Rozdział 22

1.9K 42 53
                                    

Nathan

Wysiadłem z samochodu trzaskając drzwiami. Nie żebym robił to cały czas, bo dam o to auto bardziej niż o samego siebie, ale byłem wkurwiony. Wkurwiony na siebie, bo to co chciałem zrobić nie szło w parze z tym co czułem.

Octavia tuż po mnie wyszła z samochodu i przedrzeźniając moje ruchy trzasnęła drzwiami.

Uśmiech sam cisnął mi się na twarz gdy widziałem jak próbuje przybrać moją mimikę twarzy. Próbuje to słowo kluczowe, bo cały czas się śmiała.

— Gdzie jesteśmy? — Zapytała podchodząc do mojego boku.

Nie wyglądała na przerażoną, mimo wiedzy o moim zleceniu. Tak jakby była pewna tego, że jestem pizdą i nie dam rady sprzedać jej kulki.

— To mój domek letniskowy. — Odchrząknąłem, bo mój głos był strasznie zachrypnięty.

Między nami zapanowała cisza, a ja miałem chwilę czasu aby przyjrzeć się jej twarzy.

Miała mocniejszy makijaż, który mimo wszystko według mnie bardziej jej pasował. Czerwone usta podkreślały jej niebywałą urodę. Ciemne wręcz czarne włosy i jasne oczy, co nie było spotykane, a wiedziałem to dlatego, że zawsze mi to powtarzano gdy byłem młodszy.

Octavia była naprawdę bardzo ładna.

— Nie mogę spędzić nocy poza domem. — Odezwała się w końcu.

— No to dobrze, bo nie będzie to jedna noc, a trzy.

— Co?

— Zostajemy tu na cały weekend. — Powiedziałem i wyciągając klucze z kieszeni, skierowałem się do drzwi.

Nie ruszyła się nawet o krok.

— Pojebało Cię?! — Krzyknęła z wyrzutem. — Starzy mnie zabiją!

Zobaczymy kto będzie pierwszy.

— Nathan, kurwa!

Weszła ze mną do środka. Wiedziałem, że nie zostanie sama na podwórku.

— Czego nie rozumiesz w zdaniu „Zostajemy tu na cały weekend"?

— Tego, kurwa, że nie było nic mówione o trzech nocach w jakimś domie jak z horroru! Co ty za dużo się, kurwa, „Krzyku" naoglądałeś?!

Wzruszyłem ramionami i skierowałem się na górne piętro.

— Zaraz przyjdę. Wyciąg sobie z lodówki jakieś piwo i zluzuj dupę, Parker.

Wszedłem do pokoju, w którym trzymam wszystkie rzeczy, których mogę potrzebować w moim nietypowym zawodzie i zamknąłem drzwi na klucz.

Słyszałem grający telewizor i charakterystyczne „pstryk" po otwieraniu puszki do piwa, także wiadome było, że mnie posłuchała.

Rozpiąłem trzy pierwsze guziki koszuli i ręką przeczesałem czarne włosy.

Podeszłem do garderoby i wyciągnąłem z niej dużą czarną skrzynię. Z kieszeni wyjąłem pęk z kluczami i wybrałem odpowiedni. Mały niepozorny srebrny kluczyk.

We Were Born To Die Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz