Rozdział 12 - Nie żartuje 💗

488 11 3
                                    

- Hailie wróć do domu
-----
Te słowa zaczęły dźwięczeć w głowie, w pewnym momencie zaczęło mi się robić słabo.
- Hailie? -  zapytali Vince i Will na raz
Upadłam z chukiem na podłogę. Adrien zaczął wybierać numer do szpitala. Chłopcy mnie ocucali do przyjazdu karetki.
---
- Mamo?
Znowu, znowu obudziłam się w czarnym pomieszczeniu i widziałam mamę
- Tak, to ja
- Myszko musisz się obudzić
- Nie chcę
- Musisz być razem z braćmi, brakuje im ciebie
- Nie Mamo, chcę być z tobą
---
Jednak świat jest przeciwko mnie. Obudziłam się.
Znajdowałam się w sali szpitalnej, a obok mnie cały czas coś pikało. Przy mnie byli moi cholerni bracia i Adrien. W ciąż jest mi przykro, ale im wybaczyłam. Kto zobaczył pierwszy, że się obudziłam?
Oczywiście że Monet i tym Monetem musiał być TONY. Niestety nie był dla mnie miły, ale może się zmienił.
Nie wiem.
- Hailie, brakowało nam ciebie. - T
Prychnęłam. Gdy dzwoniłam napewno (wyczujcie sarkazm)
- Gdy dzwoniłam byłam dla ciebie Martwa rozumiesz?! Martwa. W tym momencie jest mi przykro i źle z tym że tak mnie postrzegliście. Wybaczyłam wam, ale to kurwa cały czas boli. - H

Wszyscy zamilkli

- A teraz przepraszam ale czy wszyscy oprócz Adriena mogliby wyjść?
- No chyba sobie dziewczynko żartujesz! - D
- Nie żartuje, Adrien możesz na 2 minuty wyjść? - H
- Ok, ale jak coś będzie się działo informuj. - A
- Ok - H
Wyszedł
- Więc z Wami nie chcę mieć doczynienia, jeśli jeszcze 3 razy wtargniecie w nie bez zaproszenia wtedy zupełnie się od was odetnę, zrozumieliście? - H
- Jak ty sobie to wyobrażasz?! - D
- Normalnie, I chciałam powiedzieć że wszyscy liczycię się razem.
*do sali weszła lekarka*
- Panno Hailie Monet, musimy wykonać Pani zabieg. - Lekarka
W pewnym momencie zabiegu poczułam jakbym zasypiała. Ale na siłę. I zasnęłam.
Czułam się jak bym umierała. I może faktycznie tak było?

[Przed poprawą 279 słów]
298 słów

Rodzina Monet - moja wersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz