Rozdział 7

74 2 0
                                    

Wstałem przed 7 zebrałem się i zszedłem na śniadanie wziąłem kanapkęi ją zjadłem po czym założyłem szarą czapkę i  wyszedłem na przystanek. Zauważyłem tam stojącego Kenny'ego obok Eric'a.
Boże m nadzieję, że nie zauważy, że to ja.
Kiedy przyjechał autobus wsiadłem do niego ostatni oraz wysiadłem ostatni w sumie nie wiem czemu wcześniej przed dzwonkiem poszedłem do wszystkich moich nauczycieli i powiedziałem im żeby mówili do mnie Leo wszyscy się zgodzili.
Po załatwieniu tego czego potrzebowałem podszedłem do szafki i ją otworzyłem po chwili podszedł do mnie Craig z jego gangiem i powiedzieli, że to nie moja szafka.
-Ej nowy to nie twoja szafka powiedział zirytowany Craig.
-Emm, ale ja tam mam swoje rzeczy -Powiedziałem trochę zestresowany.
-Z-zostaw go Craig może dzieli z nim Butters szafkę.- Zatrzymał Tweek Craig'a
-Czemu niby ma z nim dzielić.-Zapytał Craig
-Może nie ma już szafek-Dolączył się Clyde.
-N-n-no-Dopowiedział Jimmy
-Ehhh niech wam będzie.-Odpóścił Craig
-Eh dzięki-Podziękowałem chłopakom za ich uratowanie mnie.
-Nie ma za co nowy a tak w ogóle jak się nazywasz?-Zapytał Tolkien.
-Em Leo.-Odpowiedziałem nie pewnie.
-O m-m-miło mi-Powiedział Jimmy.
-Do zobaczenia w klasie.
Po czym skierowałem się do klasy. Nagle poczułem czyjś wzrok odwruciłem się i zaiważyłem gang Erica. Pośpieszyłem się do klasy, ale nie szczęście mnie trafiło i Eric do mnie zawołał.
-Ej nowy chodź tu.-Krzyknął chyba jak najgłośniej mógł.
Boże nie dość, że Craig to teraz Eric.
-Słucham...-powiedziałem ze strachem w głosie.
-Skąd wytrzasnąłeś te super włoski?- Zapytał ironicznie Cartman.
-Em pofarbowałem sobie.- Powiedziałem pewniej
-I twój ojciec ci pozwolił Butters? Nie dostałeś szlabanu?
-Hm o kim mówisz?
O boże strasznie się zestresowałem.
-No co ty Butters nie pal głupiego.
-A ciebie kto wychował żeby zaczepiać nie znajomych bo na pewno nie ojciec.-Jeżeli ma się tak do mnie wzracać to ja do niego też tak będę.
-Phahahahah nie mogę.-Zaczął się śmiać Kyle.
-Pffff-Prysknął śmiechem Stan
-Ej nie śmiać się! A ty kim ty jesteś żeby tak się do mnie odzywać?
-Na pewno nie twojim ojcem. A i jestem Leo.
-Hahahhahhaaha boże nie mogę.-Kontynuował śmianie Kyle
-Zamknij się żydzie!!-Wrzasną nerwowo Eric
Nagle zadzwonił dzwonek i wszedłem do klasy. I usiadłem na swoje miejsce. Po czym wszedł nauczyciel.
-Dzień dobry dzieci
-Dzień dobry-Odpowiedziała cała klasa.
Lekcja minęła szybko tak jak kolejne i w końcu koniec dnia ufff Kenny chyba mnie nie zauważył. Chyba pójde do parku. Jak przyszłem do domu zdecydowałem, że pójde do parku. Wziąłem ksiązke i wyruszyłem w stronę parku. Hmmm... Może jeszcze kupię sobie jakąś kawę. Dobry pomysł. Więc zmieniłem kierunek na kawiarnie. Jak dotarłem zauważyłem znowu grupkę Erica siedzącą przy stoliku, ale mnie to nie obchodzi i tak biorę na wynos albo tutaj zjem pomyśle chyba jednak tutaj zjem. A nawet jeżeli Cartman tu jest i tak się nie odważy podejść do mnie. Nagle przyszedł Tweek z notesikiem pewnie przyszedł po zamówienie.
- O hej Leo co chcesz zamówić
- Em poproszę kawę americano i szarlotkę i to wszystko.
- Fobra to będzie 14.35 zł
- Okej kartą
Po zapłaceniu Tweek odszedł z moim zamówieniem. Nagle znuwu poczułem czyjeś spojrzenie, ale zignorowałem to i otworzyłem książke. W tedy do kawiarni wszedł Craig i przysiadł się do mnie.
-Em hej?
Zdziwiłem się że, się do mnie dosiadł może coś chce.
-Ee... Hej chciałbym przeprosić za moje zachowanie wcześniej.
-O nie szkodzi.
-Tak w ogóle wiem że to ty Butters.
-Coo o kogo wam chodzi.
-Nie musisz udawać.
-Ehhh skąd wiesz-Odpowiedziałem ściszonym głosem tak żeby nikt nie usłyszał.
-Po pierwsze czytasz yą samą książke po drugie W pierwszej klasie mówiłeś, że masz na imię Leopold a po trzecie masz ten sam głos co wcześniej.
-Heh no tak zapomniałem.
-To nic, ale nie rozumiem czemu się zmieniłes?
-No żeby mnie Kenny nie rozpoznał.
-A co się stało przecież chodziliście że sobą i wyglądaliście jak byście się strasznie mocno kochali.
-To przeszłośc a on złamał mi serce tym, że wyjechał.
-A rozumiem.
Po chwili przyszedł Tweek z moim zamówieniem.
-O hej słońce-Odezwał się Craig
-Cześć Craig-Odpowiedział Tweek
-Pamiętaj dzisiaj o 19 u mnie.
-P-pamiętam.
-Dzięki Tweek.-Podziękowałem za zamówienie.
-Nie ma za co.-Odparł.
I Tweek poszedł kontynuować pracę
-Coś się dzisiaj szykuje?-Zapytałem zaciekawiony
-No mamy dzisiaj u mnie nocować
-Mhm ciekawe... A tylko
-Co! Tak.-Zarumienił się Craig
-Czy aby na pewno hm?-odparłem
-Boże tak! Daj spokój?
-Dobra wyluzuj.
-Mniam chcesz spróbować szarlotki?
-Nie dzięki nie przepadam za słodkim.
-A powiedz mi czy robiłeś to już z Tweek'iem?
-Zostaw mnie z tymi zboczonymi pytaniami boże człowieku! Zaczynam się zastanawiać czy nie jesteś Kenny'm.
-O raju tylko się pytam.
-...Tak... Ale nie mów nikomu.
-Spoko tak w ogóle komu niby jedyni moi przyjaciele są na Hawajach.
-Co czego
-Z tamtąd pochodzę i tam jest też moja ciocia i zapoznałem się ze znajomymi mojej kuzynki która jest w moim wieku.
-Aha ciekawe. No teraz i tutaj też masz.
-Nie rozumiem??
-Od teraz jesteś w moim gangu może w tedy Eric nie będzie ci przeszkadzać i mnie będziesz spotykać Kenny'ego.
-O dzięki.
-Dobra ja muszę już iść do zobaczenia jutro.-Powiedział Craig.
-Dobra pa-Odpowiedziałem.
Dobra dokońcę i idę jak wychodził Eric z jego „kolegami" zauważyłem jak Kenny zostawoł liścik na moim stoliku boże tylko nie to nie będę czytać tego. Po tym incydencie wyruszyłem w stronę domu. Jak dotarłem wyrzyciłem liścik i poszedłem się umyć i pójść spać. Po tym jak się umyłem włożyłem piżamę i poszedłem spać.

______________________________________
I kolejny rozdział za mną. Uff zmęczyłam się już, ale same pisanie tego sprawia mi przyjemność. Życzę udanego wypoczynku. PaPadki ^^

Soon we will meet again-BunnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz