Forgetting envies ~ Rozdział 12

416 59 5
                                    

Lan Qiren wstał.

Oparł się dłonią o własne udo i odepchnął. Zachwiał się na słabych nogach, ale zmusił ciało do tego jednego wysiłku.

Dziki trup zawisł nad nim z zaklęciu uwięzienia. Złote pasma oplatały jego ciało. Nici rozciągnęły się po całym boisku, unieruchamiając potwora. Nie na długo. Lan Qiren zaczął w myślach odliczać dwie minuty — tyle zazwyczaj trwały jego niewystarczające zaklęcia. Jednak ten krótki czas teoretycznie wystarczył, żeby uczniowie wydostali się ze szkoły i wezwali pomoc.

— Dam radę — zapewnił siebie i dzikiego trupa.

Jakby w odpowiedzi, demon otworzył szeroko usta. Trupi smród wydobył się z jego gardła. Lan Qiren znowu dostał zawrotów głowy. Z trudem wstrzymał wymioty, wiedział, że także osłabienie skróci czas zaklęcia. Wymagały one nie tylko siły ducha, ale również siły ciała. Nie zamierzał przynieść wstydu mistrzowi w pierwszej, poważniejszej walce przeciw dzikiemu trupowi.

Dotychczas wystarczało mu energii na maksymalnie dwa, trzy zaklęcia, po nich tracił siły i mdlał na każdych treningach z mistrzem i pozostałymi uczniami. Także nie umiał zbyt wiele, kilka zaklęć unieruchamiających i odpychających, ale musiało wystarczyć. Wyciągnął z kieszeni dwa fragmenty papieru i rozejrzał się za czymś do pisania. Nie znalazł niczego. W szkole! Przewrócił oczami, nie wierząc w swój pech. I wtedy naszła go przerażająca myśl. Starszy nauczyciel zawsze chodził z długopisem w kieszeni.

Posłał krótkie spojrzenie trupowi, a potem ruszył, omijając zmarłego. Biegł, ile tylko miał sił w nogach i nieustannie sobie powtarzał: "Nie zawiedziesz mistrza, nie zawiedziesz mistrza". Zacisnął wściekle szczękę. Przyklęknął gwałtownie przed ciałem nauczyciela.

W plecy uderzył go powiew demonicznej energii, jakby ktoś trzepnął go z bata. Ciałem chłopaka szarpnęło. Zaklęcie uwięzienia zaczęło się rozpadać na nikłe fragmenty, a dziki trup zacisnął pięść. Wyrywał się, szalał, zdając sobie sprawę, że zaklęcie zanika.

Nie było czasu.

Lan Qiren sięgnął do kieszeni nauczyciela. Nie znalazł w niej niczego. Przerażony przewrócił ciało starszego człowieka i zaczął szaleńczo przeglądać wszystkie miejsca, w których mógłby ukryć coś do pisania. Nigdzie. Nigdzie. Nie tu. Lan Qiren o mało się nie rozpłakał. Oddychał ciężko.

Dziki trup uwolnił się. Zaklęcie wystrzeliło we wszystkie strony, a pozostała z niego moc zraniła chłopaka. Upadł do tyłu, prosto na ciało nauczyciela.

Uderzył w zegarek mężczyzny.

Demon rzucił się na niego. Chwycił jego szyję dłonią i przydusił młodzieńca do ziemi. Lan Qiren uderzył trupa w nadgarstek, ale ten nie zwolnił uścisku. Więc zaczął kopać, wyrywać się. Dwa puste fragmenty papieru wysunęły się z jego dłoni.

Wpadł tylko na jeden, ostateczny pomysł. Ugryzł własny palec wskazujący do krwi, a potem przycisnął go do kartki. Nie dał rady pisać. Trup zacieśnił uścisk jeszcze mocniej, wydawało się, że za moment zgniecie jego szyję i pożywi się demoniczną energią tak samo, jak poprzednimi.

Pojawiły się pierwsze mroczki przed oczami. Widział niewyraźnie, ale za to słyszał głośno nadal walczących ze sobą uczniów. Obijali się ciałami o bramę szkoły, która nie chciała ich przepuścić. Demoniczna energia nie tylko przykryła słońce, aby spotęgować siłę trupa, stworzyła także więzienie dla całej szkoły, nie pozwalając nikomu opuścić jej terenu. Krzyki pełne rozpaczy odbijały się od uszu chłopaka. Miał wrażenie, że za moment bębenki pękną mu od tych ciągłych wrzasków. Prosił ich, żeby przestali i pozwolili mu myśleć. Nikogo nie uratuje, jeśli się nie skupi.

[z]Forgetting Envies ~ Mo dao zu shiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz