Rozdział 28

1.5K 40 14
                                    

Jak oparzona odrzuciłam długopis i schowałam czarny zeszyt pod łóżko. Aż tak mnie jeszcze nie pojebało, żeby Nathan Hill wiedział, że pisze pamiętnik. To nie ten typ.

Podłączyłam telefon do ładowarki i ubrałam na stopy białe skarpetki z nike'a, bo pokazywanie stóp jest krępujące ( chodzę w odkrytych szpilkach przynajmniej raz w tygodniu, ale cicho ).

Zdążyłam otworzyć balkon tak jak mnie proszono i związać moje włosy w dwa warkocze, a Hill'a jak nie było tak nie ma.

— Jeśli to znowu jego, kurwa, żart to wykastruję go. Przyrzekam. — Powiedziałam wchodząc pod kołdrę z laptopem i paczką kwaśnych żelek w ręce.

Zarwanie nocki na granie w CS GO to mój plan.

Byłam w trakcie wybierania lobby kiedy moje ciało obwiał zimny wiatr. Odwróciłam głowę aby spojrzeć na chłopaka, który w brudnych jordanach wszedł na moją białą podłogę i z wrażenia zaczęłam krztusić się żelkiem.

Czy ten idiota właśnie...

— Czy ty kurwa zrobiłeś się na buzz cut czy mi się, kurwa, śni coś?

Chłopak parsknął śmiechem i w odpowiedzi uszczypnął mnie w lewe ramię.

— Aua, no co robisz idioto! — Krzyknęłam przypominając sobie, że przecież obok w pokoju jest mój brat, który nie śpi, a gra w LOL'a i w każdej chwili może tutaj przyjść. Kurwa.

— Uszczypnąłem Cię i dalej mam tę samą fryzurę. Nie śnisz.

Otworzyłam usta w szoku i bez słowa przesunęłam się, aby zrobić mu miejsce. Patrzył na mnie z lekką niepewnością, ale gdy poklepałam dłonią puste miejsce od razu na nie klapnął. IDIOTA NIE ŚCIĄGNĄŁ BUTÓW!

— Cs serio?

— Tak, jakiś problem? — Zapytałam rozpoczynając grę i wpychając do ust garść żelek. — Kwaśne. — Wymamrotałam z pełną buzią, próbując się nie skrzywić.

Odkąd rozstaliśmy się w lesie Nathan zmienił ubrania. Teraz miał na sobie jasne szerokie jeasny z niskim stanem, coś a'la baggy, i czarną bardzo obcisłą koszulkę z nike'a.

Chyba się podnieciłam.

Żart.

— Nie no coś ty, bez problemu, ale w szkole podczas strzelaniny płakałaś jak najęta, a okazuje się, że zawodowo grasz w strzelanki.

Aż mi coś w brzuchu się przekręciło na to wspomnienie. Pojebane czasy.

— Spierdalaj.

Zapanowała dziwnie przytłaczająca cisza, którą przerywały jedynie moje bluzgi i obelgi w stronę przeciwnej drużyny.

Wygram to kurwy.

— Masz ładowarkę?

— Stary... Jesteś super, serio. Możliwe, że oddałabym Ci nerkę...

— Ale?

— Ale ładowarki do telefonu już nie.

Zaśmiałam się ze swojego super odjazdowego żartu, kątem oka zerkając na chłopaka.

— Suka.

— Miło mi. W pierwszej szufladzie koło biurka.

— Dzięki.

Nawet nie wiedziałam, że ten psychol znał takie słowa. Jest progres.

— Okej, kończ to, bo chciałbym Cię gdzieś zabrać.

— Ta? A gdzie? — Powiedziałam nie przerywając klikania w klawiaturę. Wygrywam.

— Zobaczysz jak ruszysz dupę spod kołdry i ze mną pójdziesz.

We Were Born To Die Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz