Kocham cię.Powtarzałam te dwa słowa, jak mantrę, wciąż niedowierzając, że opuściły jego usta.
Kiedy tylko usłyszeliśmy z głośników słowo „zero", stalowa brama zaczęła powoli sie unosić. Od razu głosy ludzi stały się bardziej wyraźne, tak jak ich wiwaty i towarzysząca im muzyka. Pierwsze co zauważyłam to ogromny telebim po prawej stronie toru, na którym wyświetlały się inicjały „B.R". Przy bocznych krawędziach startu, znajdowało się około dwudziestu ludzi w kominiarkach. Wydawali się ledwo wytrzymywać w miejscu z ekscytacji. Niektórzy wskazywali na nas palcami, a inni przekazywali sobie pieniądze, zapewne zakładając się o wyniki wyścigu. Zmrużyłam oczy, aby dopatrzeć się co znajduje się przed nami. Dzięki Bogu, że Jayden napisał mi pięć wiadomości „przypominajek", żebym założyła soczewki. Po drugiej stronie pomieszczenia stał mężczyzna w kominiarce, który ruchami rąk, pokazywał, że mamy wyjechać.
- Musimy podjechać na wyznaczone miejsce – powiedziałam do Jaydena – prosta przez dziesięć metrów, przed nami jest człowiek. Nie przyspieszaj za bardzo.
- Jak teraz wiem, że przed nami jest jeden z tych pojebów, to ciężko mi się powstrzymać, żeby nie wjechać prosto w niego. – żachnął się.
- Zatrzymaj – powiedziałam, kiedy podjechaliśmy na wyznaczone miejsce.
- Z tyłu u góry – usłyszeliśmy w słuchawce głos Camili, przez co przypomniałam sobie o słuchawce, którą przez cały ten czas miałam uchu.
Miałam nadzieję, że nie słyszała tego, o czym rozmawialiśmy z Jaydenem. Nie chodziło o to, że się tego wstydziłam, po prostu chciałam, żeby ten moment był tylko nasz. Nie wiedziałam, czy nie komentowała tego, ponieważ zdecydowała się nie przerywać nam tego momentu, czy rzeczywiście nie skupiała wtedy na nas uwagi, ale i tak byłam jej wdzięczna za to, że nie obróciła tego w żart.
Po jej słowach, rozejrzałam się dookoła i wtedy ujrzałam na dachu garaży dwie „loże". Na tej większej – środkowej – były dwa sporej wielkości siedzenia, które zajmowali dwaj jeszcze więksi mężczyźni. To pewnie byli ci bracia, przez których to wszystko się działo. Obok nich stało jeszcze kilka innych osób, którzy oczywiście byli w kominiarkach, a jednym z nich musiał być Flash. Od razu przy tej loży znajdowała się druga, gdzie było znacznie więcej osób. Jak na to, że całe przedsięwzięcie miało być tajne, było naprawdę sporo osób. Po kilku sekundach dostrzegłam w tłumie Camilę, mimo jej kominiarki, bo pokazywała w naszą stronę wyciągniętego kciuka do góry.
- Co do cholery?! – pisnęłam, kiedy mężczyzna wkominiarce otworzył drzwi z mojej strony, a drugi ze strony Jaydena.
Skupiłam się bardziej na tym co robią jemu, bo nie chciałam żeby coś mu się stało. Na całe szczęście, mężczyzna tylko poprawił jego maskę i dokleił jej brzegi taśmą, tak, żeby na pewno nic nie widział, po czym zamknął drzwi.
- Spokojnie – powiedział do mnie Jayden, kiedy mężczyzna po jego stronie, chwycił jego twarz i przekręcił ją w swoją stronę. Na całe szczęście, nieznajomy tylko poprawił jego maskę i dokleił jej brzegi taśmą, tak, żeby na pewno nic nie widział, po czym z trzaskiem zamknął drzwi.
- Ręce – powiedział spokojnie mężczyzna obok mnie, więc przeniosłam na niego wzrok z opóźnionym refleksem – Ręce! – powtórzył o wiele groźniej, kiedy nie zareagowałam.
Wystraszona, wyciągnęłam niepewnie dłonie w jego kierunku, a ten szarpnął za nie, a następnie założył mi na jeden nadgarstek kajdanki. Przeciągnął drugi koniec za uchwyt w drzwiach, po czym przykuł mój drugi nadgarstek. Skrzywiłam się z bólu, kiedy metal wbił mi się w skórę. Nie spodziewałam się od nich przesadnych uprzejmości i futerka, które nie zraniłoby mi dłoni, jednak mogli sobie oszczędzić zatrzaśnięcie metalu na mojej skórze.
CZYTASZ
Ostatni zachód słońca
Teen FictionOna panicznie boi się szybkiej jazdy i wszystkiego, co jest związane z samochodami. On bierze udział w nielegalnych wyścigach i nie potrafi nikomu zaufać. Kiedy w ich życiu pojawia się tajemnicza koperta, zostają zmuszeni, żeby ze sobą współpracować...