2.4 Hej Davis

3.5K 93 79
                                    

- Khloé? Przecież to jest Wilson – wskazałam na nią palcem.

Nikt mi nie odpowiedział, tylko wszyscy wpatrywalisię w brunetkę. Camila usiadła z wrażenia, nie odrywając od niej wzroku. Oboknas pojawił się jeden z barmanów i zaczął sprzątać roztrzaskane szkło, gadająccoś do siebie pod nosem.

- Wilson. - przytaknął - Khloé Wilson – powiedział Liam, kiedy inni zdawali się być zamrożeni.

Gdybym dostawała jednego grosza za każdym razem, kiedy moje życie pokazywało mi środkowy palec, byłabym już pierdoloną miliarderką. Oczywiście świat w jakim żyłam, nie był na tyle hojny, więc zamiast finansową potęgą, byłam jedynie klaunem w tym wielkim cyrku. Człowiek próbuje zrobić jakiś krok w przód, a jak już mu się udaje, to okazuje się, że wdepnął w gówno słonia. Może i ta metafora nie należała do najmądrzejszych, a Szymborska przewracała się w grobie przy takim porównaniu, ale tak właśnie się poczułam. Nawet mnie nie zdziwiło, że przypadkowa dziewczyna, stała klientka kawiarni, w której pracowałam okazała się być tajemniczą Khloé, o której wcześniej tyle słyszałam. Tego już nawet nie można było nazwać przypadkiem, tylko moim pierdolonym szczęściem.

Miller podniósł się jakby właśnie został potraktowany prądem i okrążył stolik. Bez słowa chwycił dziewczynę za rękę i pociągnął ją za sobą w stronę drzwi. Obserwowaliśmy jak ta dwójka opuszcza budynek, nie odzywając się do siebie.

- Co się właśnie kurwa stało. – Przeniosłam wzrok na innych.

- Boże, patrzcie która to godzina – Kaleb wskazał palcem na nadgarstek, na którym nie było zegarka i podniósł się z miejsca.

- Przecież jest dopiero dwudzie... - Steaven nie dokończył mówić, bo jego przyjaciel uderzył go w tył głowy – a no tak, no tak... późno już się zrobiło – również wstał i pchnął Kaleba w stronę wyjścia.

Patrzyłam na nich ze zdziwieniem, nie wiedząc czemu aż tak bardzo próbują ominąć ten temat. Kiedy zauważyłam, że Camila również podnosi się z miejsca, chwyciłam za jej koszulkę i pociągnęłam ją w dół.

- Siadaj. – nakazałam ostrym tonem – Gadaj o co z nią chodzi – przekręciłam się w jej stronę. Dziewczyna patrzyła wszędzie, tylko nie w moje oczy, przez co złapałam za jej szczękę i skierowałam ją w swoją stronę.

- Ja nic nie wiem – pokręciła delikatnie głową i ponownie spojrzała gdzieś w dal.

- A co się stało z „nie dopowiadaj sobie niczego, tylko pytaj u źródła"?

- To źródełko już wyschło, poszukaj sobie innego – wyrwała się z mojego uścisku i wstała z siedzenia – widzimy się w akademiku... najlepiej nigdy – zasalutowała i pobiegła do wyjścia, po czym tylko krzyknęła „Chłopaki, czekajcie na mnie" i więcej jej nie widziano.

Obserwowałam ją przymrużonymi oczami, a następnie powolnym tempem, odwróciłam się w stronę Liama, który siedział wyluzowany na siedzeniu i trzymał rękę na oparciu za moją głową. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się do mnie niewinnie.

- No cześć, co tam słychać? – wyszczerzył zęby.

- Ty mi się nie wywiniesz, więc gadaj. Czemu wszyscy unikają jej tematu jakby była jakimś pierdolonym Voldemortem?

Chłopak głośno westchnął i poprawił się na siedzeniu.

- Sam nie wiem, nic takiego nie zrobiła. Khloé to była dziewczyna Jaydena. Spotykali się chyba przez pięć lat, a potem wyjechała bez słowa. Miller był w niej na maksa zakochany i nie zniósł tego zbyt dobrze. Szczerze mówiąc wszyscy myśleliśmy, że ta relacja się skończy małżeństwem i gromadą dzieci, bo nie widzieli świata poza sobą, jednak jak widać bardzo się myliliśmy. Nie wiem czemu się rozstali, ale nikt z nas nie dopytywał, bo to u niego drażliwy temat – wzruszył ramionami. – Ale skoro wróciła, to możliwe, że uda im się odratować ten płomyk, który w sobie kiedyś mieli.

Ostatni zachód słońcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz