Rozdział 7

32 5 0
                                    

Poniedziałek. Chyba dużo nie trzeba mówić. Wątpię aby ktokolwiek lubił ten dzień. Harrego już od początku dnia bolała głowa. Dodatkowo spóźnił się na śniadanie i teraz chodził głodny. Wszystko przez to że zabiniemu zapomniało się go obudzić. Na dodatek właśnie szedł na eliksiry. Kto normalny wymyślił eliksiry z rana i to w dodatku w poniedziałek?! Jęczał w duchu i miał nadzieje aby ten dzień skończył się jak najszybciej. Jego przyjaciele go zostawili i poszli razem na śniadanie, a teraz on nie wie gdzie są. Już myślał że gorzej być nie może jednak idąc ze spuszczoną głową wpadł na kogoś niższego. Odbił się od tej osoby i spadł plecami na podłogę. Druga osoba chyba też spadła, ponieważ stękała z bólu.

- Ugh jak chodzi– Ahh Harry! – brunet aż podskoczył pod wpływem tak głośnego dźwięku.

Hermiona. A jednak mogło być gorzej, pomyślał i wstał z podłogi. Niechętnie pomógł wstać dziewczynie przepraszając cicho. Już miał zamiar udać się na lekcje jednak ta złapała go za rękaw szaty nie pozwalając odejść. No tak, przecież eliksiry mieli wspólnie.

- Czy moglibyśmy pogadać po lekcjach? Chciałabym wyjaśnić parę spraw. – na początku słychać było władczość jej tonu. Najwidoczniej była pewna tego co robi. Jednak kiedy spojrzała Potterowi w oczy, zbladła. Chłopak patrzył na nią martwymi oczami. Jakby wcale jej tam niebyło. Nie potwierdził nic, nawet nie skinął. Po prosty wyrwał szatę z jej rąk i zmęczonym krokiem odszedł w kierunku Sali do eliksirów.

Czas dłużył się Harremu niemiłosiernie. Każda minuta była dla niego jak godzina. Jednak kiedy nadszedł upragniony koniec, zaczął mieć złe przeczucia. Miał wrażenie że jego była przyjaciółka naprawdę będzie dążyła do spotkania. Ta konfrontacja była nieunikniona jednak on wolał odwlekać ją jak najdłużej. Wyszedł z klasy i skierował się w stronę lochów aby odpocząć chwilę przed kolacją. W połowie drogi dołączył do niego Draco i Pansy. Kiedy stanęli przed wejściem do ślizgońskiego dormitorium, ujrzeli dziewczynę z burzą włosów na głowie. Stała centralnie przed wejściem wpatrując się w grupke ślizgonów trochę przestraszona. Pdeszli do niej. Próbowali ją wyminąć i wejść do pokojów jednak ta im przeszkodziła.

- Widzę że już znalazłeś za mnie zastępstwo Harry, to dobrze. Cieszę się. Jednak musze zmartwić twoich nowych znajomych. Muszę z tobą pogadać. To zajmie tylko chwilke, dobrze?

Niby spytała ale każdy wiedział że jeżeli Potter nie da jej tej chwili uwagi to przyczepi się do nich jak rzep psiego ogona. Pansy spojrzała zmartwiona na swojego nowego przyjaciela. Wzrokiem spytała czy mają sobie pójść. Ten jedynie skinął im na potwierdzenie.

- Jeżeli zrobisz cokolwiek Harremu to wyrwę ci gałki z oczodołów, rozumiemy się Granger?

Brunet przyganił przyjaciółkę wzrokiem i popchnął ją i Dracona do wejścia. Został sam na sam z Hermioną. Cisza między nimi stała się nie do wytrzymania. Miał nadzieję że dziewczyna zacznie mówić i będzie po sprawie. Ta jednak stała jak spetryfikowana. Napięcie między nimi można by toporem ciąć. Nagle przemówiła.

- Słuchaj, wiem że domyśliłeś się wszystkiego na temat Dumbledora i całej reszty. Wiem też że zraziłeś się co do Rona. Ale mi naprawdę na tobie zależy. Zrozum to Harry. Już nie mam z nim kontaktu. Wkurzyłam się kiedy dowiedziałam się o tej aferze z Ginny i spadkiem. Wiem że jest ci trudno i wiem jak trudno było ci kiedyś. Wiem że teraz tworzysz nową historie, Jako Harry, a nie wybraniec. Jeśli dasz mi szansę to chwiałabym by częścią tej historii. Bo do cholery kocham cię Potter. Proszę daj mi udowodnić że te wszystkie lata z mojej strony były prawdziwe. Daj mi poznać prawdziwego Harrego. Proszę cię.

Zamilkał. Po jej drobnym kremowym policzku zciekał wodospady łez. Uparcie wpatrywała się w jego oczy. Próbował wykrzywić usta w coś na kształt uśmiechu. Zrobiła krok w jego stronę, potem następny. Ostrożnie owinęła swoje drobne ręce wokół jego talii. Położyła głowę na jego piersi i zaśmiała się cicho. On jednak nie potrafił się zebrać aby odwzajemnić gest. Po prostu stał i czekał. Nie odsuwał jej jednak od siebie. To jej wystarczyło. Wiedziała że da jej szanse. Cała w środku skakała z radości że jeśli się postara to może odzyska najdroższego jej sercu przyjaciela. Odsunęła się od niego. Ostatni raz spojrzał na niego i żegnając się odeszła w swoją stronę.

Po wejściu do pokoju wspólnego Slytherinu Harry został otoczony przez swoich przyjaciół. Usiedli wspólnie na kanapie przed kominkiem i zasypywali go pytaniami na temat rozmowy. Powiedział im wszystko oraz spytał czy nie będą mieli za złe jeśli faktycznie da Hermionie szansę. Wszyscy ochoczo się zgodzili. Kiedy tak rozmawiali to doszli do wniosku że Hermiona jako jedyna niemiała nic z przyjaźni z Potterem. Zobaczymy, pomyślał Harry i zagłębił się w pisaniu eseju na temat jakichś przedziwnych roślin.         

Real Souls !DRARRY! ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz