Rozdział 10 - Mamo? 💗

542 15 2
                                    

- Mamo? - krzyknęłam. Obudziłam się w czarnym miejscu. Mama patrzyła na mnie z troską.

- To ja myszko, co tu robisz - Mama

- Znalazłam się tu, bo popełniłam samobójstwo. Czy ja umarłam? - Hailie

- Nie ale jesteś bardzo blisko do śmierci - Mama

- Musisz się obudzić, zrób to dla braci, kochają cię, zrobią dla ciebie wszystko - Mama

- Nie chcę się budzić! Chcę zostać z tobą - Hailie

- Hailie kocha.. - Mama

- Nie Mamo, przytul mnie, proszę. - Hailie

Nagle Mama przestała mnie prosić, ale otworzyłam oczy.
Byłam sama w sali spojrzałam na kalendarz. 09.02 Leżałam tu 3 dni. Nagle znowu zamknęłam oczy. Obudziłam się (jak mi się wydawało) parę godzin później. Nie leżałam w szpitalu. Chwila czy ja umarłam?! Leżałam w trumnie. Najprawdopodobniej już miałam pogrzeb. Przeżyłam swój własny pogrzeb! Było tu mało tlenu więc oszczędzałam powietrze, starałam się je wdychać rzadko. Szukałam telefonu. Jest. Był obok mnie. Może bracia liczą że się z nimi skontaktuję. Wiedzą że to nie możliwe ale tego chcą. Może i nawet cholernie chcą. Zadzwoniłam do Vinca. Odebrał za 2 razem.
- Vince?
- Kto mówi
- Hailie, Hailie Monet
- To nie możliwe, ona umarła miesiąc temu
- Nie umarłam, ja żyję!

Rozłączył się. Nie no brat roku. Nie uwierzył mi.

Dzwoniłam do Willa, Dylana, Tonego i nawet Shana. Nic. Myślą że nie żyje. Ten telefon z którego dzwoniłam był mój. Wybrałam numer do Monty'ego [uznajmy że Hailie miała w tedy 16 lat - autorka] Nic. Maya. Nic. Jednak musiało to nastąpić. Odwlekałam tą decyzję. Adrien Santan. Odebrał.

- Halo kto mówi?
- To ja Hailie, Hailie Monet
- Hailie to naprawdę ty?
- Tak proszę pomóż mi się wydostać z trumny w której leżę, kończy mi się tlen. Zaraz naprawdę mogę być umrzeć!
- daj mi 7 minut
- Dziękuję
*Skip time przyjazd Adriena*
Ledwo oddycham, lecz nagle jakoś Adrienowi udaje się mnie wyciągnąć. Powiedziałam mu żeby, wszystko zostawił jak było zanim udało mu się mnie wyciągnąć(teren obok mojego grobu był rozkopany).
- Zawiozę cię do mojego domu, Ok? - Adrien
- Dobrze - Hailie
*Skip time Przyjazd do domu Adriena*
- Czy mogę zapytać się, czemu twoi bracia cię jeszcze nie wyciągnęli? - Adrien
- Oni *zaczęły mi się robić łzy w oczach* nie chcieli mi uwierzyć. Myśleli że ja umarłam, a tak naprawdę jak byś nie przyjechał to za chwilę mogłoby tak być. - Haillie
- Chodź ze mną pojedziemy do galerii, kupię ci ubrania, pojedziemy na jedzenie i jeśli spotkamy twoich braci to również i nowy numer - A
- Okej, dziękuję że dla mnie to
robisz - H
- Nie ma problemu - A
*W galerii - Sklep z ubraniami*
- Wybieraj Hailie - A
Miałam trudny wybór, nie chciałam żeby wydał na mnie pieniądze, ale wiedziałam że będą mi potrzebne ubrania, bo nie będę chodzić przy nim nago.
- Nie krępuj się Hailie Monet, możesz wziąść co chcesz - A
- Naprawdę? - H
- Tak - A
Wzięłam 5 par spodni, 5 bluzek, 3 bluzy, 2 krótkie spodenki.
- Idziemy do sklepu z butami - A
W sklepie z butami kupiłam Czarne conversy (nie bijcie, nie wiem jak to się pisze - Autorka). Białe Nike Air fors 1.
- Jesteś głodna? - A
- Nie - H
Byłam głodna, w chuj głodna. Ale wiedziałam że jestem gruba.
- Hailie Monet, czy się głodzisz? - A
Klamka zapadła. Nie ma odwrotu, muszę mówić prawdę.
- Powiedz mi proszę. - A
Zdziwiłam się, mu naprawdę zależało
- Tak, zanim "umarłam"- H
- Chodź musisz coś zjeść - A
- No dobrze...
W drodze do MC Donalda bo tam poszliśmy. Trafiliśmy na... braci Monet. Dokładnie na Vincenta i Willa. Widziałam torbę z Diora więc pewnie poszli po perfumy. Zrobiło mi się przykro. Bo ze mną, ani Will, ani Vince nie mieli na to czasu. Nie poznali mnie. Tak szybko zapomnieli o siostrze którą napewno "kochali". Ale chyba nie zwrócili by na mnie uwagi gdyby Will nie zobaczył kolczyków od mojej mamy, a Vince Adriena. Tak dokładnie to 16 dziewczyny, bo siostry Adriena były od niego starsze. Will podszedł do mnie i zapytał

- Hailie?

[Przed poprawą 609 słów]
632 słowa

Rodzina Monet - moja wersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz