Rola potwora (rozdzial 20)

244 7 0
                                    

On mnie nie nawidzi. Powiedział to nie znając prawdy. Nie wiedział dlaczego to zrobiłam a pomimo tego powiedział tyle okropnych rzeczy. Ale ja tez myślałam ze jest inny. Nie spodziewałam się usłyszeć tego wszystkiego od chłopaka który zapewniał ze zawsze mam jego wsparcie, ze mogę na niego liczyć a on będzie przy mnie.
Łączyła nas dziwna relacja bo oficjalnie nic między nami nie było ale nie które zachowania temu zaprzeczały
Teraz to już nie ważne. Wszystko straciło znaczenie.
Cała zapłakana biegłam przez klub.
Na podwórku było już ciemno. Do domu miałam 20 minut drogi autobusem.
Po drodze zabrałam swoją torbę. Nie przebrałam się w spodnie. Nie chciało mi się jedyne oczym marzyłam to znaleźć się w domu.
Po drodze nałożyłam na szybko bluzę. 
Na przystanku nie było nikogo. Autobus miał być za trzy minuty.
Autobus był pusty, usiadłam na samym tyle. Na głowę nałożyłam kaptur a kolana podciągnęłam pod brodę. Starałam się być cicho, odgłosy płaczu próbowałam stłumić rękawami bluzy.
Zatrzymaliśmy się na przystanku obok mojego domu. Wstałam z miejsca i poszłam do wyjścia.
Najszybciej jak potrafiłam biegłam do domu a po policzkach spływały mi łzy. Kiedy otworzyłam drzwi pozwoliłam sobie na głośny szloch. Nie zwracając uwagi na nic pobiegłam na górę. Rzuciłam torbę gdzieś w koncie pokoju. Wbiegłam do łazienki i schyliłam się do szafki z żyletką. Chwyciłam ją drżącymi dłońmi i bez słowa wpatrywałam się w nią. Biłam się z myślami. Nie wiem jak długo wpatrywałam się w ten mały metalowy przedmiot ale w końcu odłożyłam go z powrotem. Spowodowało to jeszcze większy płacz. Czułam się bez silna. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Oparłam się o drzwi i zaczęłam płakać tak głośno jak tylko dałam radę. Krztusiłam się łzami. Czułam się taka słaba. Wpadłam w jakiś atak histerii. Wyłam i krzyczałam.
Uspokoiłam się po dobrych kilkudziesięciu minutach... a może to były godziny.
Sama nie wiem ile tak płakałam bo w tamtym momencie czas się dla mnie zatrzymał.
Podtrzymując się drzwi wstałam i oparłam się o zlew nie będąc w stanie samodzielnie utrzymać się na nogach. Kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze przestraszyłam się. Gdybym poszła na kasting do jakiegoś horroru dostałabym role na pewno. Mogłabym grać jakiegoś głównego potwora. Po moim w wcześniej zrobionym makijażu została jedynie rozmazana plama. Tusz był wszędzie a pomadka odbiła się wokół ust. Policzki kleiły mi się od łez.
***
Leżałam w łożku nie miałam siły na nic dlatego położyłam się spać z tą kolorową plamą na twarzy. Nie chciało mi się tez przebierać dlatego nałożyłam jedynie pierwszą lepszą dużą koszulkę.
Niewiem ile tak już leżałam ale było mi wygodnie.
Do powrotu matki miałam około dwa dni. Przez ten czas jedyne co miałam zamiar robić to leżeć i spać.
Leżałam na boku a po policzkach ciekły mi łzy. Które w końcu tak mnie zmęczyły ze zasnęłam.

On nie nawidzi mnie ja znienawidzę go.

Ta..Chciałabym.

Tamtej nocy wylałam z sobie hektolitry łez.

Świat nie jest na nas gotowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz