4.

28 5 1
                                    

Po pierwszych trzech sygnałach zrezygnowana wcisnęłam czerwony przycisk, kończący rozmowę.

„To i tak bez sensu, bo co ja mu powiem? Że dostałam super mocy i teraz mogę się wspinać po ścianach i czuję nić na moim ciele, a do tego jeszcze trafiłam do innego wymiaru i dowiedziałam się, że jednak nie jesteśmy jedynym uniwersum? Gdyby ktoś mi powiedział takie bzdury, wzięłabym go za mocno walniętego i najprawdopodobniej psychicznego."

Westchnęłam głęboko i odłożyłam telefon obok siebie, podciągnęłam kolana pod brodę i schowałam twarz w dłoniach, powoli masując bolącą głowę. Migrena nie dawała mi spokoju od tych wszystkich trzech dni, a teraz jeszcze nasiliła się przez taki napływ informacji.

„Jak mam rozumieć jestem jakimś Spider-człowiekiem, który nie wiadomo co robi, paraduje w kolorowych ciuszkach i może ratuje świat, jak cudownie." Moja głowa opadła na kolana. Jestem dorosłą kobietą, jestem dorosła i nie wierzę w żadne bujdy, po prostu to sen, z którego jest jakieś wyjście.

Wzięłam kolejny głęboki wdech, ciesząc się ciszą, która panowała w dużym domu. Żadne z mojego rodzeństwa nie hałasowało, a mama najprawdopodobniej poszła spać pół godziny temu. Jak cudownie w końcu móc usłyszeć ciszę i jedynie dźwięki wydawane z miasta.

Wstałam ze swojego bezpiecznego miejsca i wyszłam zza pianina, przeskakując przez nie bez jakiegokolwiek problemu. Tamten chłopak potrafił wisieć na pajęczynie, też tak umiem?

Zastanowiłam się chwilę i założyłam bluzę z kapturem, który później wylądował na mojej głowie, a następnie maskę, która zakryłaby moją dolną część twarzy.

Czy chciałam wiedzieć czy tak potrafię? Tak.

Czy chciałam ryzykować spadnięcie z jakiegoś wieżowca? Nie.

~.~

Stałam na skraju jakiegoś wieżowca, moje stopy na skraju podłoża.

- Chyba jednak odpuszczę sobie... Mam lęk wysokości. - Mruknęłam do siebie, choć wspięłam się tutaj nie schodami, a jak jakaś małpa, przyklejając się do szyb. Poprawka, jak pająk, którym w połowie byłam, z tego co zrozumiałam z poprzedniej rozmowy tamtej dziwnej czwórki.

Westchnęłam zrezygnowana i wzruszyłam ramionami.

- Próbowałam! - Powiedziałam podniesionym głosem do bóg wie kogo. Odwróciłam się na pięcie i zeskoczyłam z lekkiego podniesienia dachu, stając na bardziej bezpiecznym gruncie. Powoli kierowałam się do klatki schodowej, czując przyjemny, chłodny powiew wiatru.

Co mogło pójść nie tak z przejściem może dziesięciu metrów bezpiecznie po wywrócenia życia przez jednego, jebanego stworka?

Wszystko.

Poczułam kolejny powiew wiatru, kilkukrotnie bardziej lodowaty, poczułam go nawet na tyłku, który był szczelnie opatulony za majtkami i spodniami. Kolejne światło rozbłysło i tym razem jakaś kobieta, w zimowym stroju po zrobieniu przewrotu w locie stanęła przed drzwiami klatki schodowej. Miała na sobie taką samą maskę, jaką mieli ludzie, do których trafiałam przez moją ciekawość.

„No nie róbcie sobie jaj... Już na mnie kogoś nasłali..." Pomyślałam i przełknęłam ślinę, która przez tą sekundę zdążyła nagromadzić się w moich ustach.

- Ja nic nie zrobiłam. - Od razu zaczęłam cofać się, gdy kobieta przede mną przekręciła głowę w bok, zdecydowanie przyglądając mi się, mogłam czuć jej oczy, które wbijały szpilkę po szpilce w moje ciało. Cholerni Spider-ludzie, wzrok to mają zabójczy nawet za tymi swoimi maskami.

Pajęczyna WspomnieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz