~kilka dni później~
Dziś jest ceremonia oddania ziem, służki poprawiały ostanie szczegóły, odesłałam list do matki, Atisa potwierdził że ro ona i wytłumaczył w skrócie ich plan, pogodziłam się z IRem, moje smoki urosły i dosięgają mi do kolana, teraz tylko zostać spadkobiercą Polski i przywrócić monarchie Polską. Czułam stres że coś pójdzie nie tak, ale niby co?. Sama nie wiem.Spojrzałam na siebie w lustro byłam w czerwonej sukni gdzie miałam odkryte barki, a pod nimi był czerwony materiał który kończył się przy gorsecie. Na złączeniu materiału i gorsetu dokładnie na środku była przyczepiona broszka z białym kamieniem otoczonym złotem.
Suknia nie byłam zbyt obszerna i podobało mi się to, w tedy jedna służka założyłam mi złota pelerynę, która zapisała się na dwa smoki, specjalnie na moje zamówienie.
-księżniczko-nagle powiedziała jedna z służek.
Spojrzałam na nią, a ona trzymała diadem który włożyła mi na głowę. Znów spojrzałam na swoje odbicie, połowa włosów była spleciona w 2 warkocze które się ze sobą łączyły, a reszta włosów opadała mi na plecy i barki. W włosy miałam wplecioną koronę z białymi kamieniami. Byłam gotowa.
Po czasie byłam już w sali tronowej gdzie znajdowali się wszyscy od lordów do królów i królowych. Stałam po między ZSRR, a Iwanem, obok tronu na którym siedział IR i czekał na znak że wszyscy są gotowi.
W końcu dostał znak i wyprostował się na tronie.
-cisza-powiedział, a wszyscy się uciszyli-dziś jest wyjątkowy dzień, dziś oddaje ziemie Rzeczypospolitej, spadkobierca ziem Rzeczypospolitej dostanie wojsko Rzeczypospolitej i tron.-spojrzał na nas i się uśmiechną-moje dzieci, za nie długo jeden z nich będzie rządzić Rzecząpospolitą.
Skierował głowę w stronę jakiegoś typka, który dał IR list. IR otworzył i spojrzał na tłum, a potem na nas, uśmiechną się i spojrzał na list, aby go przeczytać.
-spadkobiercom tronu Rzeczypospolitej,ziem Rzeczypospolitej oraz wojska Rzeczypospolitej, zostaje moje dziecko z trzeciego małżeństwa, mój drugi syn,książę Iwan-spojrzał na Iwana
Co. Co on powiedział? Iwan? Przecież on ledwo trzyma miecz w ręce, a co dopiero ma być spadkobiercą. Iwan spojrzał na mnie, a ja na niego, widziałam że cieszył się z tego i to bardzo,jebany śmieć. Iwan podszedł do IR i ukłonił się, a następnie staną przednim, kilka centymetrów przed schodami.
-oto on, spadkobierca ziem Rzeczypospolitej, książę Rzeczypospolitej i przyszły król Rzeczypospolitej.-powiedzieli triumfalnie
Jebany chuj, jak mógł, dobrze wiedział jak mi na tych ziemiach zależy, ale i tak je dał Iwanowi. Zacisnęłam pięści z gniewu, chciałam przywalić mu w twarz, chciałam już iść wjebać, ale poczułam jak ktoś opłata mój nadgarstek. Spojrzałam na nadgarstek, a potem na osobę która go oplatała. ZSSR, spojrzał na mnie ukradkiem i puścił mój nadgarstek. ZSSR mnie powstrzymał, nie wiary godne.
Moją uwagę przykuł Atis przed Iwanem, Atis jest generałem, więc on powinien klęknąć. Ale nic nie robił tylko stał przed nim i patrzył na niego.
-klęknij-powiedział trochę podenerwowany Iwan
Wiedziałam że Atis nie klęknie, bo przede mną klękał.
-klękaj!-krzykną Iwan
W tym momencie Iwan wyciągną miecz i przyłożył oszczę do gardła Atisowi. Po czynie Iwana, wszyscy obecni Polscy straże, a ich zbyt dużo nie było bo tylko 6, wyciągnęli miecze i przybrali pozycje bojową. Atis, wykorzystał okazje kiedy Iwan był rozproszony i wyciągną swój miecz, którym odepchną ostrze przy szyi. W tym momencie zaczęli się bić, było tylko słychać stukot odbijanych metali przez siebie i krzyki kobiet. Miałam dość, musiałam to przerwać.
-Atis, przestać-powiedziałam, ale on nic nie usłyszał
Dalej była słychać stukot metali i krzyki, ruszyłam w ich kierunku i krzyknęłam.
-Atis, przestać!
Atis zareagował i szybko klękną, przy tym unikając ciosu Iwana. Gdy byłam wystarczająco blisko stanęłam przed Atisem. Atis, schował miecz i powiedział.
-Przepraszam księżniczko
Spojrzałam na niego i po tem na Iwana który był kurwiony
-Ogarnij się, idziemy.-powiedziałam stanowczo.
Zaczęłam iść w stronę wyjścia, a Atis za mną. Po chwili Polscy żołnierze też i jakby nigdy nic wyszliśmy z sali tronowej.