Rozdział 19

2K 47 69
                                    

Butelka powoli zatrzymuje się idealnie przede mną.

— Octavia. Prawda czy wyzwanie.

— Wyzwanie. — Odpowiedziałam pewnie.

— Pocałuj najbardziej atrakcyjną osobę w tym gronie.

Jakie typowe, Riley.

Ale nie tym, kurwa, razem.

Wstałam mijając się z wieloma ciekawymi spojrzeniami. Jedno z nich jednak mnie chyba, kurwa, pożre z ciekawości. Spojrzenie błęknitno szarych tęczówek Nathana Hill'a.

Podeszłam do Chrisa i złączyłam nasze usta w krótkim pocałunku, a następnie usiadłam na miejscu, patrząc na wkurwionego Nathanka, którego wzrok mówi „jesteś suką".

A ty, kurwa, pchlarzem.

— Jestem gejem, a przed chwilą całowałem się z dziewczyną! — Zaczął krzyczeć pijany Harris. — I to z moją przyjaciółką!

Zbił piątkę z chłopakami siedzącymi obok niego i przez kolejne kilka rund szczerzył się jak głupi.

— Nathan. — Mówi znowu Riley. — Prawda czy wyzwanie?

— Wyzwanie.

Żebyś się, kurwa, nie zesrał tą swoją pewnością siebie. W dupę se ją wsadź najlepiej.

— Siedem minut w niebie z wylosowaną osobą.

Podała chłopakowi miseczkę z karteczkami, a ten wylosował jedną. Jego mina nie zmieniła się nawet na sekundę gdy czytał imię.

— Octavia.

Los serio mnie, kurwa, nienawidzi.

— W takim razie okej.

Wzruszyłam ramionami i poszłam ramię w ramię z chłopakiem w głąb lasu tak, aby stracili nas z zasięgu wzroku.

— Zamierzasz się do mnie nie odzywać aż do śmierci?

— I dzień dłużej dla pewności, że napewno umarłam.

Parsknął śmiechem i podszedł bliżej mnie.

— Jesteś strasznie uparta.

— A ty jesteś zjebem z problemami psychicznymi i Ci tego nie wypominam.

— Wypominasz. Cały czas.

— Zamknij się. — Przygryzłam policzek od środka starając się nie uśmiechnąć. Nie wiem co mnie tak rozśmieszyło, ale jestem trochę pijana więc się nie dziwie.

— No już się zaśmiej. Nie zgrywaj takiej niedostępnej.

— Spierdalaj. — Powiedziałam po czym faktycznie parsknęłam śmiechem.

— Na ostro?

— Na ostro to ja wpierdalam kebaba.

Parker, powiedziałaś to na głos.

Chłopak zaczął się śmiać, na co ja patrzyłam na niego z podniesionymi brwiami.

— A co z moimi siedmioma minutami w niebie? — Zapytał i podszedł do mnie, kładąc dłonie na moich policzkach.

— Właśnie minęło więc możemy wracać.

Zdjęłam jego ciepłe dłonie z moich policzków i ruszyłam z powrotem w stronę wyjścia z lasu.

— Parę godzin wcześniej dawałaś mi dupy! — Krzyknął biegnąc za mną.

— Było minęło. To przeszłość, a do niej się nie wraca.

We Were Born To Die Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz