17

228 7 0
                                    

Obudziłam się dzisiaj zaskakująco szybko mimo, że spałam zaledwie pięć godzin.

Z trudem podniosłam się z łóżka, aby się ubrać. Ze względu na urodziny Noah'a zdecydowałam się na błękitną sukienkę z długimi rękawami, sięgającą do połowy uda.

Gdy byłam już gotowa, poszłam do kuchni, by przygotować tort i świeczki wraz z jedną pokazującą mu ile będzie miał teraz lat.

Po usłyszeniu dzwonka do drzwi poszłam je otworzyć.

Zastałam tam mamę przyjaciółki mojego brata z przedszkola wraz z dziewczynką.

-Cześć Liv, przepraszam, że tak wcześnie. Czy mogłabym zostawić Maddie u ciebie i wrócić wieczorem? - Zapytała błagalnie. -  Dostałam bardzo pilnie wezwanie do pracy i nie mam jej z kim zostawić.

-Jasne - odpowiedziałam krótko po czym wpuściłam młodą do środka.

-Dziękuję życie mi ratujesz. To ja lecę papa! - Krzyknęła machając mi na pożegnanie.

Zaprosiłam dziewczynkę na urodzinki, żeby Noah przypadkiem się nie nudził i przy okazji spędził miło czas z osobą w podobnym wieku do niego.

-Jak tam? Wyspałaś się? -Zapytałam po chwili chcąc podtrzymać jakoś ten dzień.

-Nie za bardzo. Nie mogłam zasnąć, więc całą noc patrzyłam w sufit - odpowiedziała Maddie.

No widzisz. Coś nas łączy tylko, że mi ktoś opowiedział bajkę do snu.

Dziewczyna wpatrywała się w wielki tort urodzinowy z zachwytem, a ja postanowiłam obudzić Marcusa i Noah'a.

Wybrałam się do pomieszczenia, w którym spał chłopak i wskoczyłam na niego, żeby się obudził.

Ten niespodziewanie otworzył oczy i jakby nigdy nic powiedział:

- Mamo, jeszcze chwila. Obiecuję, że nie spóźnie się do szkoły.

Po tych słowach wybuchłam śmiechem, co poskutkowało wyburzeniem się ze snu Marcusa.

- Co Cię tak śmieszy? - Spytał patrząc na mnie pytającym wzrokiem.

- Nazwałeś mnie mamą.

- Przepraszam, czasem trudno mnie wybudzić - odparł uśmiechając się szeroko.

- Dobra, mniejsza o to. Wstawaj, ubieraj się i chodź na dół - niemal rozkazałam, na co chłopak się lekko dziwił. - Przecież dziś są urodziny mojego braciszka, pamiętasz?

Po tych słowach zostawiłam go samego i ruszyłam do pokoju młodego.

- Noah, wstawaj - powiedziałam spokojnie lekko nim potrząsając.

- Już idę - odparł niemarawo, po czym leniwie poniósł się do pozycji siedzącej. - Stało się coś, że budzisz mnie tak wcześnie?

- Kochanie, musisz wstać. Dom się pali - chciałam go nastraszyć co natychmiast poskutkowało, ponieważ chłopiec wyrwał się z łóżka jak poparzony.

- Ej, żartowałam. Spokojnie - starałam się nie wybuchnąć śmiechem na gwałtowne ruchy Noah'a. - Ubieraj, się i zejdź na dół, mam dla ciebie niespodziankę.

Kiedy młody się uspokoił wyszłam z pomieszczenia i pokierowałam się do kuchni, gdzie czekali na mnie pozostali.

Marcus siedział przy stole robiąc coś na komórce, a Maddie leżała na kanapie rozglądając się po pomieszczeniu.

- Przygotujcie się, Noah zaraz zejdzie - oznajmiłam, na co obaj wstali ze swoich miejsc, po czym ustawili się tak, żeby swoimi ciałami zakrywali tort oraz torby z prezentami.

ŚcigaczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz