Rozdział 13

24 3 0
                                    

Pocałunek trwał trochę, ale w końcu Butters odwzajemnił mój pocałunek. Tak się cieszę że chyba wybuchnę. Kiedy oderwałem swoje usta położyłem moją rękę na jego policzku. Poczułem, że jest bardzo gorący, więc odruchowo przyłożylem swoją rękę do jego czoła. O rany jest rozpalony jak nie wiem. Niestety muszę zakończyć to co robiliśmy i się nim zaopiekować. Nie jestem potworem żeby robić to z kimś kiedy ma gorączke. Nie chcę żeby mu się coś stało zależy mi na nim.
- Butters masz gorączke nie możemy kontynuować.- Oznajmiłem chłopaka z jak najbardziej łagodnym głosem.
- Ale czmuuuu długo czekałem na to.- Powiedział zawiedziony słodziak.
- No niestety nie mogę.
Wstałem z kanapy i przykryłem protestującego Butters'a kocem który leżał obok.
- Za chwilę przyjdę. Nie martw się.
Poszedłem do kuchni żeby przygotować mu leki od gorączki. Kiedy wrociłem zauważyłem, że Butters śpi chciałem go nie budzić, ale musi wziąść leki.
- Butters wstawaj musisz wziąść leki.- Powiedziałem lekkim i cichym głosem delikatnie szturchając go.
- Mmm... Co?- Zapytał zdezorientowany chłopak. Natomiast ja podałem mu leki.
- O mam to zjeść?- Wskazał na siebie palcem po czym wziął tabletki i szklankę z wodą.
- Już.
Wziąłem od Butters'a szklankę i poszedłem ją odłożyć nie zajeło mi to nawet minuty, ale mój słodziak zasną na kanapie, więc postanowiłem, że go zaniosę. Był dość lekki jak na chłopaka muszę go od teraz jeszcze bardziej pilnować z jedzeniem. Położyłem blądyna na łożko i przykryłem po czym sam dołączyłem do mojego chłopaka. Następnego dnia po moim obudzeniu zauważyłem, że nie ma przy mnie Butters'a. Od razu zszedłem na dół i zobaczyłem jak blondyn robi śniadanie. Podszedłem do niego od tyłu i przytuliłem go.
- Oh już wstałeś?
- Mhm widzę, że się już lepiej czujesz.- Odpowiedziałem.
- Tak o wiele lepiej. Dzięki za pomoc.- Oznajmnił mnie chłopak
- To była przyjemność zajmować się moim słodziakiem.- Nie widziałem Butters'a twarzy, ale dobrze wiedziałem, że się zarumienił.
- Odczepisz się na chwilę?- Zapytał Butters.
- Jasne dla ciebie wszystko.
Butters podał do stołu chleb w jajku oraz talerze.
- Za niedługo moi rodzice przyjadą.- Oznajmnił mnie blondyn.
- Za ile?- Zapytełem.
- Około godzinę. Chcesz coś porobić w tym czasie?
- Mam taki jeden pomysł.- Nagle wszystkie brudne myśli, które towarzyszyły mi wczoraj pojawiły się.
- Ale nic dziwnego... Ani zboczonego.- Powiedział stanowczo Butters.
- Aahhh... Czemu?- Zapytałem z maślanymi oczkami.
- N- no bo tak. - Zająkną się chyba nie jest pewny to co mówi.
- Butters jest coś co chciałbyś mi powiedzieć.- Zapytałem troskliwie chłopaka
- No b- bo...- Blondyn nie mogł nawet dokończyć zdania a już zaczął płakać.
Od razu podszedłem do niego i przytuliłem go żeby wiedział, że jestem tu z nim.
- Jeśli trudno mówić tobie o tym to nie musisz.- Oznajmniłem Butters'a.
- Bo ja nie mam dobrych wspomnień z Cartman' em. O- on mnie wykorzystywał w rożnuch sytuacjach.- Zaczą płakać jeszcze bardziej a ja przytuliłem go mocniej. No tak jak mogłoby się obejść normalne życie bez tego świniaka. Nagle coś we mnie pękło. Ja tego tak nie zostawię.
- Kenny nie myśł o czym złym nie chce dla niego źle- Powiedział Chłopak.
- Jdanka ja chcę pożałuje to co zrobił.- Jutro w szkole zobaczy co się mu należy po tylu latach.
- Jest mi przykro, że nie mogłem być ty wczesniej i zareagować.- Powiedziałem do chłopaka, który bywł wtulony we mnie.
- To nie twoja wina.- Nagle Butters wstał z krzesła i pocałował mnie.
- Musisz już iść za niedługo rodzice przyjdą
Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- To muszą być moi rodzice. - Powiedział blondyn po czym podszedł do drzwi a ja za nim. Po otwarciu zauważyłem znajome twarze to był Stan i Kyle. Nie spodziewałe się tu ich.
- Hej Butters- Powiedział Stan.
- No cześć co was tu sprowadza?- Spytał zdezorientowany chłopak.
- Em słszelismy, że Kenny jest z tobą.- Kontynuował Stan.
- I co z tego?- Zapytałem.
- No chcieliśmy się przywitać wiesz jesteś naszym przyjacielem.
- Co chcecie ode mnie?
- Nie na serio przyszliśmy się przywitać i może porozmawiać.
- Jasne zapraszam. - Wtrącił się Butters a ja go na chwilę odsunąłem
- Butters nie widzisz, że oni coś knują?- zapytałem szeptem żeby nas nie usłuszeli.
- Nie wiem może na prawdę chcą się z tobą porozmawiać.- No tak wieczny optymista jest strasznie słodki, ale też naiwny.
- Dobra- zgodziłem się bo wiedziałem, że Butters nie ustąpi. Następnie wróciliśmy do chłopaków i przeszliśmy do salonu.

______________________________________

Hejka kochani standardowo przepraszam jakby były jakie kolwiek błedy oraz mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał również chcę was przeprosić, że tak długo nie ma rozdziałów życzę udanego dnia kociaki ;3

Soon we will meet again-BunnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz