Weszliśmy do auta Oliviera, ponieważ mój samochód został na parkingu.
Ruszyliśmy w drogę po nasze wygrane i zamierzamy je sprzedać.
Siedziałam z tyłu, a chłopacy z przodu.
-Drift na zakręcie? - zapytał Oli.
-Tak zrób ze dwa i uciekaj szybko, by ktoś nie zadzwonił na policję. Jak się wyda, że nie masz prawka i jeździsz nielegalnie to będzie problem, bo wujek pewnie wyrzuci cię z wyścigów - wypowiedziałam się.
-Kochani zapnijcie pasy, bo będzie ostro - oznajmił, a sekundę później wykonał 360°. Parę metrów dalej zrobił to samo, a wokół kłębił się dym.
Wcisnął gaz do dechy i ruszył w stronę starej drogi na teren wyścigów.
Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się do dwóch innych.
Ja jechałam swoim samochodem by ich wziąść z powrotem. Będziemy tak jeździć parę razy do różnych sklepów, żeby coś się nie wydało, bo mamy aż 10 samochodów i 5 motorów.
Najpierw odwiedziliśmy sklep blisko mojego domu. Blisko domu moich rodziców, ale nie ważne.
Potem dwa sklepy za miastem.
Tak jakoś zeszło nam do wieczora, a ja byłam z siebie zadowolona bo uzbieraliśmy razem 457 tysięcy. Jeszcze trochę i będziemy mogli zapłacić za operację mamy Marcusa.
Schowałam te pieniądze do koperty, a następnie wsadziłam do schowka w moim samochodzie.
Został tylko samochód Dextera.
Nie sprzedam go. Oddam mu jego własność. Nie chcę być taka dla niego. Tyle poświęcił dla mnie swojego czasu. Tyle razem przeszliśmy jak byłam młodsza w jego samochodzie, że nie myślę nawet o sprzedaży tego samochodu.
-To zostawcie - powiedziałam gdy Olivier chciał wziąść kluczyki od samochodu Dextera.
-Wiesz ile dostaniesz za to cacko? Nie wyprzedasz tych pieniędzy do końca życia.
-Nie i koniec. Zwrócę go właścicielowi, a teraz jedziemy odebrać małego z przedszkola.
Jak powiedziałam tak zrobiliśmy. Marcus poprosił mnie abym zawiozłam go do jego mamy, która była w domu.
Nie był to dla mnie problem, bo i tak miałam po drodze.
Kiedy byliśmy na miejscu pożegnałam się z moim chłopakiem i kazałam pozdrowić jego mamę.
W przedszkolu mały siedział smutny na ławeczce i czekał.
-Co się stało maluchu? - zapytałam, bo nie widziałam, aby jakakolwiek kobieta na recepcji się nim interesowała.
-Bo wszyscy tutaj mówią, że się puszczasz - oznajmił nagle.
-Skąd znasz takie słowo kochanie. Kto to powiedział?
-Lily.
Myślałam, że ją ukatrupię. Żeby takie rzeczy mówić małemu dziecku i do tego jeszcze mu kłamać prosto w oczy.
Spojrzałam na panie za mną, ale unikały kontaktu wzrokowego.
Wzięłam małego na ręce i ruszyłam w stronę samochodu. Posadziłam go na miejscu pasażera i włączyłam przycisk ogrzewania jego siedzenia.
-Kochanie, to co mówi Lily nie jest prawdą. Jej jest przykro, że się już nie przyjaźnimy i próbuje nas ze sobą skłócić - mówiąc to głaskałam go po kolanie.
Przytaknął lekko się uśmiechając w moją stronę. Nie odezwaliśmy się już słowem.
Podjechaliśmy pod dom. Wyszliśmy z samochodu, a ja szukałam kluczy po kieszeniach.
Mały biegał sobie koło samochodu, w trakcie gdy otwierałam drzwi.
-Noah chodź do domu - powiedziałam.
Mały słysząc moje nawoływanie przybiegł od razu. Weszliśmy do środka i ściągnęliśmy buty wraz z kurtkami zawieszając je na wieszakach.
Chłopiec poszedł do salonu puścić sobie bajkę, a ja poszłam robić jedzenie.
Moim popisowym daniem był kurczak z makaronem i suszonymi pomidorami. (Termomix)
Widziałam, że wujek miał swój barek, więc może uda mi się znaleźć białe wino.
Gdy udało mi się odszukać właściwą butelkę, nalałam jej zawartość powoli do miksera.
Oczy zaczęły mnie piec, ale nie ze smutku, tylko po pokrojonej cebuli, wcześniej papryczki chili i czosnku. Odór tej mieszanki był tak mocny, że nawet kamienna twarz bez emocji nie dałaby temu rady.
Mały podbiegł z zapłakaną twarzą. Był przestraszony co się dzieje.
-Nie bój się. Nic się nie dzieje - próbowałam go uspokoić.
-Czemu moje oczy łzawią? I twoje?
-To tylko takie warzywo, które sprawia, że płaczemy - wyjaśniłam.
Ten tylko przytaknął główką. Wzięłam papier z rolki na stole i przetarłam mu łzy z policzków.
-Idź dalej oglądać bajeczkę kochanie. Zaraz będzie jedzenie.
Mały szybko potuptał do salonu, a ja wróciłam do swojej pracy.
Dodałam wszystko co było trzeba. Teraz muszę czekać 11 minut, aż się zrobi.
Przez ten czas postanowiłam zadzwonić do wujka.
-Halo?
-Cześć wujku. Mam prośbę.
-Tak moja miła?
-Mógłbyś wyjąć z mojego sejfu 143 tysiące? Potrzebuję na już.
-Jasne. Przyjedź jutro to ci je osobiście przekażę - powiedział.
-Dzięki Adrian. Papa
Rozłączyła się i wybrałam następny numer.
CZYTASZ
Ścigacze
RomanceDziewczyna o imieniu Olivia od zawsze prowadzi życie pełne doświadczeń i ciekawych historii. Jest brunetką która sięga wzrostem 165cm. Prowadzi ona nielegalne życie przy samochodach, gdzie pojawia się nowy uczestnik. Co się stanie kiedy ich drogi si...