Rozdział 34

106 16 76
                                    

ERNESH

Donovan był dosyć zdziwiony, kiedy tak nagle razem z Adaliah zaproponowaliśmy mu, aby udał się z nami do Elsolis, jednak nie protestował. Mogłem wręcz stwierdzić, że był zadowolony z faktu, że mógł iść z nami. Sposób, w jaki patrzył na Adaliah... kiedy elfka odzyskała utracone wspomnienie, nie mógł oderwać od niej wzroku. Wiedziałem, że chciał iść z nami, aby spędzić z nią trochę czasu i mimo że nie podobało mi się to zbytnio, moja siostra była przy nim bardziej ożywiona, więc wyglądało na to, że musiałem go zaakceptować.

Po zjedzeniu solidnego śniadania, od razu wyruszyliśmy. Owen namówił również Hope, aby z nami ruszyła, więc była nas piątka. To był najwyższy czas, aby uświadomić wszystkim elfom, ze czarodzieje nie byli naszymi wrogami i że to nie oni stanowili dla nas zagrożenie. Być może powinniśmy byli zrobić to już dawno, po wojnie z nimi i z olbrzymami, gdzie zginąłem. Wtedy wszystko byłoby znacznie prostsze.

Szkoda tylko, że czarodzieje, mimo ze Donovan nam pomógł i ugościł nas w swoim zamku, wciąż patrzyli na nas z nienawiścią. Zwłaszcza na Adaliah, która w ostatnim czasie niejednokrotnie próbowała pozbawić ich króla życia. Idąc przez miasto, wszyscy obserwowali nas i mruczenie pod nosem niezrozumiałe dla nas obelgi. Staraliśmy się to ignorować, chcąc po prostu opuścić Carmine, jednak w pewnym momencie grupka mieszkańców zagrodzili nam drogę.

- Chyba nie idziesz z nimi? - zapytał starszy czarodziej, wychodząc nam naprzeciw. Donovan westchnął ciężko, jednak nie odpowiedział. Nie wyglądał, jakby był chętny do dyskusji. - To zdrada...

- Za zdradę mogę uznać twoja postawę - mruknął. - Zejdź nam z drogi. Elfy nie są nam wrogie.

Mieszkańcy nie zamierzali nam ustąpić. Wokół zaczęło zbierać się ich więcej. Wszyscy byli ciekawi, jak wytłumaczy się Donovan, co powie na swoją obronę, jednak on milczał. Nie musiał nic mówić. Po wyrazie jego twarzy widać było, że powoli tracił cierpliwość. Nie zamierzał w żaden sposób się usprawiedliwiać. Podejmował decyzje,które uważał za słuszne i widać było, że głos jego ludu nie był dla niego zbyt istotny.

- To skandal! - Mieszkaniec nie odpuszczał. Wskazał na Adaliah palcem, zaciskając mocno zęby ze złości. - Ta wiedźma powinna zostać powieszona za swoje czyny. Stanowi prawdziwe zagrożenie, a ty jej pomagasz, panie? Elfy są naszymi wrogami. Zawsze byli i zawsze nimi będą. Zwłaszcza ta jedna!

Adaliah zacisnęła pięści. Chwyciłem jej dłoń, chcąc ja uspokoić, jednak sam już sięgałem po rękojeść miecza. Nie mogłem tego wysłuchiwać. Najgorsze było to, że to nie był koniec. Miał coś jeszcze do powiedzenia.
Stanowczo o kilka słów za dużo...

- To przeklęta, nic nie warta, warta potępienia kreatura!

- Powiedz jeszcze jedno słowo, a wypatroszę cię jak zwierzę - wycedziłem, jednak nie zdążyłem nawet do końca wyciągnął miecza z pochwy.

Wokół gardła czarodzieja oplotła się szkarłatna energia, która gwałtownie skręciła mu kark, szybko odbierając mu życie. Wszyscy spojrzeliśmy na Donovana, który stal z wyciągnięta w stronę jego ofiary ręka. Jego oczy, które świeciły żywym szkarłatem, były pełne gniewu i obrzydzenia. Zabił własnego człowieka, bronią imienia Adaliah...

Spojrzałem na swoją siostrę, jednak ona była w równym szoku co ja. Po chwili jednak na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Mieszkańcy cofnęli się o krok, nie chcąc prowokować swojego króla. Przerażenie na ich twarzach było ogromne. Unikali spojrzenia Donovana, patrzyli wszędzie, tylko nie na niego.

- Oby to była przestroga dla was wszystkich - mruknął król Carminy, po czym ruszył dalej w stronę bramy.

Czarodzieje rozstępowali się przed nim, szybko schodząc mu z drogi, a ciało martwego mieszkania zostało pozostawione na środku drogi. Koniec przedstawienia. Już nikt nie próbował nas zatrzymać, nikt nie komentował decyzji Donovana, więc mogliśmy spokojnie opuścić królestwo czarodziei i wrócić do Elsolis, gdzie mieliśmy sporo roboty. Mogłem mieć tylko nadzieję, że elfy zrozumieją nas i dadzą nam jeszcze jedna szanse, abyśmy mogli przywrócić piękno naszej krainie.

Trylogia Ambicji część 2: Spojrzeć Śmierci W OczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz