Koszmarny miesiąc (rozdzial 24)

446 10 5
                                    

Drzwi otworzyłam nam uśmiechnięta Alice. Była ubrana w długa czarną spódnice i jasno różową koszule.
-wchodźcie - powiedziała miło się przy tym uśmiechając
Elizabeth skinęła w jej stronę głową a ja uśmiechnęłam się i tym razem nie był to jeden z tych sztucznych uśmiechów. Naprawdę cieszyłam się na jej widok.
-dzień dobry - odezwałam się po czym kucnęłam aby zdjąć buty.
- hej słoneczko

We trójkę weszliśmy w głąb domu. Poszliśmy do kuchni w której na samym środku stał stół przy którym były cztery krzesła w tym jedno zajęte już przez Nate'a. Chłopak spojrzał na mnie i nawiązaliśmy chwilowy kontakt wzrokowy który po chwili przerwał przenosząc wzrok na Elizabeth.
- dzień dobry
-dzień dobry- odpowiedziała mu moja matka
Wszyscy zjedliśmy miejsca przy stole. Alice usiadła na przeciwko Nate'a a ja siedziałam na przeciwko mojej matki. Na talerzach były hamburgery które Alice sama zrobiła i które musiałam zjeść sztućcami bo tak wypada. W sumie to wszyscy tak jedliśmy chociaż miałam ochotę zjeść je tak jak w tedy w samochodzie Nate'a kiedy jakiś czas po moim wyjściu ze szpitala nocą jeździliśmy po pustych ulicach Wisconsin. Nie mieliśmy żadnego celu, byliśmy tacy beztroscy. Przy nim mogłam zapomnieć o tym wszystkim. O matce, szpitalu i stresie związanym z egzaminami końcowymi które zbliżały się wielkimi krokami.
Często zjeżdżaliśmy na różne fast foody. Najczęściej był to McDonalds. Podjeżdżaliśmy do drive thru i zamawialiśmy nie zdrowe żarcie. Najczęściej były to właśnie hamburgery.
Które jedliśmy albo w ciszy która była w pełni komfortowa albo rozmawiając o wszystkim i o niczym. Wtedy nie było żadnych sztućców, nie było granic a ja byłam po prostu sobą.
Byłam taka szczęśliwa...
Od goniłam od siebie te wspomnienia ponieważ wywoływały one u mnie tylko ból.
Cała trójka o czymś rozmawiała. Głównie odzywała się Alice. Nate jej odpowiadał a matka udawała zainteresowaną i od czasu do czasu zadała mu jakieś pytanie. Jednak znałam ją przez całe życie i jestem w stanie zauważyć to czego oni nie widzą czyli to kiedy zakłada na twarz jedną z masek. Oni nie byki w stanie zauważyć tego ze zainteresowanie z jakim się do nich zwracała było w stu procentach sztuczne. Ale szczerze nawet mnie to nie zdziwiło bo Elizabeth Wilson od zawsze interesowała się tylko sobą. Mówili chyba coś o egzaminach ale ja wyłączyłam się z rozmowy pochłonięta własnymi myślami. Na początku Alice próbowała do rozmowy dołączyć tez mnie ale ma każde jej pytanie odpowiadałam jedynie tak, nie albo potakiwałam. Może nie był to szczyt kultury a ja mogłam wykazać trochę empatii ale nie miałam na to siły ani ochoty. Nie miałam ochoty rozmawiać o egzaminach ani o czymkolwiek co było związane ze szkołą bo wystarczyło mi ze nauczyciele cały czas straszyli nas egzaminami. Od kiedy przeniosłam się do tej szkoły o egzaminach końcowych było głośno ale ostatni miesiąc to była jakaś tragedia. O niczym innych się nie mówiło, dla nauczycieli egzaminy były tematem numer jeden.
Nawet nie zwróciłam uwagi kiedy Alice zabrała nasze puste talerze a na stole postawiła szarlotkę.
Która swoją drogą była na prawdę dobra.
W ciszy zjadłam swój kawałek ciasta a kiedy talerze wszystkich były już puste Alice odchrząknęła.
- jest jeden powód dla którego dzisiaj się tu spotkaliśmy. Nie licząc tego ze przy okazji spędziliśmy wszyscy razem czas.
- do rzeczy - pospieszył ją Nate.
- wiecie ze często wyjeżdżamy razem na kilku dniowe delegacje. Ostatnio dostaliśmy bardzo opłacalną ofertę współpracy z firmą w Nowym Jorku.
- to jakiś problem mamo? - Nate ponownie się odezwał za to ja siedziałam cicho bo nie wiedziałam co miałam niby powiedzieć.- przecież mogę zostać sam w domu na kilka dni.
- ja tez - odezwałam się pierwszy raz od dłuższego czasu
Kiedy mama bruneta miała coś powiedzieć do rozmowy wtrąciła się moja matka.
- tak tylko że tym razem to nie będzie kilka dni bo wyjeżdżamy na te ostatnie miesiące szkoły i prawie całe wakacje. Właściwe to wracamy dwa tygodnie przed ich końcem. A wy w tym czasie zamieszkacie razem.
Te słowa zadziałały na mnie jak kubeł zimniej wody. Zszokowana wytrzeszczyła oczy. Zaczęłam dusić się sokiem który akurat przemykałam przez co łzy zebrały się w moich oczach.
Oni wszyscy sobie ze mnie żartują.
To wszystko to jedynie nie śmieszny żart.
Nie mogłam mieszkać z nim pod jednym dachem przez ponad miesiąc.
Nie. Nie. Nie.
Jeszcze kilka tygodni temu pewnie skakałabym z radości ale nie teraz nie po tym wszystkim.
Nie mogłam zamieszkać pod jednym dachem z jebanym Nathanielem Scottem.
- dlaczego nie mogę mieszkać przez ten miesiąc sama w domu?
Matka spojrzała na mnie - możesz mieszkać w domu ale nie sama możesz mieszkać tam z Nathanielem.- po tych słowach spojrzała na chłopaka - w takim razie postanowione. Nathaniel zamieszkasz u nas przez miesiąc.
On również nie wydawał się zadowolony z tego pomysłu ale w przeciwieństwie do mnie się już nie odezwał
- za kilka dni będę pełnoletnia i będę mogła zostać sama w domu
- ten dom należy do mnie więc jeśli ci coś nie pasuje to możesz się wyprowadzić
Pewnie byś nie narzekała gdybym to zrobiła
To było pierwsze co przyszło mi do głowy ale za bardzo bałam się powiedzieć to na głos.
Wypowiedz matki sprawiła ze zamilkłam.
-kiedy wyjeżdżacie?- zapytał Nate
- w poniedziałek- odpowiedziała mu Alice
Za trzy dni. Za cholerne trzy dni będę musiała zamieszkać z nim.
- przykro mi jeśli mieliście inne plany i nie chcecie razem mieszkać ale tak razem z Elizabeth postanowiłyśmy i tak będzie. Nathaniel radzę zaczynać ci się pakować bo do domu nie wejdziesz do czasu mojego powrotu ponieważ zabieram ze sobą wszystkie klucze.- kontynuowała jego mama.
Kurwa
Zdziwiło mnie tez to ze doskonale pamiętałam reakcje matki kiedy zobaczyła mnie całującą się z Natem na blacie. Na jej miejscu nie byłabym taka chętna aby moja córka zamieszkała z chłopakiem skoro przeszkadzało jej to ze się z nim całowałam. Na jej miejscu podejrzewałbym ze do czegoś między nami dojdzie.
Bo przecież ona nie wiedziała o tym co zaszło miedzy nami. Była zbyt zajęta pracą i własnym życiem żeby chociaż poświecić mi chwile i zapytać o to jak wyglada moje życie, jak się czuje i czy wszystko w porządku.
Bo gdyby zadała mi przynajmniej jedno z tych pytań, pomimo mojego braku prawa jazdy wiozłabym ją już do szpitala podejrzewając zawał czy coś podobnego.

Ponieważ Elizabeth Wilson była zbyt zapracowaną i zajętą własnym życiem kobietą aby znaleźć chwile dla swojej córki.

Jeszcze przez moment miałam nadzieje ze ktoś zaraz wybuchnie śmiechem a cała ta sytuacja sprzed kilku minut okaże się jedynie jednym, wielkim, nie śmiesznym żartem.
Niestety tak się nie stało.
Wszyscy byli całkowicie poważni a ja miałam ochotę się załamać.
Czym sobie na to zasłużyłam
Zapowiadał się koszmarny miesiąc.

Chociaż może wcale nie musiał być on aż taki zły...

—————————————
• Zapraszam na mojego tiktoka- sheyomaniara

Świat nie jest na nas gotowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz