Rozdział 6

43 5 0
                                    

( za chuja nie mam pojęcia jaki jest dzień tygodnia więc ustalmy że wczoraj był piątek a dzisiaj sobota :P )

- Emm Malfoy jak coś to idę do Harrego – Blais pewnie już wyszedł. Draco niemiał zamiaru pozwolić komuś od kogo bije gejostwem na kilometr siedzieć sam na sam z wybrańcem. Był zazdrosny jednak samemu sobie wmówił że po porostu jego celem jest zaprzyjaźnienie się i nie pozwoli zrobić tego szybciej jakiemuś małemu rudemu Leonowi. Wstał szybko z łóżka już obudzony. Ubrał na siebie czarną koszulkę, tego samego koloru jeansy i ulubiony łańcuszek który dostało od narcyzy po dołączeniu do Voldemorta. Leo patrzył na niego jak na debila.

- Idę z tobą pokurczu.

Nie powiedział nic więcej. Przeczesał jedynie na szybko włosy. Tak wielki Malfoy jedynie szybko je przeczesał. Otóż jego „przyjaciel" powiedział mu wczoraj że wygląda dużo lepiej w lekko rozwichrzonych włosach.

-Wyglądasz uroczo kiedy masz roztrzepane włosy Draco. Powinieneś częściej się na mnie przewracać.

Tak właśnie powiedział mu Harry po tym jak się oboje przewrócili. Razem z Leonem wyszedł z pokoju i otworzył bez pukania drzwi sąsiadów. Zdziwił się że nie nałożyli żadnej blokady albo że przynajmniej się nie zamknęli. Postanowił się ich o to spytać. Kiedy wszedł do środka zobaczył coś czego raczej nigdy sobie nie wyobrażał. Otóż w pokoju śmierdziało potem oraz mugolskimi papierosami. Lokatorzy pokoju nr. 8 urządzili sobie sobotnią siłownię. Potter siedział na krześle od biurka, podnosząc hantle. Był bez koszulki, stróżki potu spływały mu z czoła i skapywały na mokry już tors z podbródka. Blizny które Draco zauważył parę dni temu niebyły teraz widoczne. Piękna lekko brązowo skóra była teraz nieskazitelna. Domyślił się że jego przyjaciel musi używać zaklęcia maskującego. Dużo osób powiedziało by pewnie że tors bez skaz jest dużo piękniejszy, jednak według niego brakowało mu realności. Był zaskoczony również faktem że Harry ma tak pięknie zarysowane mięśnie, i to nie tylko brzucha. Nigdy nawet nie pomyślałby że wybraniec mógłby mieć sześciopak. Ramiona miał szerokie, po prostu był piękny. Nagle naszła go ochota zobaczenia tego ciał bez zaklęcia. Może byłoby jeszcze piękniejsze? Mimowolnie to pytanie zaczęło go interesować bardziej niż powinno.

Blais natomiast rozłożył sobie karimatę i leżąc na niej podnosił jakąś sztangę. Nad jego wyglądem już się tak nie zastanawiał. Swojego ciemnoskórego przyjaciela widział nawet nago. Niestety. Odchrząknął, gdyż oboje słuchali czegoś na tym mugolskim urządzeniu na którym Harry ostatnio puścił muzykę do wolnego tańca (chodzi mi o walkmany wtedy już chyba były) To nie przyniosło zamierzonego efektu więc walnął ręką w ścianę. To poskutkowało. Chłopcy spojrzeli na swoich gości i uśmiechnęli się od uch do ucha. Odłożyli sprzęt. Harry zgarnął z oparcia krzesła dwa ręczniki i jeden z nich rzucił przyjacielowi. Oboje wytarli ciała z potu i podeszli do Dracona i Leona.

- Potter, czy to takie trudne nałoży zaklęcie ochronne na drzwi? Debilu ty jesteś wybrańcem który trafił do Slytherinu. Wątpię aby ślizgoni ci coś zrobili, ale reszta? Ja bym srał pod siebie chłopie.

- Kiedy nałożyłem. A tak w ogóle to cześć, miło cię widzieć.

- Jak nałożyłeś skoro tu wszedłem ? - Zignorował zaczepkę przyjaciela iż w głębi duszy martwił się o jego bezpieczeństwo. 

Brunet jedynie spojrzał na niego jak na idiotę. Wtedy do niego dotarło. Zabini pewnie chciał sprowadzać gości więc zapewne nałożyli zabezpieczenia przed osobami których lokatorzy wcale tam nie chcą. Czyli ruda psychopatka by tu nie wlazła. Uzmysłowił sobie również że w takim wypadku Harry chciał aby on tu był. Zarumienił się na to. Szybko odwrócił głowę aby zakryć swoją reakcję. Kiedy spojrzał w stronę drzwi zauważył Leona który nie może wejść. Teraz zrobiło mu się gorąco. Potter nie tyle chciał swoich nowych przyjaciół co konkretnie jego. Był ciekawy czy Pansy dałaby radę przejść. Stwierdził że prawdopodobnie tak iż Potter naprawdę ją polubił a mimo wszystko Zabini również miał na to wpływ. Kiedy obaj lokatorzy zauważyli obecność Leona natychmiast z dziwnymi grymasami go wpuścili.

Młody jednak uznał to chyba za zwykłą blokadę. Idiota, pomyślał Draco jednak nie spieszył się aby mu to wyjaśnić. Leo od razu po wejściu skierował swój wzrok na klatkę piersiową Harrego. W Malfoy'u coś zaczęło się gotować. Niewiedział czemu ale nie chciał aby ktoś poza nim widział to ciało. Ewentualnie pozwoli Zabiniemu kiedy ćwiczą, iż w jego przekonaniu ten babiarz ewentualnie zacząłby porównywać jego mięśnie ze swoimi. Pokój nr. 8 poszedł się umyć i kiedy oboje byli gotowi całą paczką poszli po Pansy i udali się na obiad.

Całą resztę dnia spędzili wspólnie na berku na błoniach oraz odrabianiu zadań domowych na następny tydzień. Pansy w tym momencie zamieniła się zdaniem Harrego w bardziej brutalną i mniej cierpliwą Hermionę. Brunetka przywaliła mu za to z grubego tomiska zaklęć i kontynuowała „nauczanie". Potem siedzieli i opowiadali sobie różne rzeczy. I tak do wieczora. Odrobili wszystko więc jutrzejszą niedzielę będą mieli wolną. Z tą myślą rozeszli się wszyscy do siebie. Tym razem każdy zasnął szybko. No może prawie każdy. Pewien blondyn o stalowych tęczówkach, rozmyślał nad swoim umięśnionym przyjacielem z pokoju obok. (chciałam napisać o zabinim ale to byłoby złe) Zastanawiał się dlaczego tak bardzo zdegustowało go perfidne wgapianie się Leona w pierś Harrego, później natomiast po prostu fantazjował o dotykaniu bezkarnie umięśnionego brzucha Pottera. 

Real Souls !DRARRY! ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz