- Oh Harry ale ty jesteś głupi. Idź spać i się umyć, porozmawiamy jak będziesz wyglądał jak człowieka, a nie jak zombie. Przerażasz mnie haha.
Jego głos brzmiał pogodnie, tak jakby tydzień temu nie został brutalnie pobity. Jego śmiech przypominał skrzypienie metalu, ale najważniejsze dla Harrego było to że jego przyjaciel żył. Wstał na drżących nogach i podszedł do Nevilla. Chciał płakać ale przez te wszystkie dni wypłakał tyle, że nie miał czym. Przylgnął swoim ciałem do przyjaciela i spojrzał mu w oczy. Wszystko jakby stanęło na chwil. Miał wrażenie, że serce za chwile wyskoczy mu z piersi. Owinął ręce wokół przyjaciela i schował głowę w jego ramię.
- Przepraszam cię tak bardzo – szeptał w ramię przyjaciela, tak cicho że tamten ledwo zrozumiał.
- Za co ty mnie przepraszasz Harry?
-Przeze mnie cię pobili. Powinieneś przyznać im racje albo przynajmniej to zignorować. To wszystko moja wina...
Neville już nic nie powiedział. Zdawał sobie sprawę że nawet gdyby wytłumaczył Harremu że musiał to zrobić bo są przyjaciółmi i że to w żadnym stopniu nie jego wina w tym stanie i tak by nie zrozumiał. Postanowił przymusić go do wrócenia do pokoju i ogarnięcia się. Potter chwile się wzbraniał ale zmęczenie musiało dać mu się we znaki bo po chwili odpuścił i wyszedł ze skrzydła szpitalnego.
POV: Neville (chwile przed pobiciem, narracja 1 osobowa)
Siedziałem w pokoju wspólnym Gryfindoru i słuchałem paplaniny Deana na temat jakiś nowych słodyczy w miodowym królestwie. Nie jestem dobrym rozmówcą, ale za to potrafię dobrze słuchać. Za właśnie taki dar byłem ceniony. Po chwili na kanapie obok usiadł Ron wraz Seamusem i kilkoma innymi gryfonami. Dean zamilkł i zgnębionymi oczami patrzył na tę grupkę. Po odejściu Harrego, Gryfindor podzielił się na dwie grupy. Do tej mniej licznej należałem ja z Deanem a do tej liczniejszej Ron i Seamus. Pierwsza niemiała za złe Harremu jego odejścia do ślizgonów. Większość nawet zauważyła że jest tam szczęśliwszy więc cieszyli się jego szczęściem, a niektórych mało to obchodziło bo przecież Potter to Potter i to czy jest w Gryfindorze, czy nie, niemiało znaczenia dopóki nie robił nic złego. Ale ta druga grupa to była ta która szykanowała Harrego, nienawidziła go i chciała aby zginął za swoją rzekomą „zdradę". Wysnuli nawet tezę z której zrobiła się plotka, że wybraniec chce wskrzesić potajemnie czarnego pana a ta cała wojna i walka między nimi była tylko na pokaz aby mogli wspólnie zawładnąć światem. Oczywiście była to totalna bzdura ale Krwiści – druga grupa została tak nazwana – byli tak wściekli że nieodróżnialni bredni zaślepionego zemstą przyjaciela od prawdy. Krwistymi, w co na początku trudno było przyswoić Nevillovi, był Ron Weasley. Paliwem dolanym do ognia był fakt że Potter zaczął kolegować się z najbardziej znienawidzonymi przez Rona ślizgonami. Po chwili rudzielec stanął na stole i krzyknął czym zwrócił swoją uwagę wszystkich obecnych w pokoju wspólnym.
- Wysłuchajcie mnie drodzy koledzy i koleżanki. Harry Potter zdradził nas - po pokoju rozeszły się rozgoryczone i wściekłe szepty, ale wszyscy wciąż słuchali – porzucił nas dla bandy okropnych, obślizgłych ślizgonów! Nie możemy tego tak zostawić! Trzeba dać mu oraz reszcie zielonego domu porządną nauczkę zanim plotka stanie się prawdą! Kto jeszcze chce dołączyć do mnie, do krwistych?!
Mimo iż zazwyczaj trudno wyprowadzić mnie z równowagi i raczej trzymam się z boku, kiedy słuchałem co wiewióra mówił na temat mojego przyjaciela wpadłem w szał. Gniew uderzył mi do głowy, chciałem przywalić Weasley'owi i wszystkim którzy postanowili podnieść rękę w celu zgłoszenia się. W nagłym przypływie odwagi wystąpiłem przed szereg i stanąłem tuż obok Rona.
- Oszaleliście??! Potter poświęcił swoje życie aby was ratować gnojki, i to nie raz! Jak możecie mu się tak odpłacać? Jako Gryfon bardzo się męczył, ponieważ musiał udawać silnego i idealnego abyście nie musieli się martwić i mogli wierzyć że on was uratuje, ale ta całą presja wybrańca zżerała go od środka. Wiedział że gdyby pokazał słabość lub swoją prawdziwą twarz, media ale również wy wszyscy byście go pożarli, zgnoili. Czy przypadkiem nie pokazujecie mu, że miał racje? Nie możecie spojrzeć że teraz jest szczęśliwy? Zapracował sobie na szczęście mocniej niż wy wszyscy razem wzięci! Czy zrobił coś nie tak, spojrzał choć raz na któreś z was krzywo? Jeśli tak to pewnie miał powód. Na przykład ty Seamus, mimo wszystkiego co zrobił zarzuciłeś mu spisek. A ty Weasley? Jesteś zdradziecką ścierą która zamiast stać u boku przyjaciela który ci ufał obrabiasz mu dupę i próbujesz unicestwić?! I TY przez tyle lat śmiałeś nazywać się jego najlepszym przyjacielem gnido?!
Krzyczałem jak wariat, mimo wszystko większość rąk opadło. Chciałem jeszcze coś dodać ale poczułem ostry ból w okolicach brzucha. Po chwili kolejny, i jeszcze następny, Upadłem na kolana. Usłyszałem piski i krzyki ludzi dookoła. Podniosłem głowę i ujrzałem Rona oraz Seamusa stojących nade mną z furią wymalowaną na twarzy. Uśmiechnąłem się mimowolnie bo to oznaczało że coś do nich dotarło. Jakaś dziewczyna z krwistych zaczęła krzyczeć do nich aby zaczęli kopać. Spełnili jej prośbę. Zaczęli mnie bić rękoma, nogami i w pewnym momencie nawet czymś twardym ale już ledwo widziałem i trudno było mi stwierdzić co to było. Uderzali wszędzie gdzie mieli dostęp. Po jakimś czasie odeszli trochę i wyciągnęli różdżki. Finnigan już zaczął coś mówić ale między nas wszedł Dean i zaczął mu coś gorączkowo tłumaczyć. Po chwili odeszli. Totalnie odleciałem. Co jakiś czas się budziłem i widziałem Harrego przy swoim łóżku. Za każdym razem... Pewnego wieczoru przebudziłem się na dłużej. Zauważyłem łkającego Harrego wciskającego swoją twarz w tors... Malfoya. Blondyn głaskał go po głowie i szeptał mu cos do ucha. Chciałem się uśmiechnąć. Harry w końcu ma kogoś na kim tak naprawdę może polegać. A to, że był to Draco Malfoy nie ruszyło mnie ani trochę. Cała nowa trójka ślizgońskich przyjaciół Pottera okazała się lepsza od połowy Gryfindoru. To troszeczkę smutne. Po chwili znów zamknęły mi się powieki.
CZYTASZ
Real Souls !DRARRY! ZAWIESZONE
FanficA co jeśli życie pewnego chłopaka jest grą w której on gra główną role? Jeśli chłopak którego każdy znał to tak naprawdę jedynie przykrywka? Jeżeli wrogowie także są kimś innym? A co jeśli jedna podróż pociągiem pokaże im że mają dużo wspólnego? N...