Ogromny, kanciasty budynek wyraźnie odznaczał się na tle błękitnego nieba. Kolory jego ścian, zapewne niegdyś koloru piaskowego, teraz straszyły brudną szarością. Mimo to budynek był utrzymywany w bardziej nowoczesnym wystroju. Właściwie kilka lat wstecz przeszedł on gruntowny remont.
Wysoki, starszy mężczyzna całkiem niedawno opuścił parking, by teraz wpatrywać się w ten jakże okazały budynek Centralnego Biura Śledczego. Wykrzywił usta w niezbyt zadowolonym wyrazie. Nie było to miejsce, do którego planowałby kiedykolwiek przychodzić z własnej woli. Sytuacja jednak go do tego zmuszała, odkąd dostał pilne wezwanie, a jeśli by się nie pojawił, groziłoby to nieprzyjemnymi konsekwencjami.
Wehrmacht mimo tego, że już dawno przeżył swe młodzieńcze lata, nadal zachowywał swoją młodocianą świeżość. Można uznać, że czas jedynie uszlachetnił jego wygląd. Cały czas utrzymywał swoją fryzurę w podobny sposób - jego już siwiejące dłuższe blond włosy ścinał po bokach, a układające się w fale kosmki włosów albo zaczesywał, albo układał na żelu. Tego dnia skorzystał z pierwszej opcji. Jego szare oczy nie straciły swojego żywego blasku, a sama jego sylwetka nadal imponowała swą wielkością. Z daleka było widać, że mężczyzna o siebie dbał.
Ubrał się w bardziej elegancki strój, jednak bez niepotrzebnej przesady - koszula i czarne spodnie z paskiem były wystarczające na to spotkanie.
Godzina była już mocno popołudniowa. Wehro domyślał się, że dzięki temu w budynku będzie mniej ludzi, a co za tym szło, rozmowa będzie bardziej anonimowa. Zastanawiał się tylko czego tyczyć się będzie ta rozmowa, gdyż tego szczegółu nie otrzymał na wezwaniu.
Przekroczył bramę, docierając do wejścia do budynku. Został zatrzymany na recepcji przez sympatycznie wyglądającą kobietę.
– Dzień dobry. W czym mogę panu pomóc? – spytała, spoglądając na niego spod biurka.
– Dzień dobry. Byłem umówiony na spotkanie z Rzeczpospolitą. Czy byłaby pani na tyle miła, żeby mi wskazać, gdzie mam się udać? – uśmiechnął się do niej zalotnie, ukazując przy tym swoje ostre zęby. Kobieta odwzajemniła uśmiech, jednak było po niej widać, że mężczyzna nie wywarł na niej wrażenia. Cóż, dostanie się do jednostki policyjnej wiązało się z przebywaniem wśród mężczyzn. Już nieraz miała do czynienia z takim zachowaniem.
– A więc pan musi się nazywać Wehrmacht. Duże imię, znanej osobistości, szczególnie tutaj – posłała mu niewinne spojrzenie. Mężczyzna pokręcił głową, opierając się o biurko.
– Darujmy sobie nieprzyjemne uwagi. Są całkowicie zbędne – mruknął, tracąc swój uśmiech. Kobieta natomiast ledwo powstrzymała śmiech.
– Czwarte piętro, pokój numer 401. Trafi pan, czy zawołać pomoc?
– Dam radę trafić, dziękuję – jego głos już przybrał smętniejszego wydźwięku, a więc takiego, jakiego miał zawsze. I w ten sposób pogodna maska, którą chciał chociaż dzisiaj utrzymać całkowicie uleciała.
Dotarł pod windę. Nacisnął guzik, a następnie czekał. Niebawem dołączył do niego jakiś mężczyzna, niewiele mniej pokaźnej budowy. Razem weszli do windy i w milczeniu ruszyli nią najwyraźniej na to samo piętro. Wehr czuł na sobie niedyskretny wzrok drugiego, jednak nie zareagował na to bardziej. Już był przyzwyczajony.
Wkrótce już był poza windą. Ruszył w lewo, gdyż jak zauważył, numery drzwi malały w tamtą stronę. Kwestią chwili było dotarcie pod te odpowiednie.
Zapukał i odczekał pod drzwiami, aż nie usłyszał z drugiej strony "proszę". Wtedy nacisnął na klamkę i wszedł do środka.
Wzrok jego padł na mężczyznę siedzącego w fotelu za biurkiem. Krótkie, białe włosy w tym przypadku nie sugerowały starszego wieku. On był niewiele starszy od Wehrmachtu. Charakterystyczny dla niego był wąs, którego skrupulatnie utrzymywał w jednym kształcie, goląc się najpewniej starą metodą z użyciem pędzla, odpowiedniego specyfiku i brzytwy. Było to prawdopodobne, gdyż ten człowiek był znanym tradycjonalistą.
CZYTASZ
W głębi lasu||Countryhumans
Fanfic„Można szukać szczęścia wszędzie Lecz w żałości serce będzie Bo to nie cel był najważniejszy A podróży przebieg - on cenniejszy! A jeszcze bardziej kto był przy tobie O tym po wszystkim serce ci powie" ~•~•~•~•~ W ciemnej puszczy swój bezpieczny...