Epilog

442 13 9
                                    

Szłam z Marry plażą gdy w oddali zobaczyłam znajome sylwetki. Moneci. Łzy stanęły mi w oczach gdy zobaczyłam z nimi trzy dziewczyny, jedna to była Hailie, druga chyba Martina a trzecia nie wiem. Shane zobaczył mnie a że się w ogóle nie zmieniłam no może byłam trochę chudsza bo mało dawali jeść. Chłopak krzyknął coś do reszty i wszyscy pobiegli w naszą stronę. Patrzyłam na Shane'a z łzami w oczach ale tym razem szczęścia. Gdy już podbiegli Shane rzucił się na mnie.

- Młoda... Tęskniłem. W chuj tęskniłem za tobą. Czemu wyjechałaś? Twoi rodzice doznali zawału a twoi bracia depresje, Nico miał próbę samobójczą a Carol... Coż aktualnie jest w psychiatryku - powiedział a łzy spływały mu po policzkach

- O-oni mnie porwali...

- Już będzie dobrze, jesteś już ze mną, tak?

- Taak

***

- O japierdole Y/n! Gdzieś ty była przez te dwa lata - zapytała Blanche gdy weszłem do domu

- No cześć, no... Porwali mnie...

- Zajebie ich. Chodź zrobiłam ciasto

***

- TONY CHUJU! - krzyknęłam gdy ten debil wepchnął mnie do basenu i cała święta trójca się śmiała

- No sorry a-ale - znowu się dusił - m-musialem hahah

***

Leżałam z Shane'm, stresowałam się bo musiałam powiedzieć mu jedną rzecz...

- Misiu... - zaczęłam niepewnie

- Hm?

- Bo oni mnie tam... Gwałcili... I bili, głodzili...

- Ej młoda nie płacz. Zajebiemy ich okej?

***

Kochałam swoje życie, Carol wyszedł z psychiatryka a reszta moich braci wyszła jako tako z depresji, rodzice znowu prawie dostali zawału gdy do nich przyszłam.

Nie rozumiem dlaczego byłam taka Niedostępna. Przecież pierwszego dnia zakochałam się w Shane'ie Monecie...

K O N I E C

Niedostępna [Shane Monet x Reader] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz