Rozdział 15

12 2 0
                                    

•W poprzednim rozdziale•

- Wiesz...- Zacząlem.
- Mhm?- Mruknął chłopak.
- Wolę cię w blond włosach.
- A... To jest farba zmywalna.
- A czego tak w ogóle je pofarbowaleś?- zapytałem z ciekawości.
- No bo... Nie chciałem żebyś mnie rozpoznał.- Powiedział zawstydzony prawie blondyn.
- Ah... Rozumiem jednak od zawsze wiedziałem, że to ty.- Następnie pocałowałem go w czubek głowy. Reszta dnia przeleciała szybko. Rodzice Butters'a wrócili jednak wieczorem. A ja uznałem, że zostanę ty jeszcze na noc. Kiedy Butters kładł się spać ja leżałem na podłodze bo czywiście rodzice są w domu. Jednak chłopak się nad mną zlitował i pozwolił mi się położyć obok niego. JA ZA NIM TAK SZALEJE!!

Wstałem około 6 z widokiem na Buttersa wtulonego w mój tors. Jednak musiałem pożegnać się z tą piekną chwilą i pójść się zebrać. Dzisiaj wielki dzień, musimy powstrzymać Catrmana przede wszystkim przed obniżeniem mi i Butters'owi reputacji w szkole. A inne rzeczy to już nie są tak ważne.
Kiedy wróciłem do pokoju z łazienki to zauważyłem jak blondyn się budzi. Ahh... Szkoda to bym jeszcze się na niego chwilę popatrzył. Nagle usłyszelismy krzyk mamy Buttersa z dołu która powiedziała, że wychodzi z domu do pracy. Dobra to może zejdę i zrobię nam śniadanie. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Powiedziałem chłopakowi, że schodzę na dół do kuchni. Na co on tylko przytaknął. Zaczołem robić jajecznicę. Wiem, że Butters nie lubi jajek, ale musi mi wybaczyć. Nie mam pomysłu na śniadanie... Zaparzyłem jeszcze herbatę, po czym dosiadł się do mnie do stołu chłopak.
- Jajecznica... Ehh. - powiedział zawiedziony Butters.
- No niestety, nie wiedziałem co zrobić. - Odpowiedziałem na szlochy.
Nasza rozmowa trwała aż do czasu kiedy się skapnęliśmy, że musimy wychodzi na autobus.
Szybko się zebraliśmy i wyruszyliśmy na przystanek. Stali tam już Kyle i Stan. Podeszliśmy do nich i zagladaliśmy.
- No, więc masz plan? - zapytał zaciekawiony Stan
- Tak. - odparłem - może nie będzie to jakieś wielkie upokorzenie, ale jak cartman będzie ogłaszał nowiny to po prostu pokażemy całej szkole, że chodzi razem. Nie będziemy się ukrywać..
- Oh rozumiem.
Nagle z nikąd pojawił się Eric i zaczął coś krzyczeć do nas, ale w tym czasie przyjechał po nas bus szkolny. Kiedy weszliśmy usiadłem obok Buttersa, na co Cartman zaczął żartować. Jakoś nie było mi do śmiechu.
Jak byliśmy już a szkole przywitałem się z Crieg' iem następnie udałem się do szafki. Wziąłem najpotrzebniejsze rzeczy. Po czym poszedłem w stronę klasy wraz z Butters'em.
Lekcje mijały szybko a zarazem wolno, już nie mogłem się doczekać aż zobaczę tego spaślaka i jego zaskoczoną minę. Zbliżała się pora obiadu, wiem że w tedy ta siania miała uderzyć, ale ja jestem przygotowany na to. Kiedy zbliżałem się do kafeterii ukazał mi się widok stojącego Cartmana na jednym ze stołów. Jakim cudem to się jeszcze nie zapadło? Cierpliwie podeszłym do stolika na którym znajdował się grubas, po czym zacząłem czekać na jego nowiny.
- Słuchajcie! Słuchajcie kabany! Mam dla was największą sensację życia.
- Nikt nie wierzy w twoje teorie spaślaku! - odkrzyknął Kyle.
- EJ! Mam po prostu duże kości ty żydzie! Ale i tak nie o ciebie tu chodzi... Odkryłem, że Butters i Kenny są razem!!
Nagle tłum, który ziegł się dookoła stolika zaczął się zmywać z zasięgu wzroku Cartmana. Jednak on nie umiał ustąpić i brgnoł w to dalej.
- Kabany! Nie przeszkadzam wam to, że oni są gejami.
- A niech se będą! - odkrzykną ktoś z tłumu osób.
Nie wierze, że nawet sam nie musiałem się wtrącać żeby Eric'owi ktoś odebrał głos. Podszedł do mnie Criag i powiedział, że chciał by się spotkać razem z Butters'em.
Oczywiste się zgodziłem i tak jak ustaliliśmy to spotkaliśmy się wszyscy w parku. A w jakim sensie wszyscy? Ogólnie to tam była banda Tuckera i jeszcze Kyle o Stan. Z tamtego miejsca mieliśmy pójść na pizzę. Dotarliśmy za pomocą autobusu, i w tedy sobie uświadomiłem, że nienawidze publicznego transportu. Tam tak śmierdziało dosłownie jakiś koleś się zrzygał na sam środek autobusu. Jednak po tych męczarniach dotarliśmy ( w końcu ). Usiedliśmy przy dużym stoliku, ale nie wystarczyło nam miejsca i dołożyliśmy kolejny po czym zamówiliśmy 3 duże pizzę i nie powiem, że nie trochę alkoholu. Mimo wszystko i tak nie mogę pozwolić, aby Butters się upił. Uczta dochodziła końca a ja się na sobie zawiodłem. Nie udało mi się powstrzymać mojego słodziaka od picia. Jakoś uwiodły mnie jego oczęta. Przed wyjściem chłopaki namawiali mnie na zostanie z nimi, ale było już puzyno plus jak by nie było i tak muszę odprowadzić Buttersa do domu. Kiedy wyszliśmy z lokalu skierowałem się w stronę jego domu. Musiałem zacząć nieść go, iż nie mogł ustać na swoich nogach oraz był półprzytomny. Po dłuższym czasie wędrówki udało się nam dotrzeć do celu. Polożylem Buttersa do łóżka oraz przyniosłem mu wody i leki przeciw bólowe na jutro i rozebrałem go z ubrań do samej koszuli i bielizny. Następnie sam siebie rozebrałem i położyłem się obok mojego chłopaka.

______________________________________

Hejka jestem wam winna bardzo duże przeprosiny ponieważ w ogóle nie wstawiłam żadnych nowych rozdziałów i przyznam się jestem sobą bardzo niezadowolona ogólnie myślę że już będę kończyć te serię wiem że bardzo mało rozdziałów i do tego krótkie ale nie uda mi się już ciągnąc tej serii. Jednak dla pocieszenia zastanawiam się na napisaniu jakiegoś innego shipu( nie musi być z south parku) jeśli macie jakieś propozycje to piszcie. A jak na razie kończę tu na dzisiaj i życzę wam miłego wieczorku lub dnia (⁠。⁠・⁠ω⁠・⁠。⁠)⁠ノ⁠♡

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 25 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Soon we will meet again-BunnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz