- Wiedziałam, że jesteś niedojrzały, ale że aż tak? – oparłam łokieć o drzwi samochodu i przyłożyłam dłoń do czoła.- Słuchaj, szansa na darmowe piwo nie zdarza się często – poklepał w kierownice - więc jak ci mówią, że dostaniesz je jak zmieścić pięść swojego ziomka w buzi, to po prostu to robisz. – powiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- A dostałeś chociaż to piwo? – zapytałam, wgapiając się w szybę.
- Próbowałaś kiedyś wcisnąć pięść koszykarza do ust?
- Tak – moje ręce opadły z bezsilności na uda i delikatnie w nie uderzyłam – od razu po tym jak nakarmiłam Yeti w zeszły czwartek. - odpowiedziałam sarkastycznie, przewracając oczami.
- Yeti... – powtórzył zamyślony – No właśnie! To tak jakby Yeti próbował wcisnąć stopę w pantofelek kopciuszka. No kurwa, niemożliwe. Od początku skazany na porażkę - Peter zrobił smutną minę i przetarł niewidzialną łzę spod oka.
Mój brat to skończony debil, no po prostu idiota, o czym przekonywałam się za każdym razem, kiedy otwierał usta. Jednak, niechętnie musiałam sama przed sobą przyznać, że mimo wszystko będzie mi brakowało tych durnych rozmów. Z nim po prostu nie dało się nudzić. Dodatkowo, wiem, że nie robił tego specjalnie, ale zawsze, kiedy się odzywał, uświadamiałam sobie, że jednak nie jestem aż takim debilem jak myślałam. Pocieszał mnie fakt, że zawsze znajdzie się ktoś głupszy, a w tym przypadku, nie musiałam daleko szukać.
- O której masz dokładnie ten autobus? - zapytał, gdy wysiadaliśmy z auta na Union Station w Los Angeles.
- Za dwadzieścia minut, ale chyba już go widzę, o tam stoi. – pokazałam na niego palcem.
Niedaleko nas stały dwa ogromne busy, w kolorach butelkowej zieleni i żółci, z napisem CXU, a pod nim o wiele mniejszym drukiem Celestiax University of Santa Monica.
No właśnie... Celestiax. Mogłoby się wydawać, że to okrutne, jechać na wymarzoną uczelnie swojego rodzeństwa, ale wyjątkowo w tym wypadku, nie chodziło mi o dokuczenie mu. Głupio się czułam, jechać tam ze świadomością, że mój brat marzył o niej tak bardzo jak ja, a może i nawet bardziej, skoro on sam z niej zrezygnował dla naszego dobra. Niejednokrotnie rozmawiałam z nim o tym i dopytywałam, czy nie będzie się z tym źle czuł. Zarzekał się, że nie obchodzi go to, bo sam wybrał, że tam nie pójdzie, a teraz i tak jest już za późno, bo oferta wygasła lata temu. Powtarzał to wielokrotnie i to z takim przekonaniem, że zaczęłam mu wierzyć, jednak, kiedy zobaczyłam w jaki sposób spojrzał na logo uczelni, od razu wiedziałam, że żałuje decyzji którą podjął. Ja sama też nie planowałam zmieniać uczelni, jednak te kpiny ze strony rówieśników mnie okropnie dobijały i chciałam się wynieść z San Bernardino najszybciej jak to było możliwe. Myślałam, że na studiach ludzie o tym zapomną, a jednak tam było jeszcze gorzej. Albo wyzywali mnie od ćpunek, albo podchodzili, myśląc, że jestem dilerką i że sprzedam im działkę, co wiązało się z kolejnymi plotkami na mój temat. Zmiana uczelni nie była nawet moim pomysłem. Któregoś dnia, kiedy wracałam z Evą do domu, na bocznej ścianie zastałyśmy napis „ćpunka", który był namalowany czerwoną farbą w sprayu. Po tym incydencie, babcia zadecydowała za mnie, bo bała się o moją psychikę. Chciała, żebym opuściła rodzinne miasto i mogła żyć w spokoju. Na szczęście nie musiałam zaczynać studiów od początku. Wystarczyło, że napisałam kilka esejów i egzaminów, które miały potwierdzić, że nie będę do tyłu z materiałem, a fakt, że miałam naprawdę dobre stopnie, bardzo mi w tym pomógł.
- Stresik? – wyciągnął i otworzył nową paczkę papierosów, po czym skierował ją w moją stronę.
- Jak cholera - po chwili zastanowienia sięgnęłam po jednego. Kiedy to zrobiłam, chłopak schował resztę do mojej torby, nie zabierając żadnego dla siebie.
CZYTASZ
Ostatni zachód słońca
Fiksi RemajaOna panicznie boi się szybkiej jazdy i wszystkiego, co jest związane z samochodami. On bierze udział w nielegalnych wyścigach i nie potrafi nikomu zaufać. Kiedy w ich życiu pojawia się tajemnicza koperta, zostają zmuszeni, żeby ze sobą współpracować...