Rozdział 11

141 7 0
                                    

Marrie

Otworzyłam drzwi i zamarłam. Przedemną stał nie kto inny jak Caius Volturi! I wyglądał jak włoski model! Kiedy patrzyłam na te jego złote włosy miałam wrażenie że prawdziwy anioł zstąpił z nieba i przybył żeby wziąć mnie w swoje ramiona. Po części to była prawda. Tylko te krwisto czerwone oczy nie pasowały do całego obrazu jaki sobą przedstawiał. Otworzyłam usta i już miałam coś powiedzieć ale..zamknęłam drzwi! Tuż przed jego nosem!
- Co za cholera!?- wrzasnął Caius po angielsku.- natychmiast otwieraj!- rozkazał mi a ja go nie posłuchałam tylko oparłam się o drzwi. Oddychałam głęboko i niekontrolowanie. To się nie dzieje naprawdę. Mam chalucynacje. Pomyślałam i odychałam głęboko próbując się uspokoić i wyciszyć skołotane nerwy. Jednak Caius dalej dobijał się dalej do moich drzwi krzycząc głośne przekleństwa. Musiałam go powstrzymać bo w końcu usłyszą go sąsiedzi.- Otwieraj! Natychmiast! - krzyczał waląc w drzwi.
- Mistrzu takie wygrażanie nie pomoże.- odezwał się Alec zza drzwi.- ona jest przestraszona. Za co byłam mu wdzięczna. Jane prychnęła jak rozjuszona kotka. Najwyraźniej miała już dość tej sytuacji.
- To co proponujesz?- zapytał twardym tonem Caius. Alec nie zdołał nic powiedzieć bo otworzyłam drzwi.
- Wejdź.- powiedziałam sucho bo gardło miałam suche niczym wiór. Miałam nadzieję że w końcu sobie z tąd pójdą.

Gniewny Caius Volturi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz