam na to, że Pola będzie po prostu Polą.

Jako iż Rzesza wtedy miałby serce zawładnięte tą jedną kobietą, raczej pewnym było, że drugiej do siebie nie dopuści. Dlatego NRD i Niemcy zostali dziećmi Weimara, a Rzesza ich przyszywanym ojcem.

Z kolejnych relacyjnych ciekawostek~
W oryginalnym RP (mimo iż umarło zanim do czegokolwiek doszło... Właściwie to mnie zmobilizowało do napisania książki) Rzesza i PRL mieli być w zupełnie innym położeniu. Śmialiśmy się, że gejuch L-ek się zakocha w Rzeszy, a ten, jako iż jest najbardziej hetero męskim mężczyzną, miał jedynie go traktować ojcowską miłością i nic więcej. Z jakiegoś powodu postanowiłam ten koncept odrobinę zmienić.
Właściwie zmieniłam go do tego stopnia, że Lusiek z kompletnie obcej osoby stał się synem Rzeszy. Ten wątek wpadł mi do głowy w przypływie impulsu i postanowiłam go wrzucić dla urozmaicenia historii.

W oryginalnym RP nie było słowa o Wehrmachcie, Luftwaffe, Jugendzie i Marine. Były to postacie które królowały w innym rp, ale z sentymentu do nich również ich do historii wrzuciłam. Relacja Waffe i Wehra? Domyślcie się już sami ;*

Dalej chciałabym rzucić ciekawostkami odnośnie samej struktury historii.

Zacznijmy od tego, że miałam jej kilka wariantów.

Pierwszy z nich zaczynał się w momencie ucieczki Rzeszy, PRLu i ZSRR przed Niemcami. Rzesza wtedy miał prawie spaść z klifu, złapać go miał PRL. Pogoda miała być deszczowa, więc dramaturgii dopełniał fakt, że Rzesza zaczął się wyślizgiwać z rąk Luśka. Potem z lasu mieli wybiegnąć Niemcy i postrzelić PRL, który puściłby Rzeszę w dół.
PRL miał trafić wtedy do szpitala, II RP rozporządził poszukiwania Rzeszy, a ZSRR przyglądający się temu z boku potem poszedł szukać Rzeżuchy.
PRL wtedy by miał oryginalną pogadankę z ojcem, dowiedziałby się wtedy o tym, że nie jest jego synem i zaczęłaby się rozmowa o jego matce.
W tym samym czasie Rzesza by się obudził na brzegu rzeki, gdzie było ognisko przy którym siedział ZSRR. Po rozmowie domyśliłby się, że PRL nie żyje, wygłosiłby swoją mowę o tym, co stracił i potem by zamilkł.
Następnej nocy Rzesza miał być złapany przez Niemców po wpadnięciu w ich zasadzkę. Tak trafiłby do więzienia.
Polska Luśkowi przekazałby, że nie potrzebują jego pomocy, bo Rzesza wpadł. Wtedy też powiedziałby o tym, że PRL nie ma domu.
PRL później by wyszedł ze szpitala i błąkał się po mieście, aż wróciłby do lasu. Tam spotkałby ZSRR, który postanowił wyciągnąć Rzeszę z więzienia. Jako iż nie miałby do kogo się zwrócić z pomocą, odszukał dawnej znajomej. Wtedy PRL poznałby swoją matkę.
Byłaby cała akcja ucieczki z więzienia, PRL wtedy też dowiedziałby się o tym, że Rzesza jest jego ojcem. Ucieczka by się powiodła i byłby happy end.

Druga opcja nie różniła się wiele od finalnej wersji, różniła się jedynie scenami.
PRL był postrzelony wcześniej, Rzesza skoczył z klifu.
Gdy spotkał jednak Polę, odbyli rozmowę w lesie. Rzesza dobrowolnie wtedy oddał się w ręce Niemców (inny koncept zakładał, że był z nimi PRL)
I znowu miałam do wyboru zakończenie z ucieczką, albo trochę inne.

Znowu, miała być scena w barze, ale PRL swoje kroki kierował do więzienia. Tam zobaczył się z Rzeszą. Epilog miał się zakończyć słowami
„– Dzień dobry ojcze
– Dzień dobry synu"

Jednakże któregoś dnia wpadłam na taki koncept, jaki został w finalnej książce.

I tak, chyba to tyle. Nie wiem co więcej dodać, mogę chyba tylko jeszcze raz wam wszystkim podziękować za obecność❤️

Dla spragnionych więcej moich historii polecam trochę cierpliwości. Jak już wspominałam pod 17 rozdziałem mam w planach kolejną książkę również związaną z naszą ukochaną dwójką.
Stay tuned~

W głębi lasu||CountryhumansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz