24

178 6 2
                                    

Potrząsłam ręką przed jego twarzą z nadzieją, że się zgodzi.

Po dłuższym wahaniu złączyliśmy nasze paluszki, a ja wykorzystując chwilę odwróciłam się tak by wykręcić mu palca.

Biedny Dexter.

-Ty mała gnojawico - powiedział rozsmarowując palca.

Szybko do niego podeszłam aby dać mu całusa w policzek na pożegnanie i biegiem ruszyłam na parking.

              Chuj wie ile godzin później

Wygrałam jak dotąd 3 samochody i jeden motor. Przez cały ten czas zapisywali się ochotnicy chcący rywalizować ze mną.

Mam jeszcze 4 jazdy samochodem i 2 motorem.

Cały czas zgłaszali się kolejni "specjaliści w jeździe", co mnie cieszyło. Może uda mi się pomóc mamie Marcusa. Jest przesłodką starszą kobietą. Tak promieniującą, że jest mi przykro myśleć o jej śmierci.

Dexter cały czas chciał być ostatni, co mnie martwiło. Pewnie chciał się ścigać o wszystko co dzisiaj wygram.

Ścigałam się cały czas wygrywając coraz to nowsze samochody.

Teraz przyszedł czas na motory. Olivier ścigał się z innymi, a ja za ten czas odwiozłam auto na parking. Wsiadłam na motor i przygotowałam go do wjazdu na tor.

Chłopak dawał radę. Zostawił przeciwnika prawie na samym starcie, a był w połowie drogi do wygranej.

Chciał mi trochę pomóc więc ścigał się jak dużo tylko mógł bo były zapełnione prawie wszystkie miejsca ze mną.

I znowu to samo. Nikt nie daje z siebie wszystkiego by ze mną wygrać. To jest tak nudne.

Kiedy w końcu przyszedł czas na Dextera przyszykowałam auto.

Podjechał na tor wysiadł z auta i stanęliśmy twarzą w twarz patrząc sobie głęboko w oczy.

Odwróciliśmy się patrząc prosto na tor. Wyciągnęliśmy do siebie paluszki z daną nam obietnicą i zplątaliśmy je ze sobą.

-Za wszystkie twoje wygrane - wyszeptał.

Wsiedliśmy do aut, a gdy usłyszałam strzał świat się dla mnie zatrzymał. Widziałam czarno biało a auto jechało przed siebie. Spojrzałam w bok na faceta próbującego mnie wyprzedzić.

Wsłuchiwałam się w drift mojego auta i jego. Różniły się. Mój był lekki, jego bardziej piskliwy.

Powróciłam do rzeczywistości i robiłam takie zakręty takie jakie on.

Nie dam się. Muszę to wygrać.

Moje auto wyprzedzało jego z każdą zmianą biegu.

Jechałam coraz szybciej i szybciej. Nie słyszałam ludzi kibicujących nam. Słyszałam tylko silniki aut, które ze sobą rywalizowały.

Dron nie nadąrzał z nagrywaniem nas. Jechaliśmy szybko. Za szybko.

Prędkość jakiej dokonałam mogłaby przyprawić o dreszcze. Sunęłam po torze jak błyskawica, że nie wypał mógłby mnie zabić.

Została prosta droga. Prosta do wygranej. Przez chwilę straciłam kontrolę nad autem. Jechało slalomem.

Myślałam, że zaraz się rozbiję, ale widok mojego chłopaka na trybunach z twarzą białą jak ściana sprawiła, że nie mogę teraz umrzeć. Opanowałam auto i wcisnęłam gaz.

Meta.

Wygrałam to. Ludzie na trybunach zrobili hałas jakiego dotąd nie słyszałam. Zatrzymałam auto. Wysiadłam z niego i od razu poczułam jak świat wiruje mi przed oczami. Opadłam z sił. Ktoś złapał mnie w ostatniej chwili.

Obudziłam się w szpitalu. Nie wiem jak się tu znalazłam. Pamiętam tylko jak przejechałam metę i wygrałam z Dexterem.

Ej. Chwila. Wygrałam to!

Podniosłam się tak szybko, że wszyscy z grona znajomych i rodziny się przestraszyli.

-Co się stało skarbie wszystko w porządku? - zapytał wujek.

Nie byłam w stanie wypowiedzieć słowa ponieważ moje myśli były tak rozbiegane, że nie wiedziałam jak ulepić zdanie w całość.

Dexter siedział po mojej lewej trzymając za rękę, a Marcus, Adrian i Olivier po prawej.

-Co się stało? - spytałam.

-Zemdlałaś kochanie jak wyszłaś z samochodu - powiedział mój chłopak.

Dex spojrzał to na mnie to na Marcusa.

-Zabezpieczacie się? - palnął.

Zerknęłam na niego nie wiedząc co powiedzieć.

-Jesteś w ciąży!? Nosisz w sobie małego Andrzejka. Oo

Spojrzałam na niego spodełba. Walnęłam go lekko pięścią w pierś.

-Taak noszę pod swoim serduszkiem małego Dextera. Super imię prawda Dex? - Zapytałam próbując się nie roześmiać.

Wujek Adrian zaczął się cicho śmiać z jego miny, a ja uśmiechnęłam się słodko.

-Dobra super fajnie, ale co my tutaj jeszcze robimy? Musimy iść sprzedać te auta - palnął Olivier.

-Tak racja - powiedziałam wstając z łóżka.

Dałam wujkowi i Dexterowi całusa w policzek i poszłam z chłopakami.

ŚcigaczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz