Obudził mnie jakiś dziwny dzwiek pikania w moich uszach, nie znałam przyczyny tego. Olewając to sięgłam telefon który znajdował się pod moją poduszką. Odwróciłam się na brzuch i spojrzałam na ekran. 7.30. Nie chcę mi się iść do szkoły, odpalilam w telefonie wiadomości z myślą o tym aby poinformować mojego chłopaka o mojej decyzji.
P: chwila... przecież ja nie mam już chlopaka.
Zerwałam z nim zeszłym tygodniu ponieważ wykorzystywal mnie za kasę i popularność. To jest kolejny dowód dla którego sława pozostawia pewne rany...
Nagle wparowała moja matka do pokoju drąc mordę.M: Co ty tutaj jeszcze robisz.
P: Nic / patrzyłam się na nią przerażona jak i zaskoczona
M: Już do szkoły
Zrobilam wściekła minę na co mamą się tylko uśmiechnęła i zamknęła drzwi.
P: Boże za jakie grzeczy.
Wstałam z łóżka, po czym stanelam na środku pokoju z myślą Co zrobić jako pierwsze. Spojrzalam się na szafę, następnie na krzesło na ktorym znajdowało się stertę ubrań. Chwycilam pierwsze leprze rzeczy z tego skarbu na krześle. Przebrałam się szybko rzycając piżamę gdzieś w kąt. Wzięłam plecak w którym znajdowały się rzeczy z pon, pomijając fakt że jest środa. Wyczesalam włosy i wyszlam z pokoju. Zeszlam na dół do kuchni rzucając się na śniadanie mojej mamy. Postanowilam wybiec z domu z jej bułką, ale moja gitara (elektryczna) pokrzyżowała mije plany. Potknelam się o nią, była w futerale. Przewrocilam się i upuściłam bułkę na podłogę. Całe zdarzenie wydarzylo się na mojej matce oczach. Więc tak wybuchła śmiechem a ja z nią.
M: No dobra do szkoły.
Wstałam, podbiegłam pod drzwi gdzie się nzjadowaly moje całe czarne buty, ubrałam je i wybiegałam z domu nie wiążąc butów. Biegłam kawałek, aby mamita pomyślała że rzeczywiście mam zamiar iść do szkoły. Natomiast kazdy z zespołu był w naszej miejscócwe i szykowal się na jutro na koncert. Więc poszłam w stronę naszej ,,meliny"
Jakiś czas później, gdy tylko doszłam zauwazyłam capitanke zespołu, ona się tak nazywa i my ją też mamy. Ona oczywiście nią nie jest no, ale cóż.
,,sława pozostawia pewne rany"
Niebiesko włosa capitanka na mnie spojrzała zabójczym wzrokiem, gdy doszlam pod same drzwi przed którymi paliła.
P: Co tak nerwowo
C: Co tak późno. / mówiąc to zgasiła papierucha.
P: Przepraszam
Po chwili capitan otworzyla drzwi kluczem. Wybiegłam za nią do budynku. Przywitalam się z resztą osób.
Typu nicol perkusistke. Emili basistke. Reszta to ta Capitan Cindy która śpiewała i ja gitarzysta.
Cindy na mnie spojrzała skanując mnie wzrokiem od góry do dołu.C: a gitara ?
P: o fuck, sorry
Dziewczyny zapewnialy że nic się nie dzieje, oprócz Cindy. Rzuciłam plecak do rogu i przeszlam do innego pokoju w którym były lustra na ścianach. Odpalilam jakąś muze i zaczełam tańczyć hip hop, coś od zawsze mnie uspokajało. Pod koniec muzyki jak i tańca zakonczyłam pozując jakoś tam. Przez lustra zauwazylam że ktoś stoi w drzwiach uśmiechnięty i klaszcze. Odwrocilam się, moja mina była cudowna gdy zczailam że to Tom... Tom kaulitz.
T: Jak masz naimie / mowiac to wszedł głębiej do pomieszczenia.
P: Y Pati, Patrycja Williams.
T: Miło, zatańczysz ze mną??
P: no jasne
Serce mi tak biło w klatce że myślałam że zaraz wyleci. Tom podszedł do głośnika wlaczajac popularna piosenkę i zatańczyliśmy popularny taniec hip hopowy.
Na końcu Tom się spojrzał na mnie dziwnie.-------------------------------------------
Czemu dziwnie?
Jak dziwnie?
Coś poszło źle?
Co sie wydarzy dalej
CZYTASZ
Its All a Lie //Tom Kaulitz
Teen FictionPati williams na leżała do popularnego zespołu. Pewnego dnia spotkała się z Tokio hotel i poznała okrutną prawdę.