5. Pan Hipcio

3.5K 91 54
                                    

!!!TW: SA!!!

W przeszłości, już kilka razy zdarzyło mi się rozmyślać o śmierci. Jak wygląda koniec? Czy nie lepiej byłoby oszczędzić sobie problemów i zmartwień? Czy kogoś będzie obchodzić to, że już mnie nie ma? Co będzie po śmierci? Czy niebo rzeczywiście istnieje, czy może po prostu znikamy? Tyle razy, te pytania krążyły w mojej głowie, że już nawet nie byłam w stanie ich zliczyć. Jednak dopiero kiedy oślepiły mnie te cztery rażące światła, naprawdę poczułam, że to może być koniec. Dopiero to zdarzenie uświadomiło mi, że jednak warto jest się trochę natrudzić, tylko po to, żeby móc żyć. Dodatkowo, uznałam to za przesadną ironię, że los właśnie w taki sposób chciał ukrócić moje życie.

Nie miałam pojęcia, kiedy te auta znalazły się obok mnie. W jednej sekundzie widziałam dwie pary rażących lamp, zbliżające się w moim kierunku w zatrważającym tempie, a w drugiej, czułam wiatr po obu stronach mojego zwiotczałego ciała, kiedy auta mnie wyminęły. Oglądając filmy, zastanawiałam się, czemu ludzie, którzy zaraz mieli być potrąceni, nigdy nie uciekali na bok, tylko stali w miejscu. Teraz wiedziałam, że jest to po prostu niewykonalne. W takich momentach wszystko dzieje się tak szybko, że nie da się zareagować. Jednocześnie, wydaje się, że otaczający cię świat zaczyna zwalniać, jednak ciężko zmusić ciało do posłuszeństwa, kiedy całe życie przelatuje ci przed oczami.

- Przemywasz mi tego paznokcia już dobre dwie minuty.

- Co? – przeniosłam wzrok na Camile, a następnie spojrzałam na jej dłoń - A tak, przepraszam. Już, gotowe – wymusiłam uśmiech.

-  No, no... powiem szczerze, że wyszły ci lepiej niż mojej kosmetyczce – przyznała z uznaniem, wpatrując się w swoje nowo zrobione, przedłużone, czerwone paznokcie.

- Dalej myślisz o tamtej sytuacji, co? – powiedziała Emily - Przecież już minęło pare dobrych dni.

- Tak wiem, ale wciąż przed oczami mam ten widok – opuściłam wzrok i zaczęłam miętolić w dłoni swoją kołdrę. – Nie rozumiem tylko, jak mogli jeździć po terenie kampusu. Czytałam w internecie...

- Widziałaś ich twarze? – wtrąciła Camila – Albo może zapamiętałaś rejestracje, markę, czy... no cokolwiek. – dopytywała.

- Ja... nie wiem, to stało się tak szybko. Jedyne co zapamiętałam to jaskrawy, zielony kolor samochodu z czarnym paskiem przebiegającym wzdłuż maski. Drugie auto było granatowe? Albo nie, bordowe? Sama już nie wiem – oparłam głowę o dłonie.

Jedyne co doskonale pamiętałam, to okropne uczucie, jakby świadomość, że zaraz wszystko się skończy. Nie wiedziałam jakim cudem mnie wyminęli. Miałam wrażenie, że nie zważali na to czy mnie przejadą, czy nie. Jechali łeb w łeb i żaden z nich nie miał zamiaru się zatrzymać, albo chociaż zwolnić.

- Postaraj się cokolwiek przypomnieć, może jednak ci się uda, żeby można było to gdzieś zgłosić. W przeszłości, władze Celestiax już się zajmowali podobną sprawą i był spokój.

- A według mnie, powinnaś o tym zapomnieć - Cara położyła rękę na moim ramieniu - Od dłuższego czasu nie było słuchu o nielegalnych wyścigach. To pewnie jednorazowa akcja i nie ma co tego roztrząsać. Wiem, że to może byc ciężkie, ale staraj się tego nie rozdrapywać. W ten sposób łatwiej uda ci się o tym zapomnieć – uśmiechnęła się do mnie i wróciła na swoje łóżko.

„FCA"

LIAM:
Ktoś w nocy się wkradł na hale.
Cały parkiet jest w graffiti.

KALEB:
A co z meczem? Przecież ma być za dwa dni.

STEAVEN:
Czyszczą boisko od rana. Podobno ma się odbyć zgodnie z planem, ale niestety bez publiczności.

Ostatni zachód słońcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz