4

434 10 24
                                    

Po przebudzeniu pierwsze co przyszło mi na myśl to pójście na wagary. Nie byłam świętoszkiem, więc zawsze mogłam coś nakłamać. Na prawdę nie miałam ochoty spotkać tam tej suki Lilly, która przez ostatnie kilka lat towarzyszyła mi non stop. Teraz nie miałam nikogo zaufanego prócz mojego brata, który zapewne jechał już do przedszkola.

Kiedy udało mi się wstać z łóżka wzięłam ciuchy na dzisiejszy dzień. Postawiłam na szare dresy, czarny top oraz dużą, luźną bluzę. Szybko przebrałam się w wybrane ubrania i pokierowałam się do łazienki. Wykonałam lekki makijaż oraz związałam włosy w wysokiego kucyka.

Następnie poszłam do kuchni i zrobiłam sobie tosty.

Po zjedzeniu udałam się do garażu z gitarą, po czym podłączyłam ją do głośników, aby grać swoje połączone piosenki różnych autorów. Gdy wszystko już było gotowe musiałam jeszcze sobie odsłuchać wszystkie utwory jakie chciałam zaśpiewać i zagrać bym czegoś nie pomyliła.

Wybrałam 50 ways to say goodbye połączone z piosenką Toxic. Gdy sobie znalazłam fajne urywki tych piosenek postanowiłam włączyć mój sprzęt w ruch. Cały garaż pokrył się w dźwięku wydanego z głośnika. Zaczęłam śpiewać tak, by podtrzymać rytm i nic nie pomylić. Kiedy skończyłam poszłam sobie przerobić jakąś piosenkę na taką gdzie jest rock.

Znalazłam insane i zaczęłam wysłuchiwać rytm, by później wydobyć dźwięki z instrumentu.

Gdy skończyłam, poszłam na górę, gdzie zastałam mojego ojca jedzącego frytki z keczupem.

-Dzień dobry skarbie. Jak się dzisiaj czujemy? Wyspałaś się i czy wszystko ok?- Przywitał się.

Ja nie wiedząc co odpowiedzieć skinęłam tylko głową i poszłam na piętro. Chciałam się położyć na łóżku, jednak nie było mi to dane, bo ojciec zawołał, że ktoś do mnie przyszedł. Z ciężkim bólem serca zeszłam na parter i w drzwiach zobaczyłam nikogo innego jak Marcusa.

Gdy przechodziłam obok taty ten złapał mnie tylko za ramię i wyszeptał do ucha.

-Masz kupić mi zgrzewkę piwa, bo inaczej tego pożałujesz.

Łzy w oczach dały o sobie znać lecz szybko się ich pozbyłam.

Minęłam go i ruszyłam w stronę drzwi, gdzie, chłopak niewzruszony patrzył w moją stronę. Gdy zamknęłam drzwi chciałam zejść z wielkich schodów lecz niestety. Typ podłożył mi nogę i upadłam raniąc sobie piersi.

-Przeproś - wycedziłam przez zęby.

-Bo co mi zrobisz laleczko?- Zaszydził ze mnie.

-Bo inaczej na zawodach o ustaleniu dowolnej sumy od uczestnika będzie to najwyższa kwota jaką mógłbyś sobie wymarzyć, więc jeśli wygram stracisz swoje pieniądze - powiedziałam wysuwając do niego palec.

-Chyba żartujesz - prychnął poddenerwowany.

-A widzisz jakbym miała banana na twarzy idioto?

Ten spoważniał  i spojrzał na mnie wypowiadając słowa:

-Nigdy nie będę się ścigał z osobą, która ma wybujałe ego i myśli, że jest kimś. Znajdź sobie inną ofiarę, a mnie zostaw w spokoju. A co do wczoraj chciałem Ci powiedzieć, że jesteś suką, że poszłaś oskarżyć Lilly o to, że się za ciebie podszywała. Tak w ogóle to ty się nie ścigasz bo nie masz czym. Powiedz. Gdzie są twoje samochody i motory? Gdybyś zarabiała to miałabyś tutaj cały ich plac. Jesteś biedna i nigdy nie oskarżaj innych za swoje niepowodzenie w życiu - powiedział i napluł na moje buty odchodząc.

Kurwa. On serio to powiedział.

Bez namysłu podbiegłam do niego i uderzyłam go z liścia, by później wycelować kolanem w jego jaja powodując żałosny ryk z jego gardła.

ŚcigaczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz