Kiedy wczoraj weszłam do domu nikogo nie było. Jak zwykle było pusto. Ale mi to nie przeszkadzało, a nawet się cieszyłam ze nie muszę patrzeć na swoją rodzicielkę. Wiem ze nawet jakbym była idealna to ona o tak by się do czegoś przyczepiła dlatego nie przeszkadzało mi to ze znowu byłam sama.
Nie zostawiła żadnej karteczki ani nie zadzwoniła.
Kiedy leżałam już w łożku mój telefon za czą wibrować. Dzwoniła do mnie Alice i powiedziała mi o wyjeździe na który dzisiaj pojechała z moją matką, powiedziała tez ze wrócą w poniedziałek.
Po tym telefonie uświadomiłam sobie ze praktycznie obca dla mnie kobieta zadzwoniła i poinformowała mnie o wyjeździe na który razem wyjechały. To ona do mnie zadzwoniła nie moja matka...
Chociaż jak tak teraz myśle to Alice nie była dla mnie obca.
Od kiedy się tu przeprowadziliśmy to ona się mną bardziej interesowała.
To ona się o mnie martwiła
To ona interesowała się tym jak mi miną dzień i jak się czuje.
To ona mi pomagała
To ona załatwiła mi naukę zdalną kiedy dochodziłam do siebie
To ona zapewniła mi dach nad głową kiedy nie chciałam wracać do domu
To ona przyjeżdżała do mnie do szpitala codziennie po pracy
No i najważniejsze..
To ona była przy mnie w najtrudniejszym i najgorszym momencie w moim życiu
***
Zasnęłam myśląc o wszystkim a jednocześnie o niczym.
Rano obudziłam się o dziewiątej. Wstałam i poszłam do łazienki się ogarnąć. Na dworzu robiło się coraz cieplej a do wakacji został około miesiąc. Ubrałam krótkie dresowe spodenki i czarty t-shirt.
***
Właśnie wchodziłam do klubu, którego adres wysłała mi Lana. Brzuch bolał mnie ze stresu ale w głowie cały czas powtarzałam sobie ze będzie dobrze. Musiało być. Występ miałam o 21. Budynek był duży a w środku głośno grała muzyka. Odrazu po wejściu podeszła do mnie wysoka brunetka.
-hej, Noemi prawda?
-tak
- jestem Max. Lana mi wszystko powiedziała. Chodź zaprowadzę cię do przebieralni i tam się przyszykujesz, masz 20 minut.
-okej
Szłyśmy korytarzem gdzie było kilkanaście drzwi. Dziewczyna otworzyła jedne z nich a moim oczom ukazało się spore pomieszczenie. Był tu wieszak z jakimiś strojami, łazienka, toaletka, jakaś kanapa i inne dodatki.
-tymi drzwiami wejdziesz do pokoju w którym będziesz tańczyć. - brunetka wskazała ręką na drzwi znajdujące się na końcu pokoju. - Będziesz stała na podwyższeniu przez co będziesz lepiej widoczna. Na sali będzie około dziesięć osób więc na spokojnie. Ja już idę ty się wyszykuj i pamiętaj 21 na scenie.
Uśmiechnęłam się lekko a Max wyszła z pokoju. Przebrałam się w strój który wczoraj dała mi Lana. Nie czułam się w nim w ogóle komfortowo i z własnej woli w życiu bym go nie ubrała. Spódniczka ledwo zakrywała mi tyłek a jeśli mogę to coś nazwać topem to wypadały mi z niego cycki. Usiadłam przy toaletce na której stały różne jeszcze nie otwarte kosmetyki i poprawiłam zrobiony wcześniej makijaż. Włosy miałam związane w idealnego koka którego z psikałam lakierem do włosów a z przodu wyjęłam dwa kosmyki. Przed wyjściem na scenę nałożyłam jeszcze czarne wysokie szpilki.
W końcu nadszedł ten moment. Moment na który czekałam i który jednocześnie chciałabym aby nigdy nie musiał się wydarzyć. Na zegarku wybiła 21. Za drzwiami usłyszałam piosenkę do której mam zatańczyć jako pierwszej. Stres który wcześniej udało mi się chociaż trochę zamienić w ekscytacje powrócił tylko ze tym razem stresowałam się tak bardzo ze żołądek mi się zacisną i miałam ochotę zwrócić wszystko co dzisiaj zjadłam. W myślach policzyłam do trzech wzięłam głęboki oddech i powoli otworzyłam drzwi. Musiałam przejść przez króciutki prosty, zadymiony korytarz z którego końca widziałam stojąca na środku rurę. Całe pomieszczenie oświetlała jedna lampa, stojąca w koncie sceny a wiec było dosyć ciemno. Zamaskowałam cały stres i udając pewną siebie, przybrałam na twarz sztuczny uśmiech, idąc korytarzem jedyne co słyszałam to dźwięk obcasów uderzających o podłogę jednak kiedy ustałam na scenie do moich uszu dotarły brawa, jakieś okrzyki i podgwizdywanie. W dalszym ciągu zjadana przez stres jedyne na czym się skupiałam była rura. Zatańcz i miej to z głowy. Powiedziałam sobie w myślach.
Byłam tak zestresowana i skupiona aby wszystko zrobić dobrze ze nawet nie spojrzałam kto jest pod sceną. Ale w tamtym momencie nie obchodziło mnie dla kogo tańczę. Chciałam po prostu zrobić co muszę i tyle. Ustalam jeszcze bliżej rury na której zaczepiła nogę. Dopiero po wykonaniu kilku obrotów i zrobieniem kilku pozycji w miejscu odważyłam się spojrzeć na osoby znajdujące się w sali. Pod samą sceną stało trzech mężczyzn. Czwarty siedział na fotelu, piąty stał obok niego a po chwili dostrzegłam jeszcze dwie osoby. Kiedy ich rozpoznałam zamarłam. Jeden wyglądał jakby świetnie się bawił stał w koncie sali i pił piwo z puszki. Był to Asher. Drugi właśnie wychodził z sali. Boże Nate to wszystko widział! Co on sobie teraz musi myśleć . Nate widział mnie tańczącą w klubie. Kiedy drzwi wejściowe się za nim zatrzasnęły, ukłoniłam się pomimo tego ze nie byłam nawet w połowie występu i zbiegłam ze sceny a fakt ze mam na sobie 12 centymetrowe szpilki przez które prawie skręciłam sobie kostkę wcale w tym nie pomagał. Pozostali mężczyźni wydali z siebie odgłosy nie zadowolenia ale miałam to gdzieś. Nie obchodziło mnie to co działo sie do około bo w tej chwili liczył sie tylko on.
Wybiegłam z sali za Natem. Muszę mu to wszystko wytłumaczyć. Brunet szedł pustym korytarzem prowadzącym do wyjścia. Biegłam za nim ale nie mogłam go dogonić. Po drodze wyrzuciłam gdzieś szpilki ale w tamtym momencie nie czułam nawet zimna kafelków po których biegłam.
-Nate!- krzyknęłam licząc ze się zatrzyma. Tak się jednak nie stało za to chłopak zwolnił kroku a ja do niego podbiegłam. Byłam tuż za nim.
- N..Nate ?- powtórzyłam jego imię tym razem nie krzycząc
- Nate proszę zaczekaj..wyjaśnię ci to
Brunet raptownie sie zatrzymał. Mięśnie miał napięte i widać było po nim jak bardzo jest wkurwiony.
- Noemi tu nie ma czego wyjaśniać. Asher zaproponował mi wyjście. Przychodzę sobie do klubu z przyjacielem. Chcemy fajnie spędzić wieczór a co zastajemy? Noemi Wilson tańczącą na róże przed facetami dla których liczy sie tylko jedno.- Asher... Asher zaproponował mu wyjście akurat dzisiaj do tego klubu i akurat o tej godzinie akurat w tej sali. On wiedział i zrobił to specjalnie. Ale czemu? Przestałam się nad tym zastanawiać kiedy Nate kontynuował - Czyli tak sobie dorabiasz.. matka wie? Pewnie była by dumna. Tance prywatne tez robisz? Co może jeszcze dajesz dupy na prawo i lewo! Hmm w sumie to bym sie wcale nie zdziwił! - bolało. To co mówił bolało- Myślałem ze jesteś inna. Spodziewałbym się tego po wszystkich innych ale napewno nie po tobie.- na chwile przerwał po czym kontynuował tym razem patrząc na mnie oczami pełnymi złości i obrzydzenia ale w tym wszystkim dało sie dostrzec tez ból który chłopak jednak szybko zamaskował kolejną dawką bolesnych słów. Słów które uderzyły we mnie jeszcze bardziej niż te po przednie. - nie dziwie się ze twój ojciec cię porzucił jesteś jebaną dziwką!
Ból, ból, ból.
Ból był jedynym co w tym momencie czułam.
Nie byłam już w stanie znosić ciężaru słów które do mnie powiedział.
Poczułam napływające do oczu łzy. One były tam od początku ale napłynęła kolejna fala. Fala której powstrzymać mie mogłam. Była to fala ostrzegająca przed tsunami. Tsunami łez. Był to temat którego nigdy z nikim nie poruszałam. Nie byłam na to gotowa. Nikt nie wiedział jak bardzo mnie to bolało. Bolało mnie to ze całe życie spędziłam i spędzam bez ojca. Boli mnie fakt ze matka prosto w twarz powiedziała mi ze jej życie było lepsze beze mnie. A najbardziej boli mnie fakt ze obojga z rodziców mnie nie kochają. Nikt mnie nie kocha. Nate uderzył w najczulszy punkt.
Czułam ze zaraz wybuchnę płaczem. Płaczem którego szybko nie będę w stanie opanować.
Nie chciałam znowu przy nim płakać. Nie mógł się dowiedzieć jak wielki ból mi sprawił. Musiałam być silna.
Wymieniłam go i odchodząc drżącym głosem rzuciłam przez ramie
- ja też myślałam, że jesteś inny
Były to jedyne słowa na jakie było mnie stać ponieważ gdybym chciała powiedzieć coś jeszcze nie byłabym w stanie utrzymać łez które już tak bardzo chciały opuścić moje oczy.
Po wypowiedzeniu tych słów zaczęłam biec przed siebie czując ze nie mogę dłużej powstrzymywać już łez. Zanosiłam się głośnym szlochem.
Do moich uszu dobiegły jeszcze ostatnie słowa bruneta
- niewiem jak mogłem tracić czas na taką dziwkę! Nie nawidzę cie!
![](https://img.wattpad.com/cover/337883031-288-k387037.jpg)
CZYTASZ
Świat nie jest na nas gotowy
Teen FictionNoemi Wilson, razem ze swoją matką przeprowadza się do Wisconsin ze względu na prace, swojej rodzicielki. Noemi chodzi do ostatniej klasy liceum, a jej jedynym marzeniem, jest ukończenie szkoły i odcięcie się od toksycznej matki, która jest głównym...