XI. Przyrzekam

408 11 0
                                    

Trzecia zasada dynamiki Newtona mówi o tym, że oddziaływanie dwóch ciał jest zawsze wzajemne.

Pierwsza wspomina, że jeżeli na ciało nie działa żadna siła lub działające siły się równoważą, to ciało pozostaje w spoczynku lub porusza się ruchem jednostajnym prostoliniowym.

Druga brzmi bardzo podobnie do pierwszej, jednak wspomina, że jeśli na ciało działa stała niezrównoważona siła, to ciało porusza się ruchem jednostajnie zmiennym z przyspieszeniem.

Mogłabym kłamać, że rozumiem te zasady, ale nigdy nie uważałam na lekcjach fizyki, a w ciągu wakacji mój mózg się resetował.

Ja jednak znałam dodatkowo jeszcze jedną zasadę dynamiki - zasadę dynamiki Summer Cooper.

Brzmiała ona tak:

Gdy ciało A, oddziałuje na ciało B - to szanowne ciało C się nie wpierdala.

Była ona o wiele prostsza w zrozumieniu, niż jej trzy poprzedniczki - ale Mindy tak nie uważała.

Nie trzymała się swojej roli jako ciało C.

Wpierdalała się.
Wszędzie.

Na początku się nie odezwałam.
Jechaliśmy na dwa auta - prowadził Olly i Jass.
W moim Jeepie zmieściłam się ja, Tremblay, Kyle i Mindy
U Jass bliźniacy i Lily. Taki był plan od początku i... i to jedyne co poszło z planem.

- Dobra, chyba wszystko weszło. - uśmiechnęłam się, gdy wszystkie nasze bagaże zmieściły się na pakę Jeepa, dzięki czemu nie musieliśmy upychać niczego do małej osobówki Jass.
Zamknęłam kalpę i ostatni raz poprawiłam pasy jakimi przyczepiliśmy stos walizek do samochodu. - Możemy wsiadać. - zacisnęłam dłoń na pasku swojej materiałowej torby i ruszyłam w stronę pasażera z przodu.

- Portland lecimy! - krzyknął Kyle, na co jedynie się zaśmiałam.

- Może shota na rozruszanie przed jazdą? - zaproponował Aaron, na co nie wiedzieć czemu miałam ochotę się zgodzić. - Poza kierowcami oczywiście. - uśmiechnął się, rozkładając ręce.

- Napijemy się na miejscu. - zarządziła Mindy, przechodząc koło mnie.
Wszyscy przyjęli to z lekkim rozczarowaniem, ale nikt nie dyskutował.

Złapałam za klamkę drzwi w momencie, kiedy Olly wsiadła na miejsce kierowcy.

- Przepraszam. - usłyszałam za swoimi plecami. Zmarszczyłam brwi, odwracając się w stronę wysokiej blondynki. - Mam chorobę lokomocyjną. - mruknęła, jakby mnie to w ogóle interesowało.

- Gratulacje? - prychnęłam cicho i otworzyłam drzwi, wrzucając na siedzenie swoją torbę.
Dziewczyna chrząknęła.

- Ja siedzę z przodu. - i nim cokolwiek zdążyłam powiedzieć, wcisnęła się na siedzenie, zanim zdążyłam z niego zabrać swoje rzeczy.

Stałam lekko zdezorientowana, kiedy po chwili podała mi moją torbę i z głupim uśmiechem na ustach, zamknęła mi drzwi przed nosem.
Co to...

- Summer, wsiadasz? - uniosłam spojrzenie na wychylającego się z okna Kyle. Uśmiechnęłam się w jego stron i skinęłam głową, ruszając na tylne siedzenie.

Już w tamtym momencie wiedziałam, że Mindy będzie pieprzoną cytryną w naszym składzie ciał. W końcu "C" do czegoś zobowiązuje.

🌼🌼🌼

- Robimy postój?- usłyszałam po wyciągnięciu słuchawki z ucha. Spojrzałam na Kyle i lekko skinęłam głową.

- Sikać mi się chce. - dodałam, chowając kabel do swojej torby. - I potrzebuję wypić kawę.

- Sikałaś na poprzedniej stacji. - prychnęła Mindy, a ja zawróciłam uwagę, że szmata ułożyła swoje nogi na desce rozdzielczej.
Nie dość, że w nieswoim wozie czuje się jak księżniczka to jeszcze księżna ma tupet wypominać mi kiedy się załatwiałam.

Trasa z nią nie była łatwa, bo mimo że siedziała cicho dziewięćdziesiąt procent czasu, te dziesięć było zbyt męczące.
Zmieniała co chwilę piosenki, oglądała jakieś gówna na telefonie i śmiała się głośno, gadając co jakiś czas o jakiś głupotach do Olly'ego. Widziałam, że Kyle'a też to męczy, więc pożyczyłam mu moje słuchawki bezprzewodowe.

- Luz, też muszę do kibla. - zwróciłam swoją uwagę ku kierowcy. Tremblay spojrzał na mnie we wstecznym lusterku i wdziałam, jak marszczą mu się kąciki oczu. Uśmiechał się w moją stronę. - Kyle, daj znać Jass, że za jakieś pięćset metrów mamy stację i zjeżdżamy.

- Jasna sprawa. - spojrzałam kątem oka, jak chłopak wysuwa ze swojej kieszeni telefon. Gdy przeniosłam swoją uwagę na przednią szybę, ujrzałam z daleka wysoki znak informujący o cenach paliw oraz jakąś reklamę o hot dogu i kawie.

Boże, ale miałam ochotę na hot doga.

- Jass zjechała na wcześniejszej, więc podjedzie tutaj z resztą za jakieś dwadzieścia minut. - Olly jedynie wzruszył ramionami na słowa chłopaka.

Wysiadłam z samochodu i rozciągnęłam swoje obolałe po prawie dwugodzinnej jeździe mięśnie. Droga do Portland nie była bardzo długa, ale przez chorą trasę jaką wskazała nawigacja, jedziemy dwa razy dłużej, niż powinniśmy w rzeczywistości.

- Dobra, komu co zamówić? - zagadnął Kyle, na co lekko rozszerzyłam oczy.
Skąd miał kasę na takie szastanie nią?

- Weź mi małą kawę i hot doga. - uśmiechnęłam się w jego stronę, opierając swój łokieć o jego ramię. Oczywiście, aby to zrobić, musiałam stanąć na palcach.

- Spoko, w apce pokazuje mi zestaw za niecałe dziesięć dolców. - wyszczerzył się, pokazując mi ekran swojego smartfona, kiedy kierowaliśmy się do wejścia na stację.

- Pobrałeś aplikację stałego klienta, będąc tutaj pierwszy raz? - parsknęłam pod nosem na jego zdziwienie.

- No a co? Zajebiste zniżki mają. - wzruszył ramionami i wchodząc przez rozsuwane drzwi do wnętrza małego sklepu, od razu skierował się do dość sporej kolejki do kasy.
Pogoda nie była zła, mimo lekkiego zachmurzenia i tak było gorąco, więc połowa podróżnych która również zapewne jechała do Portland, kupała wodę i jakieś batoniki.

Przeszłam między regałami, podchodząc do małych drzwi na samym końcu. Nie było żadnej kolejki, więc od razu weszłam do środka, gdzie znalazłam dość sporą łazienkę z przystosowaniem dla osób niepełnosprawnych.

Och Lordzie, w końcu. Mój pęcherz ledwo to wytrzymywał.

Umyłam dłonie i uniosłam spojrzenie na swoje odbicie w lustrze. Miałam lekko sine cienie pod oczami oraz bladą cerę. Podejrzewałam o to moją chorobę lokomocyjną - z którą nie kłamałam.
Wzięłam tabletki w czasie trasy, ale dalej nie była to podróż moich marzeń. Tylne kanapy w samochodach nie był dla mnie dobrym miejscem.

Wyszłam z łazienki, spinają swoje włosy gumką. Pasemko wypadło z upięcia tak jak zawsze, ale nie zakładałam go za ucho. Pozwoliłam mu opaść delikatnie na moje oczy i jedynie zawinęłam je sobie na palec, podchodząc do stojących w kolejne Olly'ego i Kyle'a

- Gdzie Mindy? - zagadnęłam, czując, jak chęć na mojego hot doga mija. Poczułam się gorzej niż kiedy byłam w samochodzie i przyczyną tego był mdlący zapach benzyny.
Nie dała po sobie jednak tego poznać, jedynie chwyciłam butelkę wody z rąk kuzyna, i pociągnęłam z niej kilka łyków.

- Wyszła na zewnątrz i tankuje samochód. - skinęłam głową, przecierając usta.

- Pójdę do niej. - chrząknęłam, starając się pozbyć nieprzyjemnego smaku z ust. - Muszę się przewietrzyć.

- Okej, ale uważaj na siebie. Jesteś strasznie blada. - skomentował Kyle, na co jedynie machnęłam dłonią.
Tremblay się nie odezwał, jedynie przyglądał mi się z uwagą.

- Przejdzie mi. - a przynajmniej taką miałam nadzieję. Przez całą drogę nie było źle, trochę mnie mdliło, ale teraz czułam wręcz, jak żółć podchodzi mi do gardła.

Cholera, może nie powinnam teraz jeść.

Skierowałam się na zewnątrz, obierając za cel Jeep oraz jego tylne siedzenie, na którym znajdowała się moja torba z tabletkami w środku.
Potrzebowałam chyba dodatkowej porcji leków.

- Nie zalewaj do pełna, bo stary ma coś z bakiem i strasznie ulatuje z niego paliwo. - mruknęłam do blondynki, kiedy otwierałam drzwi po przeciwnej stronie samochodu. W odpowiedzi jedynie prychnęła. - Mówię serio, będziesz tracić kasę bez sensu.

Zanurkowałam wewnątrz samochodu, sięgając po torebkę. Czułam, jak w samochodzie robi się gorąco przez nagrzewające go słońce, a sam zapach benzyny w jego wnętrzu był mocniejszy, niż na zewnątrz.

- To może naprawcie samochód. - rzuciła wściekła, trzaskając zamknięciem od baku.
Zrobiła to na tyle mocno, że samochód się zatrząsnął, a ja przystawiłam dłoń do ust, czując, jak wcale mi to nie pomaga i mdłości się nasilają.

- Szmata. - szepnęłam pod nosem, łapiąc między palce listek z małymi, różowymi tabletkami.
Od razu wygrzebałam się również z samochodu. Wycisnęłam dwie na swoją dłoń i wrzuciłam do buzi, połykając od razu.

- Słyszałam. - obróciłam się w kierunku dziewczyny, która ze skwaszoną miną założyła ręce na piersi.

- Super, chcesz medal za największe gumowe uszy w okolicy? - rzuciłam prześmiewczo, wsuwając dłonie do kieszeni swoich jeansowych szortów.
Nie odpowiedziała. Jedyni przewróciła oczami i wyciągnęła komórkę, coś na niej wystukując. Ruszyłam więc ponownie w stronę sklepu na stacji.

- Smarkula. - odezwała się, gdy przechodziłam koło niej. Zatrzymałam się w pół kroku, otwierając szerzej oczy. - Nie wiem, dlaczego akurat ciebie wybrał na skok w bok.

- Słucham? - obróciłam się na pięcie.

- Taka prawda. Mamy przerwę w związku, a on bzyka akurat jakąś małolatę z sąsiedztwa. Myślałam, że niżej upaść nie można. - odrzuciła na bok swoje włosy i przejechała długimi paznokciami po swojej szyi. Dopiero wtedy zwróciłam uwagę na czerwonosine ślady na jej skórze. - Ale jak widać i tak mu nie wystarczasz.

Wryło mnie w ziemię, kiedy kolejne słowa opuściły jej usta. Rozchyliłam lekko swoje, mając nadzieję, że dziewczyna za chwilę zacznie się śmiać, tłumacząc wszystko żartem.
Ale tak się nie stało.

- Nie bawię się w żadne trójkąty, więc nie bardzo wiem, o czym mówisz. - wzruszyłam ramionami, widząc kątem oka, jak znajomy samochód wjeżdża na parking przy dystrybutorach paliwa.

Jass głośno uderzyła parę razy w klakson, zanim z okna wychylił się Aaron i głośno krzyknął coś dla mnie niezrozumiałego. Po chwili cała czwórka wysiadła z wozu.

- Jak widać, nie jesteś nawet dla niego na tyle ważna, aby wprost powiedział ci, że jesteś "tą drugą" - dodała, podchodząc bliżej mnie. Spojrzałam na jej lekko opaloną twarz i zmrużone przez słońce oczy. - Po prostu nie wchodź mi więcej w drogę, jasne? Olly i tak wróci do mnie. - i zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, zsunęła na swoje oczy okulary przeciwsłoneczne i przeszłą koło mnie, szturchając mnie ramieniem.

- Co jest Minds, już zmęczona jazdą?! - spojrzałam jedynie na śmiejącą się blondynkę, która pacnęła otwartą dłonią w tył głowy Alexa.
Cała ich grupa wyglądała na zgraną i zastanawiałam się, od jak dawna się znają. Z tego co zrozumiałam na imprezie urodzinowej Alexa, cała ta czwórka znała się jeszcze z liceum. Nie wiem więc kiedy dołączył się do nich Olly i Mindy, ale nie wyglądało to na znajomość paromiesięczną. Wręcz przeciwnie. Zachowywali się jak wieloletni przyjaciele.

- Hot dog i kawa dla... - odwróciłam się w stronę Kyle'a który z uśmiechem na ustach wręczył mi mój tymczasowy posiłek.
A mnie ponownie zemdliło.
Pieprzona choroba lokomocyjna.

- Średnio wyglądasz. - skomentował blondyn, na co jedynie wzruszyłam ramionami, zabierając kubek z ciepłą kawą. Mimo upału, czułam, ze to właśnie ten napój może mi pomóc.

- Choroba lokomocyjna. - skwitowałam. - Kurde średnio z tym hot dogiem... Hej! - zawołałam w stronę bliźniaków i dziewczyn. - Ma ktoś ochotę na hot doga?! - Aaron radośnie klasną w dłonie, zgłaszając się na ochotnika mojego posiłku, jednak to Alex po chwili znalazł się przy mnie, odbierając ciepłą bułkę z moich dłoni.

- Kutas! - krzyknął ten drugi, na co chłopak jedynie rzucił środkowym palcem.

- Dzięki Summer, umieram z głodu po tej podróży. - powiedział, zanim wgryzł się w wystającą z bułki parówkę.- Marnie wyglądasz. - dodał z pełną buzią, gdy upijałam łyk kawy.

- Mam chorobę lokomocyjną. - ponowiłam swoje wytłumaczenie, skupiając się na smaku kawy.
Chujowej kawy swoją drogą.

- Dlatego nie jesz? - spytał Aaron, na co skinęłam. Po chwili no całej naszej grupki dołączyła reszta dziewczyn.

- Zjem na miejscu. - wzruszyłam ramionami. - Jak u was podróż? - zagadnęłam, spoglądając na Jass. Uśmiech nie schodził jej z twarzy, a ciemne okulary przeciwsłoneczne odgarniały jej włosy z twarzy, kiedy nasunęła je na głowę. Zwróciłam wówczas uwagę na jej piegi. Dopiero wtedy je zauważyłam, bo dziewczyna zawsze chodziła w makijażu.
Dziś, jak widać go odpuściła.

- Usiądziesz z przodu. - zarządził Olly, zanim dziewczyna zdążyła odpowiedzieć na moje pytanie. Zmarszczyłam brwi, spoglądając na chłopaka, który jak gdyby nigdy nic, przeglądał dalej coś w telefonie, trzymając w drugiej dłoni kubek z kawą.

- No chyba żartujesz. - nie tylko ja byłam zaskoczona jego słowami. Mindy osunęła okulary z nosa i spojrzała na chłopaka, z lekko rozchylonymi ustami. - Ja tam siedzę.

- Ta, mi jest dobrze na tyle. - mruknęłam, na co oboje posłali mi dość wymowne spojrzenie. Oboje wiedzieli, że kłamie, ale Mindy to było na rękę. - Nie chcę robić problemu.

To był mój wóz, w sumie mojego dziadka, ale do cholery nie chciałam robić problemu! Co za absurd Summer.

- Niech siedzi z tyłu, ja mam chorobę lokomocyjną. - prychnęła, kończąc temat. Olly przewrócił oczami, a ja ponownie jedynie wzruszyłam ramionami.

- Ale może to spoko pomysł? Summer wygląda strasznie blado...

That's Up [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz