Rozdział 11 Legenda o Komnacie Tajemnic

57 8 0
                                    

Przez kilka następnych dni w szkole mówiono głównie o napaści na Panią Norris. Filch starał się, żeby nikt o tym nie zapomniał, ostentacyjnie krążąc wokół miejsca, gdzie ją znaleziono, jakby się spodziewał, że napastnik powróci na miejsce zbrodni. Zobaczyłam go, jak bezskutecznie wyciera napis na ścianie uniwersalnym zmywaczem magicznych zanieczyszczeń receptury niejakiej pani Skower; słowa nadal połyskiwały na kamiennej ścianie. Kiedy Filch nie czuwał przy miejscu zbrodni, przemierzał korytarze, czając się na niczego niepodejrzewających uczniów i próbując ich oskarżać o takie przestępstwa jak „zbyt głośne oddychanie" albo „zbyt uradowana mina".
Uznałam, że warto poszukać czegoś więcej na temat komnaty, dziedzica i całej tej sytuacji w obliczu, której znalazła się szkoła, udałam się po lekcjach do biblioteki, szukając książki o historii szkoły, natknęłam się na Hermionę, która stała tyłem i zupełnie mnie nie zauważyła. Schowałam się w następnej alejce, gdzie zauważyłam siedzących przy stoliku Rona i Harry'ego.

— Wszystkie egzemplarze Historii Hogwartu zostały wypożyczone — powiedziała Granger, siadając obok Harry'ego i Rona. — Jest dwutygodniowa lista oczekujących. Wściekła jestem na siebie, że zostawiłam swój egzemplarz w domu, bo jak wsadziłam do kufra wszystkie dzieła Lockhart'a, już się nie zmieścił.

— A po co ci ta Historia?

— A po co tyle osób chce ją wypożyczyć? Żeby przeczytać legendę o Komnacie Tajemnic.

— Legendę o Komnacie Tajemnic? O czym to jest? — zapytał szybko Harry.

— Ano jest taka legenda. Nie pamiętam — odpowiedziała Hermiona, przygryzając wargi. — I w żadnej innej książce nie mogę jej znaleźć.

Miałam rację, wybierając się tu po informacje, mój egzemplarz co prawda był w pokoju, sądziłam, że nie znajdę w nim nic o komnacie, dlatego chciałam poszukać tu w innych pozycjach, ale skoro jest to w niej, to nie mam tu czego szukać. Chciałam już opuścić bibliotekę, gdy na ostatnim stoliku, od którego właśnie odchodził jakiś uczeń, zauważyłam pokaźną księgę, o której dopiero co słyszałam. Podeszłam do stolika, spojrzałam na spis treści i wyszukałam legendę, o której wspominała Gryfonka.

„Legenda o Komnacie Tajemnic — legenda dotycząca tajemnej komnaty, którą miał zbudować Salazar Slytherin, zwanej Komnatą Tajemnic. Przed opuszczeniu zamku, na skutek kłótni z Godrykiem Gryffindorem, założyciel Domu Węża miał zbudować legendarną komnatę. Głównym powodem sporu były inne poglądy na nauczanie dzieci z rodziny mugoli. Slytherin pragnął przyjmować tylko czarodziejów czystej krwi, natomiast trzej inni założyciele (głównie Gryffindor), sprzeciwiali się temu. Uważali, że wiedza magiczna należy się wszystkim czarodziejom i czarownicom bez względu na pochodzenie. Salazar opuścił zamek, jednak przed tym zdążył zbudować ukrytą komnatę, zwaną później jako Komnata Tajemnic. Umieścił w niej grozę, nad którą mógł zapanować tylko prawowity dziedzic Slytherina i gdy ten się pojawi, bestia czyhająca w Komnacie Tajemnic ma zostać uwolniona i oczyścić szkołę z mugolaków".

Poczułam mdłości, nie miałam pojęcia, czym jest ta bestia, jednak wiedziałam, że zarówno mugolaki, jak i uczniowie półkrwi nie są bezpieczni w szkole, jeśli to prawda. Zamknęłam księgę i zabrałam ją ze sobą, przez chwilę wahałam się co zrobić, jednak uznałam, że odstawię ją na miejsce, nie chciałam dzielić się tą informacją z nikim, by nie straszyć niepotrzebnie reszty, w końcu to tylko legenda.
Historia magii była najnudniejszym przedmiotem w tegorocznym rozkładzie zajęć. Profesor Binns, który jej nauczał, był jedynym duchem wśród profesorów, a najciekawszym momentem podczas jego lekcji był sposób, w jaki pojawiał się w klasie: nagle wyłaniał się z tablicy.
Dzisiaj lekcja niczym nie odbiegała od innych. Profesor Binns otworzył swoje notatki i zaczął czytać głosem monotonnym, usypiającym, prawie wszyscy wpadli w głębokie otępienie, od czasu do czasu otrząsając się z niego na krótko, by zapisać jakieś nazwisko lub datę, i zasypiając ponownie. Mówił tak z pół godziny, kiedy Hermiona podniosła rękę a profesor Binns przerwał śmiertelnie nudny wykład na temat Międzynarodowej Konferencji Magów z 1289 roku i spojrzał na nią zdumiony nie mniej niż my pozostali.

— Panna... ee...?

— Granger, panie profesorze. Ciekawa jestem, czy mógłby pan nam coś opowiedzieć o Komnacie Tajemnic — wypaliła wyraźnie i dość spokojnie.

Profesor Binns zamrugał nerwowo.

— Wykładam historię magii — powiedział suchym, nieco świszczącym głosem. — Zajmuję się faktami, panno Granger, a nie mitami czy legendami. — Odchrząknął, skrzypiąc przy tym, jak kreda po tablicy, po czym wrócił do swojego tematu. — We wrześniu tego roku podkomitet sardyńskich czarodziejów...

Ślizgonka z wyboru 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz