OSTRZEŻENIE! + 18
W rozdziale znajdują się sceny seksu między dwoma mężczyznami. Proszę mieć to na uwadze, ostrzeżenie szczególnie dotyczy osób niepełnoletnich.\
Nastała błoga, ukochana cisza.
Wei Wuxian wyszedł przed wschodnią część rezydencji, dawniej przynależącą do Lan Xichena. Tutaj nikt nie zamierzał go szukać, nikt nawet nie podejrzewał, że najbardziej hałaśliwa osoba z całego Zacisza Obłoków znajdzie przyjemność w medytacji przy sadzawce, otoczonej przez spokój, cudowny spokój.
Usiadł na drewnianym tarasie. Część z niego zniszczył przy ostatnich poszukiwaniach ukrytej komnaty dawnego mistrza sekty Lan i na jego szczęście bądź nie, nikt jeszcze się tym nie zajął. Znalazł dla siebie wygodne miejsce, z prawej strony od wejścia, osłoniętej przez liście drzew. Bambusowa tulejka kołysała się na spływającej wodzie, tworząc jednostajny dźwięk, bardzo relaksujący. W moment oddał się medytacji.
Drogi jego kultywacji zostały uszkodzone. Walka kosztowała go więcej niż się przewidział, pierwsze tygodnie po wielkiej wygranej nie zauważył większej różnicy, ale rzeczywistość okazała się inna. Tracił siły, za kilka lat mógł całkowicie pozostać bez zdolności kultywacyjnych.
Mimo to nie żałował. Podjął słuszną decyzję, zatrzymując Xue Yanga, a potem niszcząc amulet Tygrysa Stygijskiego. Nawet jeśli czekały na nich inne zagrożenia, młodzi dadzą sobie radę. Starszych ten świat już nie potrzebował.
— Wei Ying — usłyszał swoje imię.
Lan Wangji, skąpany w bieli i szarości nowych włosów wyszedł z rezydencji. Ubrany był tylko w nocną szatę, cienką i wilgotną od rytuału regeneracji, który odbył w jaskiniach. Wyglądał na zmęczonego, z podkrążonymi oczami i zmarszczoną od wody skórą. Wei Wuxian oszczędził mu komentarzy i odpowiedział:
— Potrzebowałem chwili dla siebie.
— Mam...odejść? — zawahał się, po czym odwrócił i odszedł, choć Wei Wuxian był przekonany, że Lan Zhan zrobić to celowo i złośliwie, jak na niego.
Zaśmiał się słodko i sięgnął po ukochanego, zatrzymując go w przejściu. Przekręcił go w swoją stronę.
— Odejść? — zapytał się niewinnie, przechylając głowę na bok. — Myślisz, że pozwolę ci odejść, kiedy w końcu cię złapałem? Jesteś mój — mówiąc to, szarpnął za siwe włosy mężczyzny.
— Hm... — zgodził się cicho.
— Nie udawaj mi tutaj niewiniątka. Nie uda ci się. To ja jestem w tym mistrzem.
Wei Wuxian stanął na palcach i cmoknął ukochanego w policzek. Odsunął się, czekając na jakąkolwiek reakcję. Twarz mężczyzny pozostała niezmienna. W sumie nawet przez to wydawała się śmieszna. Dlatego znowu stanął na palcach i tym razem złożył pocałunek na drugim policzku Lan Zhana. Założył ręce na jego szyję.
— To jak? Kochasz mnie?
Nieśmiertelny Mistrz skinął głową.
Wei Wuxian nadął policzki i chwilę później wybuchnął śmiechem, nie wytrzymując widoku tej pustej twarzy, za którą Lan Wangji próbował skryć wszystkie uczucia. Oddałby wiele, żeby pozbyć się tej maski i zobaczyć prawdziwe obliczenie ukochanego.
— Lan Zhan, nie udawaj, nie przy mnie. — Odgarnął włosy za ucho. — Powiedz mi, co skrywaj w tej główce. Co ci po niej chodzi? Jakie masz pragnienia?
Lan Wangji spojrzał w prawo, unikając wzroku Wei Wuxiana.
— Nic — burknął niewyraźnie.
To „nic" było niezwykle kuszące. Sprawiało, że dreszcze przechodziły Wei Wuxianowi po całych plecach. Gdyby tylko mógł, rzuciłby się na ukochanego i porwał go do środka, ale dwie poprzednie próby zawiodły tym sposobem, więc został mu ostatni; doprowadzić Lan Zhana do szaleństwa.
CZYTASZ
[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shi
FanficPrzemijają lata, uciekają wieki, ku zapomnieniu zmierzają tysiąclecia, a melodia Chenqinga wciąż rozbrzmiewa w myślach Nieśmiertelnego Mistrza z nadzieją, że nienawidzony przez wszystkich Wei Wuxian powróci. Jednak po dwóch tysiącach lat kultywacja...