1

575 14 5
                                    

- Olivia, wstawaj wreszcie! - krzyknęła w oddali moja rodzicielka, która była już gotowa do wyjścia z moim braciszkiem.
- Zaraz się spóźnię do pracy przez ciebie gówniaro.
- Już idę - odpowiedziałam podnosząc plecak z podłogi.
- Wreszcie raczyłaś zejść na dół - zauważyła wychodząc z domu, przy okazji trzaskając drzwiami.

Nie miałam czasu zjeść śniadania, dlatego szybko podbiegłam do kuchni i zgarnęłam z blatu jabłko, jako jedzenie na później.
Po przekroczeniu progu drzwi w pośpiechu zamknęłam dom na klucz i ruszyłam w stronę samochodu matki. Ta jednak, wkurzona, nie raczyła otworzyć samochodu. Zajebiście. Powiedziała tylko "radź sobie sama, skoro nie przychodzisz na czas" i odjechała. Beze mnie - super się zaczyna kolejny dzień w szkole. Do budynku mam około 8km i wątpię, żebym zdążyła na lekcje, która miała się zacząć, za 36 minut.

Tak jak się spodziewałam. Pomimo mojego szybkiego tępa, do placówki doszłam w godzinę, co oznaczało nieobecność na pierwszej lekcji tego dnia. Ekstra.

Kiedy przyszłam na lekcję moja przyjaciółka podbiegła do mnie i wkurwiona zapytała.

-Czemu cię nie było na pierwszej lekcji?!?

-Matka znowu miała do mnie problem, że nie zeszłam na czas, bo obudziła mnie wtedy, kiedy miała jechać do pracy - wytłumaczyłam.

-Kiedy ty się od niej wyprowadzisz? - Zapytała. - Przecież, cie na to stać.

-Ciszej bo nas ktoś usłyszy i może się domyślić kim jestem - zbeształam ją.

-Dobra, sorry. Teraz mamy trening muszę iść - przytuliła mnie i poszła się przebrać do jednej z szatni.

Miałyśmy normalnie lekcję ze sobą, ale zostaje czasem zwolniona, na trening cheerleaderki. Mam teraz lekcję matematyki, więc poszłam po książki do szafki i pędem ruszyłam do sali.

Uczyła nas starsza, miła kobieta - moja sąsiadka, która ma serce do zwierząt.

Jest ona moją wychowawczynią, dzięki czemu mogę się jej wygadać i stanie w mojej obronie przed tymi sukami z klasy.

Tak poza tym, to ludzie postrzegają mnie jako głupiutką, słodką dziewczynę, która rzekomo nie ma żadnych problemów, ani nic z tych rzeczy. Cóż oczywiste jest to, że się z nimi nie zgadzam, ale nie pokazuje tego po sobie, bo nie chcę mieć wrogów na torze. Im mniej osób ma pojęcie kim jestem, tym lepiej.

Kiedy byłam już w sali kobieta weszła i się znami przywitała.

- Dzień dobry klaso, chciałabym przedstawić wam nowego ucznia - mówiąc to pokazała gestem dłoni, tym samym zapraszając nowego gościa do środka.

- Witam, jestem Marcus Davies. Przeprowadziłem się tutaj i mam nadzieje, że miło mnie przyjmiecie - odezwał się nieznajomy, po czym udał się w kierunku mojej ławki, gdyż siedziałam sama.

Kiedy chłopak usiadł obok mnie cała klasa zamilkła i spojrzała w naszym kierunku, w celu przeglądnięcia się nowemu.

-Czemu się patrzą w naszą stronę? - Zapytał.

-Ponieważ obmyślają jak zwabić cię do łazienki - odpowiedziałam krótko.

-Co? Czemu?

-Bo mamy pewną tradycję w tej szkole. Dziewczyny zwabia się do łazienek i napuszcza wody do wanny, wrzuca do niej kostki lodu, a następnie ofiarę. Chłopaków natomiast zwabia się do toalet i przemywa głowę na znak, że chodzi do danej klasy.

-To chore. Przecież dziewczyny mogą się przeziębić - stwierdził.

-Cicho tam. Zaczynamy lekcję - skarciła nas nauczycielka.

ŚcigaczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz