część 6

547 18 16
                                    

Gdy tylko zauważyłam Billa przywitalam się z nim i przytuliłam.
Rozmawialiśmy między sobą o roznych rzeczach idąc do parku.

B: A ten, Pati bo mamy taką Dobra prpozycje dla cb.

P: no słucham

B: Może chciala byś dołączyć do naszego zespołu.

P: chciała bym, ale nie uważam to za dobry pomysł.

Bill chcial coś powiedzieć, lecz reszta osób z jego zespołu jak i uwaga CINDY, Nas zaaatakowali swoją obecnością. Przywitaliśmy się itp. Zaczęliśmy iść wszyscy wspólnie do parku. Było blisko i już zaraz bym powiedziała billowi co siedzi mi w Łebie, no ale i może słusznie ze się tak stało.

Już w parku, i nawet kilka godz później.
Przykuła mnie taka jedna mała nie istotna rzecz. Iż siedzimy sobie w kólku na trawie. Tom nie siedzi obok Cindy, nawet się na nie patrzy tylko na mnie. Z Cindy to samo na mnie się też patrzy, ale nie w miły sposób tylko w taki jakby miała zaraz wszystkie włosy z Łeba powyrywać.

B: Dobra kochani, bo ja się umowilem z Pati i ja mam z nią coś ważnego do omówienia, więc się zbieramy.

Cindy: Rozumiem że idziecie coś w lozku porobić / po tych słowach rzuciła usmiech pełen hamskoci, za to Bill i tom spojrzeli na nią jak na idiotke.

B: Słucham?

T: Nie masz prawa tak mówić.

C: No przepraszam, rozumiem że udajecie, że lubicie Pati, bo jest jej wam szkoda. No, ale bez przesady. Utrata ojca to nic wielkiego.

T: I ty się uważasz za nie wiadomo kogo tak?

C: a ty? Słyszałam przecież rozmowę między tobą a billem jak mówiliście, uwaga cytuje. ,, Zajebiście by było ją mieć w zespole tak na chwilę, a później ją wyjebać"

Podczas cytowania Cindy wstalam. Bill zlapal mnie za ramię. I szepną do ucha.

B: W tej sprawie chciałem z tobą porozmawiać, więc proszę nie uciekaj.

Odwrócilam się w stronę billa, usmiechnełam się do niego tym razem szczerze.

T: Zamknij się, wiesz ze to nie prawda.

Tom miał mine jakby myślał o tym że, zostałam poinformowana przez billa o tym. Złapałam billa za rękę, ciagnac go w stronę wyjścia z parku. Nic nie mowilam bo oczekiwalam aż Bill zacznie. Chciałam mieć pewność że nic takiego nie mówili, ale by mieć ta pewność, bill musiał to powiedzieć.

B: Pati, ja cie przepraszam, Nie zdazylem ci tego powiedzieć, ale usłyszeliśmy z Tomem jak ona to mówiła do kogoś innego przez telefon. Musiała to zaplanować gdy nas uslyszala. Później jak bylem w kuchni z Tomem, ona przyszła i się na niego rzuciła.

Kamień mi spadl z serca, nie dlatego bo bylam pewna że nie kłamie. Tylko dlatego bo nie są razem. To byl moment kiedy wiedziałam że mogę to powiedzieć.

P: Spokojnie rozumiem to, przecież ci opowiadałam jak wygląda całą sytuacja. Widzialam ją przed wczoraj jak rozmawiała z menagerem zachowywali się dokładnie tak samo gdy kilka dni później wywali tam jakas osobe.

Bill się zatrzymal i na mnie rzucil by mnie przytulić. Oczywiście oddalam uścisk i Szliśmy w stronę mojego domu.

Doszliśmy do miejgo domu, pożegnałam się z Billem i weszlam do domu.

Mamita: Hej, jak było na koncercie wszystko okej?

P: tak, wszystko okejz było jka zwykle. / podczas rozmowy zamykałam drzwi na klucz i kierowałam się w stronę Schodów.

P: Dobra ja idę do pokoju chciała bym się położyć.

M: dobrze.

Gdy weszłam do pokoju i zamknęłam od nich drzwi, przypomnialam sobie że wcześniej zwyzywalam kogoś od chuja. Wskoczylam na łóżko, wyciagnelam telefon z myślą ,, kto był tym szczęściarzem"

Obcy numer.

?: Witaj słonko

?: To tom jak coś

T: Bill ci powiedzial??

T:HALO

Odpisałam:

P: sorry zapomnialam odpisac, powiedział po twojej kłótni z Cindy.

T: Spk

Pisałam z nim tak dlugo że aż godzina z 21, była 2 w nocy.

T: ej a chciała byś znami pójść na wywiad w poniedziałek?

P: Jasne, czemu nie.

T: Okej, to dobranoc Słonko, bo już późno.

P: dobranoc

Po tym ,,słonko" Byłam czerwona jak burak. Odlozylam telefon i ja powiedziałam to...

P: Kocham cie Tom.

Its All a Lie //Tom Kaulitz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz