rozdział 4| nieszczęsne zakupy

954 18 10
                                    

Gdy weszłam do domu zauważyłam moich rodziców. Oho będzie ciekawie.
-Witam Cie- powiedziała surowym tonem mama
-Ee cześć? Co wy tacy poważni?- zapytałam trochę zdenerwowana
-Porwali Carola. Wiemy mniej więcej kto to zrobił. Chcemy żebyś nam pomogła- mówił już spokojnym tonem tata
-KTO TO ZROBIŁ?! SZYBKO!- krzyknęłam
-Spokojnie zaraz pojedziemy. I Przebierz się z tego zjebanego mundurka- Mama
-Yhm. Zaraz wroxe- powiedziałam
Założyłam biały top, szarą bluzę i zielone spodnie

 Zaraz wroxe- powiedziałamZałożyłam biały top, szarą bluzę i zielone spodnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tak to mniej więcej wyglądało. Wróciłam to czekających rodziców.
-Możemy jechać!- krzyknęłam
-Okej. Siadaj. Po drodze ci opowiem kto to zrobił. A i zapomniałam jadą z nami Monetowie- powiedziała mama
-Aha? Ale szmaty. Nogi z dupy im powyrywam- odpowiedziałam zdenerwowana
-Córcu my też chcemy złapać tych zjebów- mówił tata
-Japierdole- mruknęłam do siebie
-Więc porwali go jacyś Kaya Matt i jakiś Jason. Nie znam nazwiska ale wiesz jakie stanowisko ma tata. Odrazu z pomocą Vinceta wiedzieliśmy kto to zrobił. O czekaj ktoś do mnie dzwoni. - powiedziała mama
Czemu dzwoni do niej Vincent? Japierdole co tu się odpierdala?
-Mateo...-zaczela mama przez łzy
-XO SIE STALO?!- krzyknął Tata
-Porwali Tony'ego, Shane'a i Marcusa...
-JAPIERDOLE ZAJEBIE TYCH SKURWIELI. BĘDĄ ZDYCHAĆ Z MĘCZARNIACH
Ja z mamą nic na to nie powiedziałyśmy. Właśnie dojechaliśmy do rezydencji Monetów. W bramie czekał już w chuj wkurwiony Vincent.
-Macie lokalizację?- zapytał tata
-Nie. Nie możemy tego ustalić. Podobno współpracujął z rodziną która chce nam zaszkodzić. Prawdopodobnie Miller- powiedział zdenerwowanym tonem Vince
-Jak oni ich do cholery porwali?!- wrzasnęła mama
-Pojechali do sklepu.
-Dlaczego nie mieli ochroniarzy??
-Bliźniacy stwierdzili że nie potrzebują. No a Marcus powinien być pod ochroną ochroniarza bliźniaków którego jak wspomniałem nie chcieli.
-Japierdole zajebie zjebów- powiedziali razem tata i matka
-Nie wychodźcie narazie nigdzie. Zapewne coś planują więc musimy być na to gotowi. U mnie całe rodzeństwo przechodzi na nauczanie domowe więc u was też bym tak radził. Najlepiej żebyście nawet do pracy nie wychodzili. Ja oczywiście też będę pracował w domu zakupy będzie wam przywalić nasza gosposia
-Chwila. Shane do mnie dzwoni!- krzyknęłam gdy zobaczyłam połączenie od Shane'a

Rozmowa

Halo...?

Shane! Gdzie jesteście?

W jakimś opuszczonym domu. Kurwa co ty ODPIERDALASZ lalusiu?! Hm?! Shane... Pomóż mi...

Shane!! Co tam się dzieje. Odpowiedz proszę!

Och. Twoi bracia JESZCZE żyją heh Monetowie tak samo. Shane dostanie za swoje za to że zadzwonił. Hahah

Rozłączył się
-KURWA-krzyknęłam
-I co?- zapytał Vince
-Ktos ich tam bije. Słyszałam Carola...
Wolał Shane'a żeby mu pomógł... Może uda nam się ustalić lokalizację? Mówił że w jakimś opuszczonym domu są- mówiłam powstrzymując łzy
-Chwila. Jest. Mamy mniej więcej ulice. Są na ***********- mówił Vincent
-Jedziemy- powiedział Tata
-Tato?- zapytałam widząc jak patrzy zmartwionym wzrokiem w telefon
-Wysłali wiadomość...
W tedy pokazał nam telefon

Numer nieznany

Myślicie że ich odzyskacie? Heh jesteście w grubym błędzie. Właśnie Shane błaga o litość. Ach jak ja to kocham. Marcus też wyje z bólu. Carol jako tako. Najlepiej trzyma się Tony

Kim do kurwy jesteś?!

Jedna bezsensowna wiadomość/próbowanie uwolnienie ich = tortury jednego a będę zaczynał od najmłodszego czyli Tony poleci pierwszy

-Kurwa nie... Jedziemy tam!- krzyknął Vince
Pokiwalismy głową u pojechaliśmy. Po drodze przyszli do nas Dylan i Will. Więc jechaliśmy na dwa samochody. Ja jechałam z Dylanem i Willem a Mama z Tatą i Vincentem.
Po drodze zagadywał mnie Dylan bo Will był skupiony na drodze.
-Wszystko będzie git. Wyjebiesz im i będzie zajebiście- pocieszał mnie Dylan
-Mam taką nadzieję- odparlam bez emocji
Gdy dojechaliśmy moim oczom ukazał się opuszczony dom w którym było słychać krzyki, syczenie, jęki i to wszystko od bólu. Myślałam że nie wytrzymam ale oni kazali mi zostać razem z Willem
-Y/n zostajesz z Willem. Bez dyskusji- uciela ostro mama
-Eh okej. Ale jak coś się będzie działo to masz dzwonić- powiedziałam
-Will?
-Hm?
-Jak myślisz czemu to robią?
-Długa historia. Mogę ci powiedzieć
-Fajnie by było
-No to zaczęło się jeszcze za czasów naszych dziadków kiedy robiliśmy różne przekręty. W tedy zerwaliśmy umowę z rodziną Millers i w tedy zaczęły się pojawiać komplikację. Oni zabili dziecko dziadka czyli brata mojego ojca. No to zgodnie z zasadą oko za oko głowa za głowę nasi dziadkowie też zabili im jedno dziecko. U was ta historia jest trochę bardziej pokręcona. Twoja babcia miała miała 6 dzieci. Pewnie nie wiedziałaś bo zawsze mieliśmy ci mówić że twoja matka ma 4 rodzeństwa jak ty. Wracając któregoś dnia twoja babcia poszła na spacer z bliźniaczką twojej matki. Tak twoja matka miała bliźniaczki jednak oni je porwali i zaszantażowali twoja babcię że jeżeli chce chociaż jedną córkę to musimy twoja rodzina i moje spowrotem zacząć z nimi nową umowę. Jednak nikt tego nie chciał więc po jakimś czasie siostrę twojej mamy zamordowali a twoją mamę wyrzucili na pastwę losu. Na szczęście odnalazła się no i stworzyła rodzinę w której ma 5 dzieci. Nasza i twoja rodzina też porwali dwójkę ich dzieci i jedno porzucili a jasno zamordowali- powiedział Will a ja nie mogłam uwierzyć
-MOJA MAMA MIAŁA BLIŹNIACZKĘ?!- krzyknęłam zdenerwowana że nikt nigdy mi nie powiedział- ile miały lat
-Roczek więc twoja mama tak nie roztasała tej sprawy.
-Okej okej...
-A zapomniałem. Twoja matka miała być z moim wujkiem Monty'm jednak oboje się rozmyślili (tak Monty ma 39 lat. Nwm czy w książce też)
-Aha? Zajebiście
-Niestety możliwe że ciebie też to kiedyś będzie czekać. Nie mówię że bezpośrednio tak będzie więc się nie martw Y/n
-I z kim ja niby miałabym się ożenić?
-Z Dylanem lub mną. Ale tak jak mówiłem bardzo możliwe że nie będziesz musiała
-Ale wy jesteście ode mnie starsi. No fakt Dylan tylko rok ale ty masz 24 lata a ja 17
-Widzisz. Nic nie zrobię. Nie wiem czy będziesz musiała. Tak jak mówiłem
Y/n wszystko może się zmienić
-Jestem ciekawa jak im idzie
-Skoro Vince nie dzwoni to jest okej
-No ja myślę że tak jest. Czekaj ktoś do m je dzwoni
-Spokojnie
Dzwonił do mnie Rapchael

Rozmowa

Halo?

Halo? Rapchael?

Ta. Matka dzwoniła i mówiła co się odjebalo. Wiesz może coś o tym?

Nie bardzo. Kiedy przylecisz z Nicolasem?

Nie wiem Y/n. Jestem najstarszy więc to ja mam najwięcej obowiązków. Postaram się jeszcze w tym tygodniu. Pa

Pa

I rozłaczyłam się. Zobaczylam wybiegającą całą zapłakana matkę.
-Co się stało?!- krzyknęłam przerazona
-To nie tutaj...- zaczela- byli ale spierdolili
-Mam plan- powiedział Vince

--------------------
Hej. Ogólnie to taki długi rozdział bo ma aż 1067 słow. Napiszcie czy się podoba. A i jeszcze jedna sprawa chcecie rozdział z perspektywy Shane'a jak go porwali? Piszcie w komentarzach

Niedostępna [Shane Monet x Reader] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz