Harry Potter siedział sobie w pociągu. W głębi duszy czuł się szczęśliwy że ostatni raz zmierza w tą stronę. Przez całe 7 lat kochał Hogwart jak swój dom ale kiedy jako starszy przemyślał sobie wszystko od tego z kim się przyjaźni po to z kim mógł, aż po to co z nim w szkole zrobili. Kim tam był. Stwierdził że nienawidzi tego miejsca i ludzi którzy w nim są. Jeśli twoim zdaniem był po prostu wybawcą który ma sławę, pieniądze i troszczących się przyjaciół to lepiej dalej tego nie czytaj. Pokaże ci nieco jego świata od tej mniej kolorowej strony. Tej prawdziwej, wychodzącej poza proroka codziennego. Tutaj nie zawsze dobro ludzi wygrywa. Tak naprawdę w całej historii jego życia niebyło ani jednej osoby która z dobroci swojego serca postanowiłaby mu pomóc. Chociaż w sumie była taka. Na samym końcu. Tą osobą okazał się Draco Malfoy. Pewnie każdemu na samym początku wydawałoby się że może mi chodzić o Rona lub Hermionę ale tak naprawdę to tylko zmanipulowane pionki Dumbledora. Wszystko jest jego wielką grą. Nienawidzi tego człowieka. Nienawidzi Wesleyów i Granger. Myślał, że mama Rona, Molly widziała w nim syna ale tak naprawdę częścią jej rodziny był jego majątek. Rudzielca nie lubił od samego początku. Zaproponował mu przekąskę, odmówił ale kiedy kupił coś dla siebie to rzucił się na to jakby pierwszy raz widział jedzenie. Hermiona zaś od samego początku tylko z niego drwiła. Kiedy natomiast spotkał Malfoy'a naprawdę czuł się przy nim swobodnie. Czuł od niego bijące szczęście spowodowane wyjazdem do Hogwartu. Pytał się go o coś lecz kiedy zauważył, że jest dość wstydliwy wcale nie napierał tylko sam coś mówił po czym zapadła między nimi przyjemna cisza. Od Rona nigdy nie dostał czegoś takiego. On zawsze od niego wymagał aby opowiadał mu o wszystkim, a on przecież tak bardzo nienawidzi się zwierzać. Jego życie, jego problemy i jego pieprzona sprawa. Gdyby poprosił o czyjąś pomoc i ta osoba łaskawie by się zgodziła go wysłuchać to opowiedziałby i wysłuchał rady. Ale jeżeli ktoś zamiast doradzić narzuca mu to co ma czuć to ma ogromną ochotę zrobić na odwrót. Właśnie tak postępowali jego "wspaniali" przyjaciele, Dumbledor i w zasadzie cały czarodziejski świat. Miał dość życia pod czyjeś dyktando. Chciał trafić do Slytherinu i za kumplować się z Draco, ale głupia podróbka świętego Mikołaja nawet to musiała rozwalić. Już wtedy był pewien że maczał palce przy wyborze dla niego domu. Gryfindor to najbardziej fałszywy dom jaki istnieje. Kryjemy się pod maskami obdarzając każdego miłymi uśmiechami, zapewniając że jesteśmy tacy odważni i każdemu bezinteresownie pomożemy a nawet we własnym gronie tworząc przyjaciół każdy szukał osoby która będzie dla niego najbardziej pomocna. Tak również działała święta trójka wybawicieli. Ron I Hermiona byli z nim z powodu sławy oraz pieniędzy. Jeżeli coś mu się działo i niemiało to nic wspólnego z niebezpiecznym ratowaniem świata nie kiwnęli nawet palcem. Od 3 lat ma zaburzenie odżywiania a oni nawet nie zwrócili na to uwagi. Miał nadzieję że w tym roku wszystko pójdzie lepiej. Snape jest dyrektorem. Jeśli miał być szczery wolał go od Dumbledora. (PSSST JA TEŻ XD)
Tak się zamyślił że nie zauważył że do jego pustej kabiny wsiedli Pansy, Zabini oraz Malfoy. Pociąg w tym roku był dosyć zapełniony. Sam w sumie nie wiedział czemu. Postanowił że spyta się o to Malfoy'a.
- Ej, Malfoy wiesz może czemu jest w ty roku tyle ludzi? – Chłopak spojrzał na niego zdziwiony. Pewnie oczekiwał jakiejś zaczepki o tym że jest śmierciożercą czy coś.
- Jeez, Potter czy ty żyjesz pod kamieniem? – pokiwał głową z politowaniem - W tym roku Snape postanowił przyjąć większą ilość uczniów aby zarobić na remont szkoły. Wiesz chyba przecież, że Reparo naprawi szkody, ale nie wszystkie. Użyto na szkole zbyt dużej ilości czarnej magii na którą zaklęcie niewerbalne taki jak naprawa nie zadziała.
Brunet patrzył na niego zaskoczony, nie z powodu jego słów tylko tego jak je wypowiedział. Normalnie.
Wyrwałem się z objęć Hagrida. Odbiegłem trochę po
czym zobaczyłem, swoją różdżkę w ręku Malfoy'a. Po
jego twarzy widziałem że kłóci się ze swoimi myślami.
- Łap Potter! - rzucił mi moją różdżkę po czym
pobiegł dalej starając się nie oberwać jakąś klątwą od
Bellatrix. Stróżka zielonego światła wystrzeliła w moją
stronę na co ja rzuciłem Expeliarmus i robiłem wszystko
co w mojej mocy aby to wygrać.
Końcówka tamtego roku przeleciała wybawcy świata przed oczami. Był wtedy pod wrażeniem. Malfoy naraził swoje życie oraz swojej rodziny. Wykazał się prawdziwą odwagą. Pokazał że wieży w to że chłopiec który przeżył wygra tą wojnę. Gdyby wtedy przegrał Voldemort nie zabił by go od tak. Najpierw torturowałby i upokarzał go i jego rodzinę a dopiero po tym boleśnie ich zabił. Po tym incydencie na oczach mediów obaj postanowili zawrzeć rozejm. Ale między nimi prywatnie miał wrażenie mury także się stopiły. Draco nie lubił go z powodu na ojca, a mu był obojętny. Tak naprawdę Harry wolał obrażać się z nim niż spędzać popołudnia w pokoju wspólnym Gryfindoru. Zawsze chciał spróbować się z nim zaprzyjaźnić. Nagle poczuł na swoich ramionach dwie silne dłonie. Zaczęły się poruszać. Wyrwały go z transu. Spojrzał na zaniepokojoną twarz Malfoy/a przed sobą. Zwolnij. Malfoy i zmartwienie o chłopca-który-przeżył? To wydawało się brunetowi tak odległe jak słońce od ziemi. Morze nawet bardziej.
- Potter, Potter do jasnej cholery mówię do ciebie!
Spojrzał na niego pytająco.
- Ehhhh, mówiłem że chciałbym się zaprzyjaźnić, i nie to nie jest żadna zagrywka. Dobrze wiesz że chciałem się z tobą przyjaźnić ale jak trafiłeś do Gryfindoru to ojciec by mnie zabił. Potraktowałby chyba gorzej niż Voldemort.
Uśmiechnął się do niego. Tym razem szczerze. Malfoy podał mu dłoń. Odwzajemnił gest. Dokończyli to co zaczęli na pierwszym roku.
- Mów mi Draco. Malfoy źle mi się kojarzy...
-------------------------------------------------------
Okej skarby, to jest mój pierwszy fanfik więc błagam o wyrozumiałość.
Niestety nie zrobiłam redakcji bo jestem za leniwa. Systematyczność będzie problemem ale na spokojnie wszystko ogarniemy. Przepraszam za ewentualne błędy gramatyczne lub oczywiście logiczne :<
Miłego dnia/wieczoru/nocy <333
Verin_008
CZYTASZ
Real Souls !DRARRY! ZAWIESZONE
FanfictionA co jeśli życie pewnego chłopaka jest grą w której on gra główną role? Jeśli chłopak którego każdy znał to tak naprawdę jedynie przykrywka? Jeżeli wrogowie także są kimś innym? A co jeśli jedna podróż pociągiem pokaże im że mają dużo wspólnego? N...